Rozdział 33

320 13 1
                                    

W lochu było zimno, a wilgotne powietrze wisiało wokół mnie w grubych, wilgotnych kocach. Położyłam się zwinięta w kącie, z głową przechyloną na bok, próbując wchłonąć ciepło, jakie oferowały mi płyty chodnikowe.

Minął zaledwie dzień, odkąd mnie tu wrzucili. Mogłam tu usłyszeć krzyki ludzi nad moją celą, dźwięk rzucanych zaklęć, hałas rodzin opłakujących śmierć ukochanego członka. Nie nakarmili mnie i czułam się bezwartościowa.

Draco kiedyś mi to zrobił, a teraz znowu to zrobił. Chciałem zwinąć się w kłębek i umrzeć. Myślałam, że w końcu do czegoś dojdziemy, ale wiedziałam teraz, że Draco znaczy dla mnie wszystko i nigdy nie mogłam konkurować z jego prawdziwymi intencjami. Już zapłakałam się do snu i poczułam się zszokowana, gdy nowa fala łez wstrząsnęła moim ciałem.

Sapnęłam, wstając i chwytając się ściany, żeby się podeprzeć. Zabrali mi różdżkę i czułam się obnażona i naga, gdy chwiejnie szłam do krat więzienia. Kiedy się na nie natknęłam, chwyciłam je z tą niewielką ilością energii, która mi została, trzęsąc się gwałtownie.

-Draco! - Krzyknęłam z głębokim gardłowym krzykiem: - Draco !!! Draco !!! Draco !!!

Moje krzyki odbijały się echem od ścian, emanując w dół korytarza. Byłam w nowym rodzaju niepokoju, czując, że jedynym pocieszeniem, jakie miałam, był blondyn. Kiedy nikt nie odpowiedział, upadłam na kolana, zakrywając twarz dłońmi i głośno szlochając, a moje żałosne łzy łzawiły moje ciało.

- Czy mogłabyś przestać? - głęboki, amerykański głos przemówił poprzez moje błagania. Blake zerwał się ze ściany, klawisze zwisały z jego dłoni, kiedy podszedł do mojej celi. - Ten dźwięk przyprawia mnie o migreny.

Nie odpowiedziałam. Wąchałam resztę łez, aż jęknęłam. Leżałam z głową między kolanami, ramiona trzęsły się od cichego szlochu. Blake prychnął, przewracając oczami.

- Wiesz Granger - powiedział Blake, chodząc po podłodze lochów. - Kiedy po raz pierwszy przydzielono mi zadanie oczarowania ciebie, myślałem, że to będzie trudne. Byłaś twardym ciasteczkiem. Ale teraz, widzę, jesteś tylko głupią dziewczyną, która zakochuje się w każdym mężczyźnie, który po niej omdlewa. Żałosne.

Udało mi się powiedzieć:

-Nic o mnie nie wiesz. O miłości.

- Och, ależ tak - powiedział Blake. Spojrzałam w górę, patrząc, jak jego kryształowe oczy przeświecają przez jego okulary, przez które przechodzi matowy, zamglony wyraz. Oblizałam usta, wąchając resztę łez i wycierając oczy.

-Jeśli wiedziałbyś o miłości, w ogóle nie podjąłbyś się tej pracy! - Spierałam się, rzucając Blake'owi gniewne spojrzenie. - Każdy, kto pracuje dla Lucjusza Malfoya, jest zimny i bez serca.

Blake kliknął językiem.

- Podjąłem tę pracę tylko dlatego, że musiałem. To nie była idealna sytuacja, wierz lub nie.

Przewracam oczami z drwiną:

- Cóż, wydaje się, że sprawia ci to większą przyjemność niż przeciętny zakładnik.

Po mojej ostatniej uwadze nastąpił okres niewygodnej ciszy i obserwowałam, jak Blake wpatrywał się w swoje stopy, jakby były najbardziej interesującą rzeczą, jaką kiedykolwiek widział. Przełknęłam, zbliżając się do prętów i opierając się chęci sięgnięcia do niego przez cienkie metalowe cylindry.

-Co Ci się stało? - Zapytałam, patrząc z zaciekawieniem na ciemnowłosego chłopca. Po jego ostatniej uwadze wiedziałam, że potrzebuje kogoś, z kim mógłby porozmawiać, i no cóż, ja mogłam słuchać.

Blake milczał przez chwilę, przygryzając dolną wargę. Wyglądał na skonfliktowanego. Wiedziałem, że prawdopodobnie nie chce się przede mną otwierać, ale w tym kruchym stanie, w jakim znajdują się nasze światy, słuchacze nie mieli wielkiego wyboru. Więc podniósł głowę i wziął drżący oddech, zbierając w sobie odwagę, którą zostawił w swoim wysokim, chudym ciele.

-Nazywała się Evangeline George - powiedział cicho, otwierając się niemal natychmiast. -Ona jest ... była moją dziewczyną. Mój ojciec, kiedy byliśmy w Ameryce, pracował dla jej ojca w oddziale wykonawczym MCUSA i tak spotkaliśmy się. Spotykaliśmy się przez sześć lat i Granger, mogę szczerze powiedzieć, że nigdy nikogo nie kochałem bardziej.

Przysunęłam się bliżej do krat, kładąc dłoń na jego.

- Co się stało?

Jego oczy pociemniały niebezpiecznie.

- Mój ojciec się stał. Jak możesz powiedzieć, że nigdy nie poszliśmy w dobrym kierunku. Zawsze był zazdrosny o pozycję jej ojca i pewnej nocy, kiedy jedliśmy z nimi kolację, - warknął. - On zabił ich oboje w tym momencie, na moich oczach. Cholerny drań powiedział mi, żebym biegł dalej, że jeśli się obejrzę, on też mnie zabije.

Łza spłynęła po jego połamanej twarzy, zanim wstał i otarł ją. Wyglądał na zniszczonego, a na jego twarzy malowała się złość, gdy ryknął korytarzem.

-SŁYSZYSZ, TY CHOLERNY DUPKU! - wrzasnął, zwracając się do swojego ojca z nieznanego miejsca: - ZROBIŁEŚ TO! ZNISZCZYŁEŚ MOJE ŻYCIE!

Blake upadł na ziemię, szlochając. Ściskał płyty chodnikowe, prawie łamiąc sobie palce. Upuścił klucze, a ja w chwili wyrzutów sumienia, złapałem je i otworzyłam komórkę, wychodząc i pochylając się nad nim.

Większość ludzi skorzystałaby z okazji, uciekając bez zastanowienia się nad wolnością. Ale zatrzymałam się, czując się zdenerwowana. Blake był tak samo zepsuty w środku jak ja, a ja musiałam być przy nim, nie miał nikogo innego. Więc opadłam na kolana obok niego i wzięłam jego wysoką postać w ramiona, pocieszając go.

Nie wiem, jak długo tam zostaliśmy, może kilka godzin, ale nie wyszłam, dopóki nie pociągnął nosem ostatnich łez, siadając i patrząc na mnie z wdzięcznością. W tamtej chwili nie widziałam aroganckiego dupka, który zdradził moje zaufanie, nie, widziałem bezradnego, pobitego chłopca, któremu w ciągu kilku sekund odebrano cały świat. A jeśli to mnie nie zaskoczyło, nie wiedziałam, co się stało.

- Dziękuję, Hermiono - powiedział, wycierając policzki i śmiejąc się głucho. - Muszę wyglądać jak cholerny mazgaj, co?

- Chodź - powiedziałam, wstając i otrzepując ręce o spodnie. - Mamy pracę do wykonania.

Bez słowa, Blake wziął mnie za rękę, przyciągając ją, by stanął obok mnie. Wręczył mi moją różdżkę i tylko krótkim skinieniem głowy pobiegliśmy korytarzem lochów w poszukiwaniu Wielkiej Sali.

Bitwa się skończyła, ale ból dopiero się zacząłWhere stories live. Discover now