Rozdział 12

615 27 0
                                    

Cisza między Draco i mną stała się błogosławieństwem. Rozmawialiśmy ze sobą tylko wtedy, gdy byliśmy sprowokowani, a poza nauką zupełnie się unikaliśmy.

Draco prawie zakrztusił się swoim drinkiem, kiedy powiedziałam mu, że idę na bal z Blakiem. Spojrzał na mnie z zmartwionym, badawczym spojrzeniem, po czym wytarł go i zastąpił swoim zwykłym grymasem. Powiedział mi, żebym mu nie ufała, co robił wielokrotnie przez ostatnie kilka dni, ale go otrząsnęłam. Bo daj spokój, dlaczego u licha miałabym ufać Draco Malfoyowi !?

Chociaż nazywam to błogosławieństwem, stawało się to coraz bardziej niepokojące, gdy nie rozmawiał ze mną przez wiele dni. Nie żartował, nie nawiązywał kontaktu wzrokowego na korytarzu, odwoływał nawet niektóre nasze sesje do nauki! Musiałam dotrzeć do sedna tego i to teraz.

Żwawo poszłam w kierunku wieży astronomicznej na naszą  trzydziestą sesję. Mocniej owinęłam się szalikiem, gdy zimne listopadowe powietrze wdzierało się w moją skórę. Zawsze nienawidziłam zimna i bez względu na to, ile razy myślałam, że moje ciało przyzwyczai się do niego, wydawało mi się, że nie mogę się doczekać, aby uczynić mnie nieszczęśliwym przez zimowe miesiące. Merlinie.

Weszłam po schodach do wieży, upewniając się, że uniknęłam lodu na schodach. Zaledwie kilkoma krokami dotarłam na szczyt. Wtedy zauważyłam, że blondyn już siedział na swoim krześle. Szybko podeszłam do biurka.

Bez słowa rzuciłam książkami o stół, czując jedynie ukłucie winy, kiedy on praktycznie wyskoczył na dziewięć stóp w powietrze. Spojrzał na mnie, alarm grający na jego twarzy przez ułamek sekundy, zanim zamaskował go jego zwykły niezadowolony uśmieszek. Najwyraźniej nie słyszał, jak wchodzę.

- O rany, chciałabyś coś Granger? - zapytał fałszywie słodkim głosem. Spięłam się i usiadłam gwałtownie, wyjmując szpilkę i papier i zaczynając niechlujnie zapisywać odpowiedzi na jego pracę domową. Nadal mnie obserwował, czułam to.

Jego chłodne szare oczy wgryzły się we mnie w sposób, którego nie chciałam doświadczyć. Zostawił mnie oniemiałą i dreszcz przeszedł mi po kręgosłupie, gdy na sekundę spojrzałam w górę, zanim wróciłam do pergaminu przede mną. Powietrze było gęste od ciszy, jedynym dźwiękiem było pisanie mojego pióra na papierze, gdy zapisywałam odpowiedź za odpowiedzią. Zrobiło się tak cicho, że w końcu nie mogłam już tego znieść. Bez namysłu praktycznie wrzuciłam pióro do atramentu i zatrzasnęłam książkę.

- Zachowywałeś się dziwnie - powiedziałem bardziej jako żądanie niż oświadczenie. Wyraz jego twarzy był nieczytelny i rozejrzał się wokół, najprawdopodobniej mając nadzieję, że znajdzie coś, co odwróci moją uwagę od jego zwykłego zachowania. Oczywiście to nie zadziałało.

- Tak, i co w związku z tym? - zapytał, jakby temat mnie nie zjadał od kilku dni.

Przewróciłem oczami, lekko drwiąc, odchylając się na krześle. Skrzyżując ręce na piersi, przyglądałam się Ślizgonowi z irytacją.

- Masz ochotę to wyjaśnić? - Spytałam wyczekująco. Godryku, ten chłopak dokładnie wie, jak zajść mi za skórę.

Nie zrobił tego. Siedział przy stole i zapisywał jakąś formułę na eliksir, którego nie mogłam zrozumieć. Zmarszczyłam brwi z frustracją. Praktycznie gotowałam się ze złości, kiedy pracował, uważnie wpatrując się w swoją pracę. Narzekałam, zanim sięgnęłam do niego i zatrzasnęłam książkę ręką. Podskoczył i spojrzał na mnie, nasze twarze były niebezpiecznie blisko. Czułam, jak ciepło rośnie w moich policzkach, ale on wydawał się oniemiały, widząc moją twarz kilka cali od swojej. Zbladł bardziej - gdyby to było w ogóle możliwe.

-Dlaczego nie chcesz, żebym poszła z Blakiem! - Zażądałam. Byłam zmęczona jego milczeniem.

Westchnął, wpatrując się w moje oczy, uważając, by nie poruszyć twarzą. Spojrzał na mnie, a ja zwinęłam szyję, żeby spojrzeć mu prosto w oczy. Nie zamierzałem się wycofać, nie tym razem.

- Już ci mówiłem, nie ufam mu - powiedział po prostu. Moja krew gotowała się, gdy się nie wzdrygnęłam. Zmarszczywszy nos, wycelowałam różdżkę w jego klatkę piersiową. Merlinie, byłam tak blisko zrobienia czegoś, czego mógłabym żałować.

- Masz pięć sekund na udzielenie mi właściwej odpowiedzi, zanim przeklnę cię do pokoju wspólnego - syknęłam cicho. Spojrzał na moją różdżkę, unosząc brew, po czym prychnął i z łatwością położył moje ramię z powrotem na boku.

-Och, proszę - powiedział, przewracając oczami i krzyżując ramiona. - Odłóż to Granger, zanim zrobisz sobie krzywdę.

Warknęłam, upadając na stół i kładąc głowę w ramionach.

- Jesteś wkurzający, wiedziałeś o tym?

-Słyszałem.

Nie trwało długo, zanim usłyszałam, jak jego krzesło stacza się o drewnianą podłogę, i usłyszałam, jak wstaje. Kliknął językiem.

- Tak dramatyczne. Wy mugolacy, musicie popracować nad swoją kontrolą. Słuchaj, chcesz odpowiedzi? Spotkaj się ze mną w ten weekend w Hogsmeade i nie spóźnij się.

Położył obok mnie kawałek pergaminu, gdy zbierał swoje rzeczy, pozostawiając bez śladu. Kiedy usłyszałam, że drzwi się zamykają, podniosłam głowę i spojrzałam na czysty, nieruchomy krój leżący równo obok mnie. Ostrożnie, palcami rozłożyłam notatkę.

Spotkajmy się  w Trzech Miotłach o 15:00

- Draco

Bitwa się skończyła, ale ból dopiero się zacząłHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin