Rozdział 15

564 21 2
                                    

Historia Hogwartu była tak okropna, jak ją zapamiętałam. Oczywiście była to moja ulubiona książka, ale kiedy czytasz ją więcej razy, niż pamiętasz, strony stają się nudne i wprowadzają w błąd. Przejrzałam je i każdy nagłówek, szukając interesującego tematu. Nie znajdując żadnego, westchnęłam, rzucając książkę na łóżko i spoglądając przez okno na miasto poniżej.

Ferie zimowe miały być czasem relaksu i zabawy, chociaż od czasu balu myślałam tylko o tym, co powiedział mi Draco.

"Blake cię zdradzi, nie możesz go powstrzymać."

Jęknęłam. Odwróciłam swoją wiedzę na lewą stronę, myśląc o tym, co miał na myśli, na Merlina. Nie pozwalało mi to zasnąć w nocy i sprawiało, że byłam tak sfrustrowany, że mogłam krzyczeć. Blake by mnie zdradził? Za co?

Znowu westchnęłam. Przeczesując ręką włosy, sięgnęłam po album ze zdjęciami, który trzymałam na dole mojego siedzenia w alkowie. Otworzyłam go i uśmiechnęłam się do pierwszego zdjęcia na stronie.

Ślub Billa i Fleur. Uśmiechnęłam się, wpatrując się w Freda i George'a, najprawdopodobniej planujących jakieś psoty w kącie. Spojrzałam na szczęśliwą parę, patrzącą sobie w oczy, jakby nigdy wcześniej nie widzieli piękna, zanim się zobaczyli. Molly Weasley patrzyła na nich z radosną miną, gdy jej mąż Artur położył dłoń na jej ramieniu.

Odwróciłam stronę i spojrzałam na zdjęcie Zakonu. Szalonooki Moody stał jak olbrzym w tylnym rzędzie, ze zwykłym grymasem na twarzy. Fred i George uśmiechali się szeroko. Tonks i Remus uśmiechali się, trzymając się za ręce u dołu obrazu. Syriusz, wyglądający diabelsko przystojnie w swojej zwykłej motocyklowej skórzanej kurtce i tatuażach, uśmiechnął się do aparatu lekkim machnięciem.

Uśmiechnęłam się do zdjęcia. Poczułam, jak cicha łza spływa po moim policzku. Godryku, co się ze mną stało. Hogwart mnie zmienił, ale jak tylko wrócę do domu, wrócę do bełkotliwego idioty?

Potrzebuję świeżego powietrza.

Wstałam, otrzepując pojedynczą łzę tak szybko, jak tylko mogłam, szybko zamykając książkę, starając się nie patrzeć na inne wspomnienie. Otworzyłam drzwi balkonowe i weszłam na nie, spoglądając na Londyn poniżej.

Zawsze nienawidziłam przerw. Kiedyś były dla mnie okresem irytacji, ponieważ nie uczyłam się tyle, ile bym chciała, teraz był to czas udręki; cierpienie. Nie było tak źle. Miałam spotkać się z rodzicami i codziennie poprawiamy moje wady, ale jest coś rozdzierającego w przerwach od kilku dni. Sprecyzowałam, że wynika to z faktu, że jestem sama ze swoimi myślami przez dwa tygodnie i to było naprawdę przerażające.

Kiedy jestem sama, zawsze myślę o swoich stratach. Fred, Alastor, Lupin, Tonks. To sprawiło, że wpadłam w coś, co wydawało się niekończącym się cyklem depresji i niepokoju, i aż do tego roku zdałam sobie sprawę, że Hogwart powstrzymuje mój strach. Godryku, te dwa tygodnie mijały tak wolno!

Spojrzałam na mglisty poranek nad wschodnim Londynem. Uwielbiałam mgliste dni. Nie były za gorące, nie były za zimne. Mieli rację. Idealnie spędzili dzień w parku, czytając lub na łące w poszukiwaniu polnych kwiatów.

Och, jak tęsknię za tym, jak to było być młodym i niewinnym.

Skręciłam w prawo i usiadłam na meblach ogrodowych. Miałam wypchane pluszowe krzesło, które było moim wyznaczonym krzesłem do czytania. kiedy byłam młodsza, siadałam na zewnątrz w chłodne popołudnie i godzinami czytałam na tym krześle. W tym krześle po raz pierwszy przeczytałam Historię Hogwartu. Teraz siedziałam w nim, czekając na przepływ informacji przez mój mózg.

Myśl. Myśl. Myśl. No dalej Hermiono! Jaka była pierwsza rzecz, którą Amos powiedział ci o swoim tacie?

Jego tata jest ambasadorem w Ministerstwie Magii z Ameryki. Najpierw pracował jako auror, ale zmienił pozycje. Ugh! Gdybym tylko miała jakikolwiek sposób wiedzieć, co robi, żeby pomóc Ministerstwu.

Wiatr przedarł się przez mój płaszcz i spojrzałam w niebo, stawiając herbatę na małym stoliku do kawy i wychylając się przez balustradę, żeby spojrzeć na dach.

Czy to , Świstoświnka !?

W powietrzu przeleciała brązowa, nakrapiana sowa. Kiedy się zbliżyła, zobaczyłam list w dziobie. Kiedy przyjrzałam się bliżej, potwierdziłem, że to rzeczywiście biedny ptak Ginny.

Wleciał na mój balkon, zanim włożył mi w dłonie brudny kawałek pergaminu. Klepię go po głowie, delikatnie głaszcząc jego pióra, zanim wydał z siebie skrzek i odleciał.

Obejrzałam na wpół spalony papier, który trzymałam w dłoniach. Miał pieczęć z gnomem i domem na niej. Nora. Ale dlaczego Ginny miałaby do mnie pisać?

Ostrożnie ją otworzyłam, powoli wysuwając list. Otworzyłam go z jeszcze większą ostrożnością i zaczęłam czytać niechlujnie wydrukowany kaligraf.

Hermiono,

Wiem, że chcesz odpowiedzi. Mam pytania. Jeśli chcesz poznać cenne informacje o Blake'u, przyjdź do Nory w te Święta Bożego Narodzenia.

- R.W.

Ron? Ale dlaczego Ron chciałby mi pomóc?

Niemniej jednak pobiegłam z powrotem do swojego pokoju i otworzyłam walizkę.

Idę do Nory.

Bitwa się skończyła, ale ból dopiero się zacząłWhere stories live. Discover now