A ty kurwa...

121 12 3
                                    

a special świąteczny w drodze, ho ho ho

Cisza. Właśnie to było zapalnikiem zła, drzemiącego w Jeonie. Chwila na myślenie rodziła w jego głowie przeróżne pomysły. Siedział na korytarzu, wpatrując się w czubki swoich glanów. Dłuższe loki tworzyły wokół jego twarzy imitację zasłony. Zwęrzone, kozie źrenice zielonych oczu świadczyły o stanie skupienia. Nawet nie mrugał. Zachowywał się jak manekin. Był ludzką imitacją momentu napięcia w filmie grozy. W pewnym momencie powieka młodego Satanisty zaczęła dziwnie drżeć. Podniósł szybko głowę, rozglądając się wokół. Zawiesił spojrzenie to tu, to tam i zdał sobie sprawę z bardzo ważnej rzeczy. Każda dziewczyna w szkole nosiła spódnicę. Jedne dłuższe, drugie krótsze. Uśmiechnął się, oblizując przeciętym językiem swoje różane wargi. On już wiedział.

Rozmyślania Jungkooka zostały przerwane przez nadchodzącego, roześmianego Hoseoka. Chłopak uśmiechał się tak szeroko, że zaczął przypominać Jeonowi te wszystkie rozerżane konie. Brązowowłosy przekładał w dłoniach mały, srebrny pentagram. Ubrany w marynarkę od mundurka z postawionym kołnierzykiem, podskakując puścił Jungkookowi oczko. Złapał się ramiączka od szelek, przytwierdzonych do nieco za krótkich dla chłopaka spodni, a potem lekko opadł pośladkami na ławce obok Kooka. Włosy miał roztrzepane, jakby tarmosił się gdzieś z Min Yoongim. A przynajmniej tak pomyślał Jungkook.

— Niech Pan będzie z tobą. — Krzyknął Jung, przybijając lamę z Jeonem. Ten kiwnął głową w skupieniu i spojrzał z powagą na przyjaciela.

— Hoseok... — Zaczął.

— Ta?

— Powiedz, że masz lusterko.

— Co? Niby-

— Takie małe, no malutkie, nawet mniejsze od kosmetycznych. — Zawył cicho.

— Może jakaś dziewczyna ma, podpytaj ludzi — odparł Jung.

Jeon zamyślił się ponownie. Żerując spojrzeniem na ludziach, wydostał z tłumu Park Jimina. Gdzieś głęboko w ciele czuł, jak bardzo pragnie tejże delikatnej, blond istoty. Interesował się nim, nawet bardzo. A teraz gdy na chwilę zdołał skusić Parka, by ten spojrzał na Satanistę, zagryzł wargę, próbując się uspokoić. Jeszcze nie teraz. Na Parka przyjdzie jeszcze czas. Podniósł się energicznie i pogłaskał Hoseoka po głowie.

— Zobaczymy się w klasie, magiku — rzucił na odchodne.

— Jestem szamanem, koźle!

— Jeden chuj... — Mruknął pod nosem Jeon.


Min Yoongi rzadko kiedy pojawiał się w szkole wyspany. Rzadko też przejmował się wtedy tym, co dzieje się wokół. Dzięki pomocy Jimina udaje mu się więcej sypiać. Dzisiaj jednak wszedł do klasy, jako, tak mu się zdawało, pierwszy. Jednak na ostatniej ławce dojrzał czarny plecak. Kompletnie zignorował ten szczegół, usiadł na swoim miejscu, a kiedy zaczął już przysypiać, stało się to, czego najbardziej się obawiał -  zbędny incydent. Z korytarza doszedł go chór dziewczęcych pisków oraz szybkie, ciężkie kroki. Do klasy wpadł zdyszany Jungkook, trzymając w górze jakiś maleńki, błyszczący element. To było lusterko, którego tak zawzięcie się domagał. Ich spojrzenia się spotkały, a Jeon dopadł ławki Mina.


— Daj mi taśmę, Yonnie! — Krzyknął. — Szybko, zanim zacznie się lekcja!

— Ni dzień dobry, ni pocałuj mnie w dupę... — Gderał pod nosem Yoongi, wciągając plecak na kolana, by wygrzebać dziecku taśmę.

— Dzięki ci, Panie! — Sapnął, wyrywając przewodniczącemu kawałek folii z klejem.

— Waż słowa, jełopie...

Jeon Jeongguk wyłączył się ze świata zewnętrznego zaraz po otrzymaniu taśmy, więc nie zwrócił nawet minimalnej uwagi na słowa Yoongiego. Zasiadł w sąsiedniej ławce, podwijając prawą nogę. Przytulił kolano do klatki piersiowej. Zębami urwał kawałek tasiemki, a lusterko zaczął dopasowywać do metalowego czubka glana, aby odbicie jak najbardziej mu odpowiadało.

Min Yoongi patrzył na niego normalnie. Jak na debila, którym z resztą jest. Póki nie zadzwonił sygnał, rozpoczynający lekcję, nawet ciekawiła go gimnastyka Jungkooka. Potem jednak stracił całe zainteresowanie, a pochłonęły go zajęcia z renowacji sztuk sakralnych.

Mimo wszystko Jeon cały czas kręcił się w ławce, jakby żarły go owsiki. Zgrzytał ćwiekami ze swojej czarnej, jeansowej kurtki o krzesło, a wraz z tym odgłosem, drżała powieka kobiety, prowadzącej zajęcia. Aż w końcu nastała cisza. Jungkook uśmiechnięty opuścił nogę z krzesła. Wyglądał na bardzo dumnego ze swojej amatorskiej instalacji.

Klasowy Kozioł umocował lusterko na swoim bucie z diabelską precyzją. Nawet zajął się notatkami, jednakże w głowę wierciła go jedna myśl. Marzył o przerwie, aby poznać tajemnice nie z tego świata. Gdy tylko usłyszał dźwięk wolności, a nauczycielka opuściła klasę, zerwał się do góry, podchodząc cichaczem do Kim Yerim, która wstała, by zetrzeć tablicę.

— Rozumiesz coś z doboru tych preparatów do drewna wiśniowego ram obrazów maryjnych? — Zapytał, a Katoliczka zamrugała oczami. Poraził ją szok ze względu na dobór słów, tak jak każdy uważał, idioty.

Zbita z tropu i zafascynowana tym, że Jungkook jednak nie moczy codziennie swojego lokowanego łba w wiadrze z siarką, obrzuciła go natłokiem informacji. On jednak nie słuchał, bo wszystko miał w małym palcu, ale spoglądał ukratkiem w lusterko na glanie, by dojrzeć kolor i model majtek swojej koleżanki. Ucieszony podziękował, nastepnie wymyślając inną wymówkę, by zagadać do kolejnej i kolejnej płci pięknej ze swojej klasy. Informacje zbierał na każdej przerwie, a na ostatniej, gdy wypełnił jeden z wielu celów życiowych, podszedł do ławki, w której razem z Hoseokiem, siedział Min Yoongi. Właściwie to leżał na blacie, kryjąc lico w ramionach. Chyba spał.

— Magik, kurwa, nie uwierzysz, jakie majtki ma nasza cnotka Jennie — szepnął nad śpiącym przewodniczącym.

— Yerim założyła dzisiaj pastelowo żółte w jak mnie przeczucie nie myli, stokrotki. Seulgi wybrała sobie klasyczne czarne... — Ospałym tonem zaczął wymieniać po kolei Min Yoongi, ociężale podnosząc głowę oraz kocie oczy w stronę Jeona. Problem był taki, że źrenice miał maksymalnie rozszerzone. — Nie chcesz wiedzieć, jakie miała pani Song...

— A ty kurwa... — żachnął się Jeon. — Skąd wiesz?!

Gdzieś w kącie klasy całą sytuację obserwował roześmiany Jimin i przez sekundę pomyślał, że dla młodego Szatana sam założyłby spódniczkę...

c.d.n.

powodzenia w świątecznych przygotowaniach, łobuzy

kulisy Watykanu; btsWhere stories live. Discover now