•XVI•

94 7 10
                                    


•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×

Miał wrażenie, że bodźce docierają do niego z opóźnieniem. Nie złapał się ogrodzenia kiedy czuł, że zaraz upadnie.  

Nie odskoczył przed ujadający psem. 

Nie uchylił się przed lecącą piłką. 

Wszystko było jakby spowolnione. W głowie miał jedną myśl - znaleźć Ginny. 

Przeciskał się przez tłum w korytarzu nie zwracając uwagi na obelgi rzucane w jego stronę.

Ginny, Ginny, Ginny. Tylko to dudniło mu w głowie. 

 Skończmy z domysłami, niedopowiedzeniami i uciekaniem od problemów. Czas na konfrontacje. Starał się układać słowa w skacowanej głowie. 

 Chciał być pewny, że wie co powiedzieć. Że nie stanie przed nią i nie utonie w jej spojrzeniu.

 Przeklęta wiewióra, rzuciła na niego urok.

 Starał się nie myśleć co zrobi jeśli odpowie mu, że co do wszystkiego ma racje. Że obawy są słuszne, że go nie chce, że nigdy nie był dla niej odpowiedni, że żałuje ich wspólnej nocy i że nie chce go więcej widzieć. 

 Z jego własnej pułapki umysłu wyrwało go zderzenie z czyś twardym. 

 Wiem co pomyśleliście. Zakochany debil na kacu wpadł na ścianę. 

 Otóż nie. Ale jesteście blisko. Wpadł bowiem na Ronalda Weasleya, który w tej chwili był cięższy do sforsowania niż najgrubszy mur. 

 Zaczął mówić do Blaise'a, a w zasadzie to mu odgrażać, ale kiedy nie zobaczył żadnej reakcji chwycił go za kołnierz i przyłożył do ściany. 

 - Odpierdol się od mojej siostry, jasne?!

 Blaise zamrugała gwałtownie. 

 - Co jest kurwa? - zapytał nie wyraźnie.

 - Co jest kurwa!? Co jest kurwa!? Ty jesteś kurwa! Zostaw Gin w spokoju! Co z nią robiłeś wczoraj w nocy?! Gdzie była?! Wiem, że z tobą Zabini!- Ronald wrzucał z siebie potok słów, nie przerywając nawet na chwilę by zaczerpnąć oddech. Był wściekły, ale też bezsilny, zaślepiony złością nie potrafił myśleć trzeźwo. Nie chciał nawet słuchać tego co ma do powiedzenia Blase- Ona zasługuje na kogoś lepszego...

Blaise dalej już nie słuchał, bo za prawym ramieniem Rona zobaczył znajomą rudą czuprynę.

Wytrzeszczył oczy i otworzył usta. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Skupił na niej wszystkie swoje zmysły. 

Wyglądała na potwornie zmęczoną, miała wory pod oczami i bledszą niż zwykle cerę. 

Jej ubrania były pogniecione i jakby nieświeże. 

Zmarszczył brwi, zmartwiony, coś było nie tak. 

Z lekkością odepchnął niższego od siebie chłopaka i zaczął przepychać się przez korytarz. 

Ronald coś za nim krzyczał, ale Zabini był tak skupiony by dotrzeć do Ginny, że nie potrafił nic z tego przyswoić. 

Przepychał się przez uczniów, nie patrząc na nic ani nikogo. 

Ginny, chciał krzyknąć, ale w gardle jakby mu zaschło. Nie był w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. 

Wyciągnął rękę, była już tak blisko. 

•Shut up | Blinny au•Where stories live. Discover now