•XIII•

522 42 13
                                    

•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×

W pokoju panował prawie całkowity mrok. Tylko księżyc oświetlał fragment dywanu i okno, a w nim sylwetkę mężczyzny.

Ginny obudziła się przez chłód który nieprzyjemnie muskał skórę na jej ramionach i obojczykach.

Uchyliła powieki by zobaczyć, że Blaise'a nie ma obok niej.

Omiotła spojrzeniem pokój i znalazła go.

Oczy przyzwyczajone już do ciemności wyłapały w niej znajome kształt. Rudowłosa siedząc na miękkim łóżku przyglądała się plecom czarnoskórego.

A on całkowicie nago siedział na parapecie. Dym z jointa ulatywał przez otwarte okno.

Owinęła się satynową pościelą i podeszła do niego. Palcem wskazującym przejechała wzdłuż linii jego kręgosłupa.

-Samotność jest dołująca.

Podskoczyła gdy nagle się odezwał.

-Nie jesteś samotny. Teraz jestem z tobą.

-Tak, ja nie jestem samotny, a ty nie jesteś biedna.- zakpił

Zacisnęła blade dłonie w pięści tak, że jej knykcie pobielały. Przez chwilę trwała cisza, aż rozciął ją jej cichy acz mocny głos.

-Zamknij się.

A jej usta zetknęły się z jego w gorącym pocałunku.

Po chwili jednak Zabini odsunął się od niej i dokończył palić. Nie obdarzył jej nawet jednym spojrzeniem.

Przeleciał mnie i przestałam mieć znaczenie...

Poczuła łzy w oczach.

Nagle Zabini wstał i zaczął się ubierać.

Bił od niego taki chłód, że Ginny znowu zadrżała.

Poczuł się jak stara zużyta chusteczka wyrzucona gdzieś w kąt i zdeptana.

Łzy pociekły jej po policzkach a z ust wyrwał się szloch.

Blaise zamarł w połowie zakładania spodni.

- Dlaczego mnie tak traktujesz...? Co ja ci zrobiłam... - Puściła satynową pościel i schowała twarz w dłonie.- Pokazałam ci się tak jak jeszcze nikomu... przed nikim się tak nie odkryłam, ani fizycznie ani psychicznie. Dlaczego mi to robisz?

Usta, dłonie i nogi drżały jej niemiłosiernie.

Miała wrażenie, że jej serce rozpadło się a jego odłamki boleśnie ranią jej wnętrzności.

Blaise odwrócił się i nie był już tak chłodny.

W jego oczach widział skruchę i wstyd.

Podszedł do niej i mocno przytulił, kładąc głowę w zagłębieni jej szyi i zaciągając się jej zapachem.

- Przepraszam Nin... Ale ja... Jest mi tak wstyd... Jestem słaby.

Ginny szybkim ruchem otarła łzy z policzków i nieznacznie odsunęła się od czarnoskórego.

- Co ty opowiadasz Blaise?- Zabini odwrócił wzrok.- Chodzi ci o to, że widziałam jak płaczesz?

Wyraźnie spiął się na te słowa.

- Blaisey.- odwróciła jego twarz ku sobie.- Każdy czasem płacze.

Ten temat był dla niego mocno niezręczny. Widziała to.

•Shut up | Blinny au•Where stories live. Discover now