•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×
W pokoju panował prawie całkowity mrok. Tylko księżyc oświetlał fragment dywanu i okno, a w nim sylwetkę mężczyzny.
Ginny obudziła się przez chłód który nieprzyjemnie muskał skórę na jej ramionach i obojczykach.
Uchyliła powieki by zobaczyć, że Blaise'a nie ma obok niej.
Omiotła spojrzeniem pokój i znalazła go.
Oczy przyzwyczajone już do ciemności wyłapały w niej znajome kształt. Rudowłosa siedząc na miękkim łóżku przyglądała się plecom czarnoskórego.
A on całkowicie nago siedział na parapecie. Dym z jointa ulatywał przez otwarte okno.
Owinęła się satynową pościelą i podeszła do niego. Palcem wskazującym przejechała wzdłuż linii jego kręgosłupa.
-Samotność jest dołująca.
Podskoczyła gdy nagle się odezwał.
-Nie jesteś samotny. Teraz jestem z tobą.
-Tak, ja nie jestem samotny, a ty nie jesteś biedna.- zakpił
Zacisnęła blade dłonie w pięści tak, że jej knykcie pobielały. Przez chwilę trwała cisza, aż rozciął ją jej cichy acz mocny głos.
-Zamknij się.
A jej usta zetknęły się z jego w gorącym pocałunku.
Po chwili jednak Zabini odsunął się od niej i dokończył palić. Nie obdarzył jej nawet jednym spojrzeniem.
Przeleciał mnie i przestałam mieć znaczenie...
Poczuła łzy w oczach.
Nagle Zabini wstał i zaczął się ubierać.
Bił od niego taki chłód, że Ginny znowu zadrżała.
Poczuł się jak stara zużyta chusteczka wyrzucona gdzieś w kąt i zdeptana.
Łzy pociekły jej po policzkach a z ust wyrwał się szloch.
Blaise zamarł w połowie zakładania spodni.
- Dlaczego mnie tak traktujesz...? Co ja ci zrobiłam... - Puściła satynową pościel i schowała twarz w dłonie.- Pokazałam ci się tak jak jeszcze nikomu... przed nikim się tak nie odkryłam, ani fizycznie ani psychicznie. Dlaczego mi to robisz?
Usta, dłonie i nogi drżały jej niemiłosiernie.
Miała wrażenie, że jej serce rozpadło się a jego odłamki boleśnie ranią jej wnętrzności.
Blaise odwrócił się i nie był już tak chłodny.
W jego oczach widział skruchę i wstyd.
Podszedł do niej i mocno przytulił, kładąc głowę w zagłębieni jej szyi i zaciągając się jej zapachem.
- Przepraszam Nin... Ale ja... Jest mi tak wstyd... Jestem słaby.
Ginny szybkim ruchem otarła łzy z policzków i nieznacznie odsunęła się od czarnoskórego.
- Co ty opowiadasz Blaise?- Zabini odwrócił wzrok.- Chodzi ci o to, że widziałam jak płaczesz?
Wyraźnie spiął się na te słowa.
- Blaisey.- odwróciła jego twarz ku sobie.- Każdy czasem płacze.
Ten temat był dla niego mocno niezręczny. Widziała to.
YOU ARE READING
•Shut up | Blinny au•
Fanfiction❝No tak, Zabini, ty za to masz talent... do udawania kogoś, kim nie jesteś...❞ Gdzie on miał wszystko czego nie chciał A ona nie miała nic czego by nie chciała. Gdzie on miał tylko swoje roślinki A ona nie miała przestrzeni prywatnej i myliła imion...