•III•

630 46 10
                                    

•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•

Blaise poprowadził Ginny do swojego samochodu.

Ruda nie znała się na markach ale na pierwszy rzut oka był bardzo drogi.

Zawstydziła się trochę. Jej rodzina nie miała nawet samochodu, więc jedynie spuściła głowę starając się nie wyglądać na zwykłą wiesniarę.

Gdy Weasley siedziała już na miejscu pasażera Blaise okrążył samochód i wsiadł z kierownicę.

Od razu włączył radio by uniknąć niezręcznej ciszy, z resztą do celu mieli zaledwie kilka minut. Park znajdował się nie daleko centrum nauki do którego zmierzali.

Wysiedli przed ogromnym białym budynkiem ze złotymi kolumnami przy wejściu oraz ciemnymi chebanowymi drzwiami.

Nad wejściem wisiała złoto-czarna tabliczka Instytut Kultury i Nauki.

Na górze rozpościerała się szklana kopuła, a sam instytut wyglądał bardziej jak pałac niż zwykły budynek.

Ginny nie mogła uwierzyć. Tyle razy przechodziła obok tej instytucji z takim zachwytem w oczach, a teraz zmierza do tych drzwi.

Ale właściwie co oni tu robili? Zbierał ją na randkę pooglądać jak rozwijają się komórki rakowe?

Jeśli tak to właśnie dostał u niej ogromnego plusa.

Weasley ogromnie łaknęła wiedzy. Wiedziała że jeśli nie będzie miała najlepszych wyników i nie uzyska stypendium to o studiach może pomarzyć, dlatego starała się uczyć jak najlepiej ale nie szło jej to zbyt dobrze, była przeciętna, zwyczajnie dla tego, że uczyła się tylko tych przedmiotów które lubi.

Ginny zdecydowanie nie była humanistką. Najlepiej szła jej fizyka i chemia, z matematyką trochę gorzej ale dawała radę.

Po chwili zorientowała się że stanęła tuż przed drzwiami i z jakimś dziwnym uwielbieniem wpatruje się w nie.

Szybko się otrząsnęła i pchnęła gładką powłokę.

Gdy weszli ruda o mało się nie przewróciła. Wpadła na Blaise'a zatrzymując się nagle na środku ogromne sali i obserwując wielkie wahadło Newtona.

Blaise uśmiechał się pod nosem. Zdecydowanie jej się podobało.

Miał straszny problem gdzie zabrać ją na randkę. Nie chciał wyjść na dupka i sztywniaka z kijem w dupie, więc elegancka restauracja odpadała od razu.

Chciał być też kreatywny, ale bał się, że jednak przesadzi, że źle ja ocenił i nie spodoba jej się pomysł z instytutem. Wyśmieje go i stwierdzi, że jednak wolała by tę restaurację.

Rudowłosa dalej oniemiała obkręciła się wokół własnej osi patrzą na realistyczne malunki gwiazd pod sufitem, wokół szklanej kopuły. W nocy gdy i przez kopułę widać było gwiazdy musiało to wyglądać niesamowicie.

Ginny odwróciła się uśmiechniętą do Blaise'a i gdy zobaczyła jak na nią patrzy speszyła się lekko.

- To... Gdzie idziemy?- zapytała cichutko i uśmiechnęła się niewinnie

Blaise nie myśląc długo złapał ją za rękę i pociągnął za sobą na górę.

Ginny spojrzała na ich splecione dłonie z lekką obawą, ale potem dała się ponieść chwili.

Weszli na najwyższe piętro, tak że kopuła była na wyciągnięcie ręki.

Zabini podszedł do faceta, który chyba miał pełnić funkcje ochroniarza, ale gdy czarnoskóry przy nim stanął to prezentował się raczej mizernie. A trzeba zaznaczyć że Blaise był umięśniony, ale bez przesady.

•Shut up | Blinny au•Where stories live. Discover now