•V•

527 48 18
                                    

וווווווווווווו×

Ginny za to została wypytana przez Hermionę opowiadała wszytko z tak ogromnym zapałem, że nawet ona sama się tego po sobie nie spodziewała.

Gdy przyjaciółka wysadziła ją pod małym rozpadającym się domkiem myślała, że policzki rozerwą jej się od uśmiechu.

Weszła do domu zdjęła buty i już, już miała iść na górę gdy drogę zagrodził jej Ron.

- Gdzie byłaś.- miał ręce skrzyżowane na piersi i próbował zrobić groźną minę.

- A co ci do tego? - chciała go wyminąć, ale w tym momencie z góry zbiegli jeszcze Fred i George stając po bokach brata tak, że Weasley nie miała już najmniejszych szans przejść.

- Pewnie na randce.- mruknął Fred ze złośliwym uśmieszkiem.

- Sto procent. Tylko z kim?- zawtórował mu George.

- Odczepcie się!- chciała się przeschnąć ale w tym samym momencie z kuchni wyszedł Bill z jabłkiem w ręce i chwycił ją za ramię i odwrócił do siebie z pytającym uśmiechem.

- Ginny masz chłopaka?

- Boże drogi! Nie!- Ruda prawie opluła brata a jej twarz piekła żywym ogniem.

- Ginny czy ty chcesz coś przed nami ukryć?- Percy dołączył do Billa, sprawiając, że rudowłosa znalazła się w potrzasku.

- Chłopcy zostawcie siostrę bo się zamknie w sobie i nic nam nie powie.- Molly wytarła ręce z mąki w faruszek. Pani Weasley nie pracowała zawodowo, bo musiała cały czas opiekować się coraz to nowymi dziećmi. Ale piekła za to najlepsze wypieki w okolicy. Kolejki do niej były niesamowite, ale pieniędzy i tak nigdy za swoją cenną pracę nie brała dużo.

- Idźcie pilnować ciasteczek bo jak się spalą nikt nie dostanie.

Cała piątka zaczęła się przepychać w przejściu do kuchni by już po chwili przez szybę na ciastka patrzyły rude głowy.

Molly pokazała Ginny ruchem głowy, żeby poszła do pokoju.

Weasley rzuciła się na łóżku i wypuściła powietrze że świstem.

- Zero prywatności w tym domu.- mruknęła niezadowolona kładąc głowę na kolanach matki.

Starsza z pań zaczęła gładzić delikatnie włosy córki. Tak dawno nie miały chwili dla siebie.

- Zabezpieczasz się prawda?- zapytała nagle Molly przerywając przyjemną ciszę.

- Mamo!- krzyknęła ruda i poderwała się z jej kolan.- Nie uprawiałam z nikim sexu! Zachowujesz się jak Ron!

- Och już, już spokojnie. Musiałam zapytać. Matczyny obowiązek. A teraz powiedz mi kto był tym szczęśliwcem, co?

Ginny uśmiechnęła się pod nosem na wspomnienie miłego wieczoru. Bardzo dobrze spędzało jej się czas z ciemnoskórym, ale trochę przytłaczała ją świadomość, że podoba się Blaise'owi.

- Mamo, a ja co w podstawówce żeby opowiadać ci o chłopakach.- prychnęła dziewczyna, ale wciąż nie mogła odkleić od twarzy uśmiechu.

- Oj takm, o chłopcach z mamą można porozmawiać zawsze.

Ginny znów położyła sie na kolanach matki, a ta wróciła do gałaskania jej włosów.

- Jest fajny... Nawet bardzo, ale na razie nic więcej... Przynajmniej z mojej strony.

- Och czyli moja mała Ginny ma pierwszego adoratora. Jakie to słodkie- pogłaskała ją tym razem po policzku.

Molly brakowało takiej chwili z dziećmi, szczególnie z jej ukochaną najmłodszą córeczką.

Oboje z Arthur'em starali się wiązać koniec z końcem i często nie mieli czasu choćby zapytać dzieciaki jak było w szkole.

Bardzo chciała być blisko ze swoim potomstwem, ale tak na prawdę nie znała ich zbytnio.

- Ale przedstawisz go nam w najbliższym czasie?- zapytała

- Mamo!- przedłużyła- Byłam z nim na jednej randce. Raz. Jeszcze ucieknie jak zobaczy tych małpoludów.

- Ginny nie mów tak o braciach.- to mówiąc uśmiechnęła się i wstała.- No dobrze. Nie będę cię męczyć, wyśpij się bo jutro znów do szkoły.

Ucałowała ją w policzek i wyszła.

Ruda pokierowała się do łazienki. Po krótkim prysznicu z ręcznikiem wokół torsu i na głowie nakładała krem na twarz gdy nagle do łazienki wpakowała się jeden po drugim piątka rudzielców.

Ginny krzyknęła cicho i rzuciła kremem,którym właśnie się smarowała prosto we Freda pierwszego na linii strzału.

- Ała!- syknął, podnosząc krem z podłogi i odrzucając go w jej stronę. Dziewczyna zręcznie go złapała.

Musiała nie przekręcić zamka w drzwiach. Cholera. Tak to jest. Zero prywatności w tym domu.

- Czego chcecie małpoludy?- nie męczyła się już nawet z mówieniem, a co jeśli byłabym naga bo dostała by zdawkową odpowiedź, ale nie jesteś.

- Teraz kiedy wreszcie mamy odrobinę prywatności- odezwał się George tak jakby byli jakąś sektą spotykającą się w ukryciu.

- Kto ma ten ma.- rudowłosa łypnęła na nich groźnie. Szczególnie na Bill'a, liczyła, że chociaż on jest na tyle odrosły by nie ciągnąć tej dziecinady. On jedynie odpowiadał jej wzrokiem cel uświęca środki.

- Mamy do pogadania.- dokończył George a bracia znów ją otoczyli.

- Kto to?- Ron przerwał szyk wychodząc tak by prawie stykać się czołem z Ginny. Było podobnego wzrostu, choć Ron ciągle kłócił się że jest wyższy.

- Odwalcie się. Nie wasz biznes.- zdjęła turban i zaczęła czesać mokre włosy.

- Owszem nasz, bo jesteś naszą siostrą.- nie ustępował Ron

- Chcemy poznać przyszłego szwagra.- dodał Bill z uśmiecham stając za nią tak, że widziała ich wstrętne gęby w lustrze.

- Boże chłopki to była jedna randka! Nie wiadomo czy będzie więcej.- blef. Ona nie pozwoli żeby to skończyło się na jednej randce.- Poza tym ja mu się wcale nie podobam.- blef- To nie było ani nic zobowiązującego, ani tym bardziej nic specjalnego.- blef, blef, blef, blef. To był najlepiej spożytkowany czas w jej życiu.

- Dobrze wiesz, że ci nie odpuścimy siostra. Mamy całą noc na wyciągnięcie z ciebie kto to.- Fred i George stanęli po jej bokach ujmując ją pod ramiona prowadząc do pokoju.

- Dajcie mi się chociaż ubrać!

- Nie!- krzyknęli chórem.

- No dalej Ginn. Powiesz nam z jakiej jest klasy o damy ci się ubrać.- wiedziała że nie dadzą jej spokoju więc skapitulowała.

- Dobra. S.

-S!- wytrzeszyli oczy.

- Byłem pewny, że to ten nowy w okularach.- mruknął Fred.

- A ja ci przecież mówiłem, że nie. Tak to bym wiedział, poza tym dzisiaj był ze mną po szkole więc nie mógł być z nią. Nigdy mnie nie słuchasz.- fuknął Ron

- To dlatego, że wymyślasz siebie przyjaciół braciszku.- George poczochrał go po rudej czuprynie.

- To było raz! W pierwszej klasie!

- Gówno prawda. W drugiej też utrzymywałeś, że Jared istnieje tylko nie może chodzić do kolegów bo jest za mały i ma nad opiekuńcza mamę, a ty do niego przecież się wpraszać nie będziesz.

- Cicho już! Dostaliście co chcieliście a teraz wynocha!- wrzasnęła Ginny i wypchnęła braci za drzwi, mruknęła coś znowu o braku przestrzeni osobistej i, tym razem, zamknęła za sobą drzwi na zamek.

וווווווווווווו×

Jest nie sprawdzony. Obiecuję, że gdy tylko ogarnę życie szkolne go sprawdzę xD

•Shut up | Blinny au•Where stories live. Discover now