22. Niespodzianka

175 7 71
                                    

[A/N] Myślę, że tego shota możecie śmiało wcisnąć sobie pomiędzy numery pierwszy, dziesiąty i czternasty a jedenasty, dwunasty, siedemnasty, szesnasty, dziewiąty... W skrócie: będzie to jeden z tych ciepłych, rodzinnych shotów. Niektórym tytuł może już coś zdradzić, a nawet jeśli się sukinkot wygadał, to i tak uważam, że pomimo długiego dopieszczania tego cholerstwa można przeczytać i nie rzygnąć z cringe'u :')

Wiem, że strasznie nie po kolei dodaję te shoty, normalnie jak Bill Gates liczący do dziesięciu (1, 2, 3, 95, 98 (...) 7, 8, 8.1, 10). Prompty na pominięte shoty numer 18, 19, 21 oraz następny 23 są rozpisane. Będzie spoiler, jak powiem, że będzie to seryjka? (:

__________________________________________


- Nie przepracowałeś się, biedaczku?

Kobiecy głos dobiegający zza biurka przy dyżurce pielęgniarskiej miał w sobie tę uszczypliwą nutkę, która przyprawiała gburowatego anestezjologa o chęć mordu, lecz nie wyobrażał sobie on tego miejsca bez złośliwej, niewysokiej pielęgniarki. Szatynka zamknęła teczkę i odsunęła się nieco od swego stanowiska pracy, biorąc do rąk kubek ze stygnącą kawą, którą miała tym razem okazję wypić jeszcze względnie ciepłą.

- A tobie to nie za dobrze, leniwa jędzo? – mruknął rudzielec, przeglądając dokumenty i patrząc, czy gdzieś jeszcze nie powinien się podbić i podpisać. Zerknął spode łba na swoją dobrą koleżankę, która uśmiechała się do niego złośliwie.

- Też bym tak chciała. Kilka godzin i do domku – pielęgniarka westchnęła teatralnie, po czym upiła spory łyk kawy, posyłając anestezjologowi pełne wyrzutu spojrzenie. – I jeszcze jutro wolne masz i zostawiasz nas tu z tym baranem!

- Baran, bo baran, ale się zgodził. Nie rozpieprzcie całego bloku operacyjnego, dobra?

- Chciałbyś, bo miałbyś wolne, głąbie. Miłej randki!

Ichigo odburknął pod nosem coś o grobie matki i uszykowaniu dodatkowego miejsca, bo ktoś się chyba tu prosi o okład z piasku przez deskę, lecz wychodząc do śluzy, uśmiechnął się do koleżanki. A gdy tylko opuścił oddział, kobieta mogła wreszcie odpalić sobie pasjansa na komputerze w dyżurce bez idiotycznych komentarzy kolegi, który regularnie truł jej, że zajebiście jej idzie ta jakże ciężka praca, po czym i tak siedzieli razem i wyzywali się, kiedy karty za żadne skarby nie chciały do siebie pasować.


Z jednej strony kusiło go, żeby poczekać na zewnątrz, bo pogoda tego dnia była piękna, ale od pięknej pogody wolał podziwiać twarz pewnej pięknej lekarki. Dlatego zaczaił się przy izbie przyjęć w innej części szpitala, gdzie zdarzało im się czasem razem pracować.

Hol o jasnych, brzoskwiniowych, pastelowych ścianach był miłą odmianą od świerknięcia pośród boleśnie chłodnej zieleni czy błękitów, które były niejako motywem przewodnim śluz czy sal operacyjnych. No i te alabastrowe, duże płytki na ziemi – od razu było przytulniej. Może nawet trochę sennie, zwłaszcza że nie było tu zazwyczaj dzikich tłumów, a jeśli były, to nie były tak dzikie jak te u nich, gdzie najbardziej potrzebujący siedzieli cichutko w kącie, a ci z bólem małego palca u lewej nogi od dwudziestu lat awanturowali się najgłośniej.

Choć Kurosaki doskonale wiedział, że w tej części szpitala także zdarzają się tragedie, to teraz, kiedy tak stał oparty o ścianę i rozglądał się, czuł się oderwany od „swojego" świata i momentami miał wrażenie, że zaraz dopadną go mdłości od tej słodyczy, a jednocześnie nie umiał nie uśmiechać się pod nosem, zerkając znad telefonu na przebywających tu ludzi.

Jedyny kwiat [IchiRuki Month 2020]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt