7. Czemu jesteś pełen gniewu? Bo jesteś pełen żalu

68 9 38
                                    

Znów wrócił cały poobijany.

Z początku unikał jej, nie chcąc dać po sobie poznać, jak bardzo oberwał. I żeby to był jakiś naprawdę wymagający przeciwnik... Nie, to byli zwykli Puści. Było mu wstyd, nie chciał jej martwić, chciał pokazać, że daje sobie radę.

Ona spojrzała w kalendarz i westchnęła ciężko. To był ten okres w roku.

Jej także nie było łatwo. Niewiele było tak bolesnych chwil, które wspominała najczęściej w samotności, z dala od innych. A teraz, gdy Mamoru był już prawie dorosły, zdawała sobie sprawę, że i ona musi dorosnąć do mówienia o pewnych wydarzeniach.

Ona nie chciała mówić, on nie chciał słuchać. To trochę tak, jak z jej mężem. Z tym upartym imbecylem, który opuścił ją tak nagle.

I właśnie dlatego, że Mamoru był krwią z ich krwi, doskonale wiedziała, gdzie go szukać.


Siedział na wzniesieniu nieopodal tej samej rzeki, gdzie Ichigo stracił matkę. Wpatrywał się smętnie w wodną toń, szukając ukojenia w szeleście drzew, żabim rechocie i przy rozśpiewanych cykadach.

Usiadła obok niego bez słowa. Spojrzał na nią, po czym speszony znów wbił wzrok w wodę.

- Przepraszam, mamo – westchnął ciężko. Jego głos był pozbawiony wigoru, życia. Pusty, smutny, przybity. – Znowu oberwałem od jakichś płotek. Nie wiem, co się ze mną dzieje.

- A ja wiem – odparła, także wpatrując się w rzeczną taflę, na której rozigrane iskrzyły się ciepłe promienie późnopopołudniowego słońca. – To jest dokładnie to samo, z czym mierzył się twój tato. A to jest miejsce, które zawsze mu o tym przypominało.

- Mówisz o babci, prawda?

- Dokładnie.

- Ale przecież to nie była jego wina! Nie umiał wówczas rozróżniać dusz od żywych ludzi! – żachnął się Mamoru, z zapałem broniąc ojca, którego przecież nigdy nie poznał, bo ten zmarł jeszcze przed jego narodzinami. – Mówiłaś, że i babcia, i dziadek też nigdy nie mieli mu tego za złe!

- I tak właśnie było. A twój tato był, delikatnie rzecz ujmując, momentami naprawdę niemądry – Rukia uśmiechnęła się na wspomnienie swojego ukochanego rudzielca. – Długo nosił w sobie żal za to, co się stało. Przez to, że nosił w sobie żal, był gniewny. I zawsze, zawsze wtedy, gdy męczyły go wyrzuty sumienia, gdy miał do siebie żal, obrywał od największych płotek.

- Tato też?... – rudowłosy nastolatek oderwał wzrok od rzeki, patrząc na matkę, która patrzyła gdzieś w dal, ku niebiosom, uśmiechając się do swych wspomnień.

- Tak, Mamoru. Widzisz, bo gniew tępi nasze ostrza. Ten gniew często rodzi się z żalu, który nosimy w sercu. A żal ten nierzadko związany jest z wyrzutami sumienia. Że nie mogliśmy kogoś ochronić, że czujemy się winni czyjejś krzywdzie.

Chłopak aż wzdrygnął się, gdy napotkał wzrok tych dużych, przenikliwych, szafirowych oczu, kolorem tak podobnych do jego własnych. Znał ten wzrok. Jednak kobieta ma zawsze rację, a jak jej nie ma, to patrz punkt pierwszy.

- Takim trudnym okresem dla twojego taty była okolica rocznicy śmierci jego mamy. A dla ciebie jest to okolica śmierci twojego taty. Czas chyba to z siebie wyrzucić, co nie?

- Ale... to boli... - rudzielec spuścił głowę i zmrużył oczy. – Potem to jakoś przechodzi.

- A nie lepiej byłoby, gdyby to przeszło raz na zawsze?

Przygryzł wargę. Najwyraźniej zbierał słowa. Ona znów spojrzała w dal, nie chcąc go peszyć czy onieśmielać. Milczała i czekała.

- Wszyscy mówią mi, że jestem bardzo podobny do taty... - bąknął nieśmiało, nie wiedząc, jak zacząć temat. Zacisnął dłonie w pięści.

Jedyny kwiat [IchiRuki Month 2020]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant