Rozdział 45

3.7K 63 5
                                    

POV Brown
Wczoraj pochowałem brata, było mi z tym ciężko. Musiałem wrócić do rzeczywistości. Nie prosiłem policji o badanie sprawy, powiedziałem że mój brat był nierozważny i pewnie dlatego wyjechał na czołówkę z tirem. Nie chcieli wierzyć ale to nie ich sprawa, tylko ja mogłem wiedzieć kto to zrobił i sam się zemścić.

~ Halo? Kto mówi? - zapytał głos za słuchawki.
~ Tu Brown. Chce cię widzieć w tym starym domu na końcu miasta o 17. Chyba mamy do pogadania,a i bądź sam.
~ Jasne Brown. - odpowiedział Han i się rozłączył.

Zabije go.

POV Han

Napisałem wiadomość do Ashera że o 17 widzę się z Brownem i chciałbym żeby było gdzieś pare jego snajperów. Przyznam obawiałem się tego spotkania jak cholera.

Od: Asher
Załatwiłem ci pare osób. Będą tam godzinę szybciej. Najlepiej żebyś stał z nim gdzieś przy oknie/ drzwiach.

Akturat Amanda schodziła na dół, podeszłem do niej i ja przytuliłem. Do spotkania została mi godzina.

- Coś się dzieje, prawda? - spojrzała na mnie, a ja tylko pokiwałem głową na tak. - Sama cię chyba kiedyś zabije. - westchnęła.

- Jadę na spotkanie z Brownem. - powiedziałem cicho.

Patrzyła na mnie zmartwiona, a ja ją pocałowałem. Wyglądało to jak pożegnanie, nie chciałem tego. *Dziś na pewno nie umrę.* Trzymała ręce na mojej szyji i płakała, czułem to jak cała się trzęsie.

- Alex zaraz tu będzie. - pocałowałem ją w czoło.

Po 20 minutach przyjechał Alex, więc zacząłem ubierać buty. Gdy miałem wychodzić, zatrzymała mnie.

- Wróć. - widziałem smutek w jej oczach.

Pocałowałem ją namiętnie i pogłaskałem po policzku.

- Wrócę. - powiedziałem i wyszedłem machając do Alexa.

Powoli dojeżdżałem na miejsce, widziałem już jego auto. Miałem przy sobie broń, byłem przygotowany. Wszedłem do środka, stał tam, ledwo było go widać.

- Jednak przyjechałeś. Zdążyłeś się z nią pożegnać? - syknął. - Bo raczej nie wrócisz.

- Mów o co ci chodzi. O śmierć Mike'a? Czyż to nie był zwykły wypadek? - spojrzałem na niego, krzywo się uśmiechając.

- Raczej twoja sprawka. Mówi się jeden problem mniej. Zostałeś tylko ty, bo Luke uciekł jak tchórz. - wywrócił oczami.

Odwrócił się do mnie plecami, wyciągnęliśmy broń  w tym samym momencie, a on obrócił się znów twarzą do mnie. Jeden ze snajperów strzelił mu dwa razy w udo, dlatego teraz klęczał. Ja dostałem w brzuch, złapałem się za niego i do niego podeszłem. Wytrąciłem mu broń z dłoni.

- Nienawidzę cię Brown. - syknąłem do niego i strzeliłem mu w głowę.

Przybiegli ludzie Ashera. Zawieźli mnie do niego, czekała już tam Amanda i Alex oraz lekarz.

- Han! - podbiegła do mnie Am i pocałowała.

- Spokojnie nie umieram. - zaśmiałem się.

Lekarz wyciągnął kule i zaszył ranę. Powiedział Am jak ma zmieniać bandaże.

- Chłopcy go spalili, potem kości zakopią 10km dalej. - mówił odkładając telefon. - Nikt się nie dowie.

Pojechaliśmy do domu. Amanda odrazu pobiegła się pakować. Kobi biegał za nią bo myślał że się bawią, a Chewie siedział obok mnie. Oczywiście psy lecą z nami. Za trzy dni mamy lot. *W końcu to koniec.*

Trzy dni pózniej

POV Amanda

Właśnie wsiadamy do samolotu, cieszyłam się że wyjeżdżamy. Otwarte jest przed nami nowe życie. Nigdy nie sądziłam że będzie mi tak trudno zostawić tu wszystko, mimo to cieszyłam się. Siedziałam przy Hanie i uśmiechałam się do niego.

*Zaczynamy nowe życie*

Friend of my brother [UKOŃCZONE]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن