Rozdział 41

5K 116 12
                                    

Jeszcze w ten sam dzień o 16 mam spotkać się Mike'm. Naprawdę chce wiedzieć o co poszło między nimi.

Ubrałam buty z zamiarem wyjścia z domu.

- Gdzie się wybierasz? - zapytał Han.

- Umm.. idę na spacer. - uśmiechnęłam się.

- Po co do niego idziesz wiesz że to jest niebezpieczne. - uniósł jedną brew trochę wyżej.

- Poprosił mnie o rozmowę. Wrócę za godzinę. - gdy miałam wychodzić Han podszedł do mnie i pocałował mnie delikatnie.

- Wróć. - wyszeptał.

Wiedziałam że Han się martwi ale tak naprawdę chce porozmawiać z Mike'm. Chciałam wszystko wyjaśnić i zamknąć ten rozdział w moim życiu. Byłam już na miejscu spotkania, chwile po mnie przyszedł Mike.

-Cześć mała. - chciał mnie przytulić ale się odsunełam.

- Nie mów tak do mnie. Czemu pobiliście się z  Hanem? - szturchnęłam go w ramię.

- Tak naprawdę to była tylko mała przepychanka. Nie masz o co się martwić. - wywrócił oczami.

- Podaj mi konkretny powód po co to zrobiłeś.

- To chyba logiczne. Bardzo mi na tobie zależy Amando. - podszedł do mnie. - Od kiedy wyjechałaś ciągle o tobie myślałem.

- Pisałeś do mnie przez pierwszy miesiąc po mojej wyprowadzce, potem kontakt się urwał. - spojrzałam na niego. - Myślisz że było mi łatwo!? Nie! Pierwsze miesiące nie były łatwe! Miałeś to gdzieś! - popchnęła go.

- Amanda proszę. Uspokój się! - złapał mnie za rękę.

- Zostaw mnie i odejdź!

- Tego chcesz? Nie ma sprawy. To nie koniec Amando pożałujesz tego! Ty i Han! A i jeszcze zapytaj Hana o nasz zakład. - po tych słowach odszedł.

Wróciłam do domu i opowiedziałam wszystko Hanowi.

- Han o co chodzi z tym zakładem? - spojrzałam mu w oczy.

- Umm.. To nie ważne. - gdy to mówił nawet na mnie nie patrzył.

- Han powiedz mi. - złapałam jego twarz w dłonie.

- Kiedyś ja i Mike założyliśmy się o to kto pierwszy cię wyrwie. - złapał moje dłonie.

- Jak to rywalizowaliście jako przyjaciele? Na dodatek o mnie?!

- No tak ale to było dawno temu. - pocałował mnie w policzek.

- Mam ochotę walnąć cię w tą przystojną mordę. - zaśmiałam się. - Bardzo głupi zakład.

- Oj dobra. - przewrócił oczami.

Stwierdziliśmy że na obiad pojedziemy do Luke'a. Zadzwoniłam do Luke'a czy są w domu, lecz on i Kim byli w restauracji. Han zaproponował że to on dziś zrobi obiad, uważałam że jest to świetny pomysł ponieważ Han dość dobrze gotuje.  Zjedliśmy pysznego kurczaka lecz nagle do Hana zadzwonił telefon.

- Tak słucham.
- ...
- Przestań..
- ...
- Skończ! Nie wrócę!
- ...
- Dopiero teraz zauważyłaś że mnie niema?! No tak ćpanie jest lepsze!
- ...
- Dobra nie chce tracić na ciebie czasu. I tak ta rozmowa by nic nie zmieniła. Cześć.

Spojrzałam na niego, a on tylko lekko się uśmiechnął.

- Mama.. - powiedział dość cicho. - Ćpa od kiedy Rose nie żyje.

- Nie wiedziałam. Przykro mi. - usiadłam mu na kolana i pogłaskałam po policzku.

- Aishh.. to już nie ważne. Ona jest już tylko wrakiem człowieka. - spuścił wzrok na podłogę.

- Może pojedziemy do Romansa? - zaproponowałam.

- Tak to świetny pomysł! Chce popatrzeć jak jeździsz. - uśmiechnął się.

Droga minęła strasznie szybko. Po moim treningu namówiłam Hana aby wsiadł na chwile. Całkiem mu się spodobało. W drodze powrotnej zajechaliśmy do moich dziadków. Byli bardzo szczęśliwi że poznali mojego chłopaka, nawet zaproponowali żebyśmy zostali na noc i rano pojechali do domu. Zgodziliśmy się bo faktycznie było już późno.
Prawie cały wieczór oglądaliśmy albumy z dzieciństwa.

•••••
Bardzo was przepraszam za tak długą przerwę.
Naprawdę nie miałam weny oraz zapomniałam o tym.
Teraz też brak czasu to przez mój mały wypadek to  przez malutką "chorobę" mojego konika.
❤️❤️

Friend of my brother [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz