Rozdział 40

5.4K 139 22
                                    

Zdziwiłam się wiadomością od Mike'a.

Ja:
Mike powiedz o co chodzi z tym pobiciem. Jaki jest powód?

Nie musiałam czekać długo na odpowiedz natychmiast dostałam wiadomość.

Mike🤪:
Jeśli się ze mną spotkasz to ci powiem. Jutro o 16 masz być przy stawku niedaleko waszego domu. Bądź punktualna.

Ja:
Jasne przyjdę. Do zobaczenia.

Stwierdziłam że nie powiem tego Hanowi, aby go nie denerwować jeszcze bardziej.
Usłyszałam jak Han schodzi do salonu więc odłożyłam telefon.

- Co tak stoisz? - zapytał.

- Czekałam na ciebie. - podeszłam do niego i lekko musnęłam jego usta.

- Lubie kiedy jesteś przy mnie. Wtedy mogę się odstresować, odciąć od rzeczywistości. Uwielbiam to. - uśmiechnął się.

- To ty nie uciekaj. - zaśmiałam się. - Chodź tu do mnie. - rozłożyłam ręce aby mnie przytulił.

Han podszedł do mnie i mocno uścisnął. Nie mogłam sobie wyobrazić lepszego zakończenia dnia. Nagle zadzwonił do mnie telefon.

- Halo... kto mówi? - zapytałam.
- To nie ważne. Teraz słuchaj. Jutro pod twój dom podjedzie czarny Mercedes wsiądź do niego i o nic nie pytaj. Wszystkiego dowiesz się na miejscu. To co usłyszysz może kiedyś uratować ci życie. Radze ci wsiąść.- powiedział po czym się rozłączył.

Spojrzałam na Hana, a on patrzył się na mnie z wielkim zdziwieniem. Nie wiedziałam jak postąpić.

- Co o tym sądzisz? - zapytałam Hana.

- Myśle że to nie był Mike ani Michael.

- To kto?

- Nie mam pojęcia ale można sprawdzić. - zaśmiał się.

Stwierdziłam że wsiądę do tego samochodu może uda mi się od tego kogoś wyciągnąć jakie kol wiek informacje.
Nie mam pojęcia kiedy zasnęłam. 

Obudziłam się dość wcześnie ale zauważyłam że w domu nie było już Hana. Poszłam się ogarnąć i coś zjeść. O godzinie 13 gdy przechodziłam z kuchni do korytarzu zauważyłam przez okno na chodniku czarnego Mercedes'a. Ubrałam buty i wyszłam przed dom, zmierzając w stronę auta. Z samochodu wysiadł mężczyzna który otworzył mi drzwi.

- Wsiądź wszystkiego dowiesz się na miejscu. - powiedział do mnie, a ja wsiadłam do samochodu.

Dojechaliśmy do dużego domu, który bardziej z wyglądu przypominał pałacyk. Powoli zmierzałam w kierunku drzwi, byłam coraz bardziej zestresowana.

- Wejdź proszę i idź do salonu. - powiedział.

W salonie siedział mężczyzna jak na moje oko trochę po czterdziestce.

- Proszę Amando usiądź. - wskazał ręką na fotel.

Podeszłam powoli do fotela i usiadłam, wciąż przyglądając się mężczyźnie.

- A więc przejdę do rzeczy. Twoi rodzice tuż przed śmiercią powierzyli mi opiekę nad tobą gdyby coś im się stało. Powiedzieli mi że dla ciebie i dla Luke'a zrobili fałszywe dokumenty gdyby któremuś coś groziło. Wiemy że Mike groził twojemu chłopakowi, wiadomo również że z Mike'm nie ma przelewek. Mamy dla ciebie do dyspozycji dom we Włoszech oraz samochód oczywiście gdy tylko będziesz chciała poinformuj mnie, a ja resztą się zajmę. - po jego słowach byłam strasznie zdziwiona.

- Czy Luke wie? - zapytałam.

- Tak. Amando gdybyś była w zagrożeniu, możesz się tam przeprowadzić. - mężczyzna uśmiechnął się do mnie.

Rozmawiałam z nim jeszcze godzinę o wszystkim i wróciłam do domu gdzie odrazu poszłam powiedziesz wszystko Hanowi.

Friend of my brother [UKOŃCZONE]Kde žijí příběhy. Začni objevovat