16

6.9K 385 86
                                    


Siedziałem już dobre pół godziny na jednej z gałęzi drzew rozkoszując się ciszą i spokojem. Brakowało mi tego, zawsze tu przychodziłem aby się odprężyć i uciec od szarej rzeczywistości.

Głupia Alfa. Co on sobie myśli, przez 3 miesiące palcem go nawet nie dotkne. Z rują też sobie sam poradzę. Tyle lat dawałem sobie sam radę to teraz też dam

- Ile jeszcze - usłyszałem głos mężczyzny pod gałęzią na której siedziałem

- Nie wiem- usłyszałem drugi głos- mają strasznie duże tereny a to najkrótsza droga. Pamiętasz plan prawda?

- Tak...kradniemy omegę rodziny Rodriguez. Zostawiamy tą kartkę- wyciągnął świstek z kieszeni- i przenosimy ją na wschodnią granicę

Wschodnią granicę? Przecież ten teren graniczy z terenem watachy Smith. Ale po co oni...

W sumie mniejsza muszę im w tym przeszkodzić.

Długo nie myśląc skoczyłem na plecy większego powalając go tym samym. Mój skok byle na tyle silny że mężczyzna stracił przytomność.

- A ty skąd się wziąłeś- powiedział patrząc na mnie z szokiem

Szybko wykorzystałem jego chwilową dezorientacje. Mój wilk rzucił się na niego a ten wylądował na drzewie za nim. Siła uderzenia była tak duża że stracił przytomność

Może i jestem mały ale za to jestem szybki

Gdy miałem pewność że szybo nie wstaną przemieniłem się w człowieka aby przeczytać co było na kartce

Zacząłem czytać a moje oczy z zdania na zdanie robiły się coraz większe i większe.

Oni chcieli wywołać wojnę domową. Oliver miał niby uciec od mojego brata bo ten się miał nad nim znęcał psychicznie i fizycznie. Cwany ruch z ich strony. My się nawzajem zaatakujemy a oni nas dobiją gdy stada będą osłabione.

Muszę iść i im zdać raport z tego co tu zaszło

Przemieniłem się w wilka i miałem już biec w stronę osady gdy nagle wpadłem na pewien pomysł. Przecież na granicy czekają już ich wysłannicy. Jeśli ich pokonam udowodnię Tristanowi że mogę walczyć

Nie myśląc długo zmieniłem swój kierunek.

Gdy byłem blisko granicy wskoczyłem na gałęzie. Poruszałem się bardzo cicho i bezszelestnie. Przeskoczyłem na ostatnią gałąź po czym ukryłem się w liściach. Przez drobną szparę zobaczyłem czarne auto oko którego stały dwie alfy. To na pewno oni.

Muszę obmyślić plan. Najpierw wskoczę na tego odwróconego do mnie tyłem wgryzając się w jego szyję a później zrobię to samo z następnym.

Miałem już skakać gdy nagle poczułem dziwne ukłucie w tylniej łapie. Odwróciłem się aby zobaczyć co jest tego przyczyną

~ strzała?- powiedziałem sam do siebie

Nim się zorientowałem przed oczami zrobiło  się ciemno a nogi odmówiły posłuszeństwa. Po chwili czułem jak moje ciało pada na twardą ziemię

- Związać go i do bagażnika- usłyszałem bardzo niski głos

************

- Liaaaam- usłyszałem niewyraźny głos - Wstawaaaaaj

Mruknąłem myśląc że to jedna z naszych pokojówek. Podniosłem się na łapach rozglądając się do okoła i dopiero teraz do mnie dotarło że nie jestem u siebie.

Znajdowałem się w białym pokoju. Łapy miałem przypięte do kajdan a obok mnie siedział mężczyzna na około wiek mojego ojca

~ Gdzie ją Jestem- zapytałem próbując się wyrwać

- Spokojnie Liam- odpowiedział starsz mężczyzna- jeśli będziesz posłuszny to nic ci się nie stanie

~ Kim jesteś

- Jestem Zachariasz- wyjaśnił przysuwając się bliżej mnie- Twój nowy Pan

~ Wypuść mnie!- warknąłem- ja już mam alfę

- Chodzi ci o Tristana?- zapytał śmiejąc się lekko co wywołało u mnie drobny niepokój

~ Tak o Tristana- odpowiedziałem twardo

Mężczyzna zaśmiał się po czym zaczął głaskać moje futro

- Oj Liam Liam. Ależ ty naiwny- powiedział wstając z łóżka

~ Gdzie idziesz? Wypuść mnie!- krzyknąłem lecz ten mnie zignorował

- Straż!- krzyknął a w pomieszczeniu pojawiły się dwie bety- pilnować go. Niech dostęp do niego ma tylko jedna pokojówka i ja

~ Czekaj!- krzyknąłem a ten się do mnie odwrócił

- Tak?

~ Wypuść mnie bo inaczej moja alfa cię dopadnie

- Tristan? To ze mną będziesz bezpieczny. Poza tym...ty nadal chcesz z nim być po tym co zrobili

~ Nie rozumiem. Co złego ze stadem Rodriguez?- zapytałem a mężczyzna zaśmiał się tym razem głośniej

- To ty nie wiesz?

~ Nie wiem co?- zapytałem a alfa podeszła do mnie łapiąc mój pysk z obu stron

- Tego że ród twojej kochanej alfy zabił twoją matkę

Perspektywa Tristana:

- Ja idę- powiedziałem gdy na zegarku wybiła równa godzina od zniknięcia mojej omegi

- Poczekaj!- krzyknął Chris - weź paru moich ludzi z oddziału tropiącego

- Dzięki

Chodziliśmy już dobre dwadzieścia minut po lesie i nigdzie nie mogłem wyczuć zapachu moje słodkiej omegi. Mimo że się często kłócimy to i tak go kocham. Tak naprawdę nie przeszkadza mi jego waleczność. Omegi w naszym stadzie są bardzo uległe i nie wychylają się bardzo. Za to Liam? On jest znacznie ciekawszy niż one i wiem że z nim nie będę się nudzić. Szczególnie podczas sexu gdzie zmienia swoją osobowość i staje się bardzo uległy. Uwielbiam patrzeć jak wije się pode mną krzycząc moje imię w nadmiarze euforii

Tristan przestań bo rui dostaniesz

- Panie Rodriguez!- krzyknąłem jeden z ludzi więc szybko do niego podbiegłem

Gdy dotarłem do bety zauważyłem że ściółka leśna jest w paru miejscach ubitą tak jakby toczyła się tu walka. Zacząłem obwochiwac teren jednak nie wyczułem omegi. Moją uwagę nagle przykuł papier leżący obok jednego z drzew.

Szybko podniosłem kartkę na której widniał krótki list

- Zabije- powiedziałem pod nosem po przeczytaniu listu

Niezależny ABOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz