7

1K 46 7
                                    


Dni mijały mi bardzo szybko i nim się rozejrzałam, mijał już czerwiec. Mój brat cały czas utrudniał Niemcom życie, a ja siedziałam w domu i nim się zajmowałam się naszą posiadłością. Gotowała, sprzątałam, prałam i często opatrywałam rany Michałowi, jak mu się coś stało, a często się działo. Można by rzec że zajęcia typowo kobiece, co było by prawdą, ale mnie takie rozwiązanie nie satysfakcjonowało. Wolałabym pomóc bratu lub moim przyjaciołom. 

Od dnia kiedy w naszym domu pojawił się Alek, Rudy i Zośka, coraz częściej tu przebywali. Przyjaźnili się z moim bratem, a ja zaczęłam pałać do nich sympatią. Byli zawsze tacy pogoni i zarażali innych swoim entuzjazmem, mimo że nie były to najlepsze czasu dla nas i naszej ojczyzny. 

Między mną, a Tadeuszem na początku było dosyć nie zręcznie, ale po czasie zaczęło się układać. Nasza relacja była tylko i wyłącznie przyjacielska, mimo że wszyscy w około przekonywali mnie do niego, ale w inny sposób. 


Siedziałam zamyślona przy stole i grzebałam widelcem w talerzu.

- Jedz, nie każdy ma co - powiedział mój brat, a ja odwróciłam wzrok od talerza. Mruknęłam ciche dobrze, a chłopak prychnął. Powoli nabijałam jedzenie na widelec i tak samo żułam. Michał był już nieźle zły, ale ja nic z tego sobie nie robiłam. 


Mój brat skończył już jedzenie, a ja dalej się z nim męczyłam. Nie byłam głodna, a w ręcz kiedy tak przeżuwałam miałam odruch wymiotny. Nie czułam się dziś najlepiej, ale nie chciałam mówić o tym bratu. Zaraz by zaczął wymyślać nie stworzone historie. 

Zmusiłam się żeby wszystko z mojego talerza zniknęło. Wstałam od stołu i zaniosłam naczynie do zlewu. Nie miałam nawet siły go pozmywać. Powolnym krokiem udałam się w stronę mojego pokoju. Trudność sprawiło mi nawet wchodzenie po schodach. Poczułam jak moja noga zsuwa się ze ostatniego stopnia. W ostatnim momencie złapałam się za poręcz i uniknęłam spadku, ale i tak moja noga uderzyła o schodek i w całym domu było słychać głośne stuknięcie. Błyskawiczne się skrzywiłam, bo usłyszałam krzyk mojego brata i jego trucht. 

- Mała co się stało - spytał zmartwiony i się skrzywił

- Źle sie czuje - przyznałam i posmutniałam. Teraz się zacznie. Bez słowa podszedł do mnie, podniósł mnie i na rękach zaniósł do mojego pokoju. Położył mnie na łóżku i przykrył kołdrą. 

- Zrobić ci herbaty- spytał przejęty. Pokiwałam głową na nie, a chłopak położył mi rękę do czoła. 

- Jesteś rozpalona - burknął bardziej do siebie niż do mnie. Przytulił mnie delikatnie i kazał się położyć. Wykonałam jego polecenie, a brunet wyszedł z mojego pokoju. Leżałam tak na plecach z palcami na brzuchy. Patrzyłam w mój sufit i nie myślałam o niczym. Po chwili do mojego pokoju wrócił Michał i miską w ręce. Położył ją obok mnie, pocałował mnie w skroń i czoło oraz wyszedł. 

Napiłam się wody, która leżała obok łóżka. Czułam się słaba i bezradna. Znów wróciłam do swojej wcześniejszej pozycji. Moje oczy zaczęły się mimowolnie zamykać. Na początku z tym walczyła, lecz już po chwili się poddałam i odpłynęłam w krainę Morfeusza. 


Poczułam że ktoś głaska mnie po głowie. Powoli zaczęłam uchylać powieki. Na moim łóżku siedział mój przyjaciel Julian, a w drzwiach pokoju stał Zośka, który coś mówił do chłopaka koło mnie. Blondyn zrobił dziwną minę i spojrzał mi w oczy. Parę sekund później i Julek spojrzał w moją stronę. Przestał mnie głaskać po włosach, ale dalej trzymał rękę na mojej głowie. 

Czy damy radę? [Tadeusz  ,,Zośka'' Zawadzki]Where stories live. Discover now