18

871 24 3
                                    

Poczułam promienie słońca na mojej twarz. Przekręciłam się w stronę ściany i przycięłam dłoń do twarzy.

- Wstawaj późno już - usłyszałam dobrze znany mi głos i się skrzywiłam. Odsłoniłam twarz, a oczy mnie zapiekły. Policzyłam w głowie do dwudziestu i się podniosłam. Włosy opadły mi luźno na ramiona, plecy i piersi łaskocząc mnie przy tym.

- A który godzina? - spytałam zachrypniętym głosem. Czułam się jakbym nawet nie przez spała godziny. Spojrzałam na chłopaka, a w jego oczach widziałam mieszaninę uczyć. Przyglądał mi się bacznie z kamiennym wyrazem twarzy. Oczy go zawsze sprzedawały.

-Dochodzi dwunasta - mruknął i przetarł twarz dłonią. Spojrzałam na zegar na mojej ścianę zapominające, że już nie działa. Skrzywiłam się nie znacznie i odrzuciłam kołdrę. Wstałam powolnie i przeciągnęłam się. Chłopak cały czas bacznie mi się przeglądał, a ja nie czułam skrępowania.

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej żółtą sukienkę lekko pod kolano w czarne kropki. Wzięłam jeszcze czystą bieliznę i odwróciłam się w stronę brata czekając aż wyjdzie. Na początku stał tylko i się na mnie patrzył, wiec odchrząknęłam, a on zrozumiał aluzje i wyszedł w trzech krokach z pokoju.

Stwierdziłam, że muszę się jeszcze wykąpać więc wzięłam ubrania i poszłam w stronę łazienki. Otworzyłam drzwi, a one zaskrzypiały. Położyłam ubrania na poleczce i mimowolnie mój wzrok padł na lustro.

Na mojej twarzy były ślady po łzach, a oczy były przekrwione. Westchnęłam głęboko i to zignorowałam. Rozebrałam się i na spokojnie wyszukiwałam. Nie miałam siły się pomalować, więc tego nie zrobiłam.

Zeszłam do salonu i rzuciłam się na kanapę. Zamknęłam oczy i odetchnęłam.

Po jakiś pięciu minutach usłyszałam kroki osoby, która weszła do salonu. Dobrze wiedziałam ze to Michał, ale i tak nie otworzyłam oczu.

-Ktoś do ciebie - mruknął chłopak i wyszedł z salonu. Leżałam jeszcze chwile i powoli wstałam. Chciałam nie wychodzić z salonu. Nie wstawać z już cieplej kanapy. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Chciałam po prostu pomyśleć. O wszystkim.

Szlam chwiejnym krokiem do drzwi, a w duchu modliłam się, żeby ta osoba zniknęła. Usłyszałam puknie. Nie zniknęła. Przeklnęlam pod nosem i podniosłam wysoko głowę.

Stanęłam przed drzwiami i czekałam. Miałam już się odwrócił, ale ktoś jeszcze głośniej zapukał. Jęknęłam.

Ręce mi się trzęsły. Dotknęłam zimnej klamki i ją pociągnęłam. Drzwi się otworzyły, a mi ukazał się Zawadzki. Stałam jak wryta z dłonią na klamce. Chłopak cały czas się na mnie patrzył z poważną miną. Nieświadomie wstrzymałam oddech, zaschło mi w gardle, a serce biło mi w zaskakująco szybkim tempie.

- Cześć - mruknął cicho i chciał coś jeszcze dodać, ale mu przerwałam.

-Nie!- krzyknęłam i popchnęła drzwi, które chłopak zdążył przytrzymać butem. Zaczęłam mocno oddychać. Poczułam krew w gardle, a żołądek związał mi się w supeł.

- Wiki proszę - mruknął błagalnym tonem, ale ja byłam nie ugiętą, nie chciałam go widzieć.

- Nie - warknęlam  znów i uderzyłam  dłonią w drzwi. Tadeusz odsunął swoją nogę przez co drzwi trzasnęli w ogromnym hukiem. Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej na podłogę. Przyłożyłam dłoń do ust, żeby nie wydać żadnego dźwięku. Łzy popłynęły po moich policzkach, a ciało zaczęło drżeć.

Czy damy radę? [Tadeusz  ,,Zośka'' Zawadzki]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz