21

460 14 6
                                    

Sylwester. Nowy rok. 1943.

Całą grupą udaliśmy się do domu Zawadzkiego, którego ojciec wyjechał. Bawimy się do rana. Poszliśmy spać grubo po trzeciej nad ranem. Pierwszy raz spróbowałam alkoholu. Ohydztwo. Komu to smakuje? Niektórzy wtedy lekko nadużyli wysokoprocentowych trunków. Pierwszego stycznia wstałam pierwsza. Wszyscy jeszcze spali. Niektórzy w dziwnych miejscach. Na przykład Alek usnął na schodach. A Julian leżał na podłodze pod kanapą.

To był najlepszy sylwester w moim życiu.

***

Sprzątając w komodzie znalazłam stary album. Zaniosłam go do swojego pokoju i wróciłam skończyć porządki. Uwinelam się w mniej niż godzinę, przebrałam brudne ubrania i usiadłam na łóżku sięgając po album.

Na pierwszym zdjęciu byłam z Michałem. Miałam wtedy nie więcej niż trzy lata. Na kolejnym stałam z Julianem i Mateuszem na moim podwórku i laliśmy się wodą. Mimowolnie się uśmiechnęłam na to wspomnienie. Kolejne zdjęcie przedstawiało Michała i Juliana w odświętnych ubraniach. Stali prosto jakby połknęli kij. Na czwartym był sam Mateusz odwrócony bokiem wskakujący na coś. Był cały z błota, a włosy, które wtedy były jeszcze rudawe sięgały mu do brody.

Mateusz

Spojrzałam na zdjęcie, które stało na parapecie, a moje oczy się zaszkliły. Strasznie mi go brakowało. Fotografia była słabej jakości, ale i tak ją uwielbiałam. Stałam w salonie, obok mnie na podłodze leżał Julian, któremu z włosów ciekły kropelki wody, Michał stanął za mną wyprostowany i dłońmi trzymał mnie za barki. Mateusz postawił jedna nogę do przodu i położył dłoń na biodrze, przez co wyglądał niedorzecznie.

Nie pamietam kontekstu tego zdjęcia, ale od zawsze było moim ulubionym. Nie miałam na nim więcej niż osiem lat. Byłam jeszcze małym dzieckiem nieświadomym życia. Nie potrafiłam sobie wtedy wyobrazić straty przyjaciela. Cały czas była to dla mnie nowa rana. Za wszelką cenę starałam się o tym nie myśleć. Wierzyłam, że Mateusz jest w lepszym miejscu. I ze kiedyś go jeszcze zobaczę.

Ile ja bym dała żeby go jeszcze raz przytulić.

***
Styczeń. Julian przesiadywał u mnie całymi dniami. Zośke, Rudego i Alka widziałam raz w tygodniu, ponieważ byli zajęci akcjami małego sabotażu. Rudemu wyjątkowo do gustu przypadła akcja ,,Tylko świnie siedzą w kinie". Alek przystopował lekko z małym sabotażem i zaczął spędzać więcej czasu z Basią. Cały czas z nią przesiadywał, a ja za każdym razem kiedy widziałam ich razem czułam lekkie ukucie zazdrości. Tadeusz nie miał czasu na nic. Zaczął angażować się w spawy, o których nie chciał mi mówić.

- Jak wjebie ciasteczka Michała to się wkurwi? - spytał Julian zaglądając do szafki w kuchni. Uśmiechnęłam się pod nosem pokręciłam głową.
- Zapewne tak - odparłam, a chłopak się zawahał czy zaryzykować. Po chwili namysłu Julian jednak postanowił zostawić słodycze w spokoju. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do czytania.

Mój przyjaciel jeszcze chwile po krzątał się po kuchni w poszukiwaniu jedzenia. Usiadł na przeciwko mnie przy stole i zaczął bawić się palcami. Co chwile patrzył na mnie, a ja dobrze wiedziałam, że czegoś chciał. Westchnęłam głośno i spojrzałam na chłopaka.

-Co? - spytałam poddenerwowana i zamknęłam z hukiem książkę, wcześniej zaznaczając stronę zakładką.

- Chciałabyś iść na spacer? - spytał cicho i spojrzał na mnie maślanymi oczami. Jęknęłam cicho i zaczęłam tupać delikatnie nogą pod stołem.

-A muszę?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, ale dobrze wiedziałam, że chłopak i tak postawi na swoim. I że wyląduje na dworze czy tego chce czy nie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 29, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Czy damy radę? [Tadeusz  ,,Zośka'' Zawadzki]Where stories live. Discover now