11

988 36 15
                                    


Z całego serca chciałaby zabrać ból chłopaka i wziąć go na siebie. Odczuwałam jego smutek. Zośka usilnie nie chciał mnie puścić. Nie miałam pojęcia co zrobić. Nie przestawałam głaskać go po włosach. 

- Wszystko już dobrze Zosiu. Wszystko dobrze - mówiłam spokojnie, głos mi się już nie łamał, ale dalej mój oddech się nie umiarkował. Tadeusz dalej łgał, ale chyba już nie płakał. Mogłam się tylko domyślać, jak musiało go to boleć. Wieczna oaza spokoju, którą był Zośka nie panował nad emocjami. Co było zrozumiałe. 

Blondyn uwolnił mnie z uścisku, a ja poczułam nieprzyjemną pustkę. Chciałam, jak najszybciej znów uścisnąć chłopaka. 

Tadeusz wstał i podał mi rękę, aby mi pomóc wstać. Spojrzałam na jego twarz. Jego źrenice były większe niż zwyczaj, oczy miał bardzo przekrwione. Na rzęsach miał jeszcze parę kropel łez. Na jego zaczerwienionych policzkach były widocznie ślady po gorzkich łzach. Włosty miał całkowicie roztrzepane, co się często nie zdarzało.

Złapałam jego rękę, a on podniósł mnie i zaczął ciągnąć w stronę schodów. Przeprowadził mnie przez swój dom i końcowo znaleźliśmy się w jego pokoju. 

Położyłam się na łóżku, a chłopak na mnie. Mimo iż prawie cały jego ciężar spoczął na mnie czułam się dobrze. Jego głowa spoczywała na moich piersiach, ale odziwo mi to nie przeszkadzało. Normalnie dostał by już po głowę, ale teraz moje ciało nie reagowało. Mięśnie, jak wcześniej zniknęły i nie potrafiłam się poruszyć. 

Nie potrafiłam się ruszyć przed długi okres czasu. Oddech chłopaka był umiarkowany. Byłam zadowolona, ponieważ odpoczywał. Potrzebował tego. Może nie fizycznie, a psychicznie. Ja już wcześniej wypoczęłam, ale nie wiedziałam co miałam robić. Moje myśli cały czas wchodziły na tematy, o których wolałabym nie myśleć. Zamknęłam oczy i chciałam jak najszybciej usnąć, ale zawsze kiedy potrzebowałam szybkiego snu on nigdy nie był szybki i męczyłam się zasypiając. 

Poczułam, że coś się porusza na mnie, ale już po chwili czułam w pewnym sensie pustkę. Otworzyłam leniwie oczy. Pokój, w którym byłam nie był oświetlony. Za oknem widziałam pełno gwiazd. Ktoś zapalił światło, a ja błyskawicznie znów zamknęłam oczy i się skrzywiłam. Było ewidentnie za jasno. Przetarłam oczy dłonią i pomału starałam się otworzyć oczy. 

- Przepraszam, że cię obudziłem - mruknął Zośka, którego rozpoznałam po głosie. Zgasił on światło, a ja znów otworzyłam w pełni oczy. Uśmiechnęłam się pod nosem, a chłopak podszedł do łózka i położył się obok. 

- Nic się nie stało - powiedziałam porannym głosem. Był on bardzo zachrypnięty i poczułam mój nieprzyjemny oddech. Skrzywiłam się, a kiedy Zośka to zobaczył zarechotał. Czułam się nieswojo. 

- Która gadzina? - spytałam cicho i lekko się odsunęłam. Spojrzał na mnie i mruknął coś niezrozumiałego.

- Późno. Jestem pewny, że Michał odchodzi od zmysłów. Jak mi czegoś nie zrobi, stanie się cud nad Wisłą - mruknął Tadeusz i wstał - Ide do niego zadzwoni, jak jesteś głodna idź siebie coś zjeść.

Pokiwałam głową, a chłopak zniknął za ścianą. Wstałam powolnie i udałam sie pomału w stronę kuchni. Było mi zimno w stopy, ale szłam dalej. Idąc po ciemku po schodach prawie się nie wywróciłam. Potem szłam już bardzo uważnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. 

Dotarłam do kuchni już bez większych przeszkód. Nie czułam się komfortowo grzebiąc chłopakowi i jego rodzinę po domu. Mimo tego postanowiłam poszukać czego do jedzenie, ponieważ byłam już dosyć głodna. Przeszukując tak kuchnie ode chciało mi się jeść. Oczywiście nie widziałam tam nic złego, czy coś w tym rodzaju. 

Czy damy radę? [Tadeusz  ,,Zośka'' Zawadzki]Where stories live. Discover now