Weź już nic nie mów

303 17 4
                                    

Następnego dnia, Harry wstał zaskakująco wcześnie. Ubrał się, ogarnął i wyglądał w miarę jak normalny człowiek.
Wszedł do Wielkiej Sali, kilkanaście par oczu siekierkowało się na niego. Nadal nie były przyzwyczajeni do jego Ślizgońskiego krawata.

Ha:- Harry! Chodź do nas.- Brunetka zaczęła machać do niego ręką.
Podszedł do stołu Gryffindoru i usiadł obok dziewczyny.
Ha:- Nie wiem zupełnie co się ze mną stało! Pani Prompfrey (nie wiem jak to pisać) powiedziała mi, że ktoś użył na mnie amortencji.. Jaka ja głupia, nie wyczułam jej zupełnie! W dodatku rzuciłam się na Rona, jak on o mnie będzie teraz myślał?- lamentowała.

H:- Spokojnie Hermiono. Jestem pewny, że to was jedynie do siebie zbliży- Mrugnął do niej.- Będę już iść, muszę siedzieć przy swoim stole- Mruknął zdegustowany, Ślizgoni jakoś wcale nie zyskali jego sympatii.

Ha:- No dobrze, do zobaczenia na wspólnej obronie przed czarną magią- Przytuliła go lekko. Blizna z wczorajszego wieczoru dawała i sobie znać, mógł ją sobie zabandażować. Uśmiechnął się lekko i wstał, idąc do stołu Slytherinu.

D:- Potter, czemu gadasz z tą szlamą?

H:- A chuj Ci do tego Malfoy, odpierdol się ode mnie.

D:- Mamy umowę, nie zrobię tego, nie masz nawet co liczyć. -Położył rękę na jego ramieniu. Natychmiastowa reakcja.

H:- Nie dotykaj mnie! Nawet nie wiem o co Ci chodzi, mógłbyś chociaż wytłumaczyć!

D:- Dobra- Pociągnął go za sobą. Kilku uczniów którzy się im przyglądali byli bardzo zdziwieni.
Szli po schodach, aż w końcu znaleźli się przed pokojem życzeń. Draco otworzył drzwi i wrzucił od razu Pottera do środka.

H:- Ciebie serio pojebało, weź się idź leczyć!

D:- Już za późno, mam wyprany mózg.
Przede wszystkim.. Soryzatocowczorajzrobiłem

H:- Ee.. Powtórzysz Malfoy? Gadasz jak nie ty.

D:- Sory że cię wczoraj pociąłem. Nie panowałem nad sobą, dobra?

H:-..Okej.. Serio ktoś Ci wyprał mózg..

D:- Eh.. Powiem Ci mój plan, jesteś w niego zamieszany, więc spróbuj coś powiedzieć a rzucę na ciebie Crucio.

H:- Gadaj, Jezu.

D:- Chcę się przyczynić do twojej wygranej.
Wiem dobrze, że to ty będziesz musiał pokonać Voldemorta. Jako że.. dobrze wiesz kim jestem, lub po prostu przypuszczasz, chcę żebyś mi pomógł.

H:- Czyli z tak po prostu mówisz mi, że mam Ci pomóc w czymś związanym z tym, że jesteś śmierciożercą?

D:- Tak.. Chcę być szpiegiem. I mimo, że cię nienawidzę, to chcę pomóc chociaż w jakimś stopniu. Mógłbym mówić ci o tym, czego się dowiedziałem, a ty byś mówił o tym Dumbledorowi.

H:- Dobrze.. Ale mimo wszystko nie umiem zrozumieć twoich powodów. Przecież zawsze brałeś na przykład ojca, a on jest śmierciożercą..

D:- Później Ci na to odpowiem, nie twój Interes Potter. Idźmy już na lekcje, mam dość gadania z tobą w cztery oczy.

H:- Weź już nic nie mów, to ja mam Ci pomagać.

D:- Pff.- Otworzył drzwi.- Nie mów o niczym szlamie i zdrajcom krwi.- Wyszedł.

Za dużo informacji do przyswojenia.

Na łasce// DrarryWhere stories live. Discover now