Malfoy, coś nie tak?

578 33 3
                                    

Harry obudził się dzisiaj dosyć szybko, gdyż na zegarze widniała godzina szósta trzydzieści siedem, a Ślizgoni zaczynali zajęcia dopiero 10 minut przed ósmą. Rozejrzał się więc powoli po pokoju, zauważając Malfoya, który nawet gdy spał, leżał nienagannie w łóżku, co sprawiało, że na jego kołdrze nie było żadnych zagnieceń. Za to Harry przez całą noc wiercił się i modlił, byleby nie zasnąć i znowu nie przeżywać tamtego koszmaru. Ostatecznie skończyło się na tym, że Harry zasnął około trzeciej pod zaklęciem wyciszającym. Lecz tym razem nic mu się nie śniło, jakby wszystko co miał w głowie wyparowało. Domyślał się, że to może być sprawa nowego otoczenia w jakim się znalazł, lecz coś w głowie mu mówiło, że to sprawka Malfoy'a. Zastanawiał się tylko jak on mógł to zrobić? Rzucił jakieś zaklęcie na ten pokój? Chyba, że zaklęcie usuwające fazę REM* działa na terenie całe Ślizgońskiego dormitorium... Ale wtedy musiałby rzucić to zaklęcie profesor Snape.

Wstał. Zanurzył nogi w puszystym dywanie, na chwilę zamykając oczy i przystając. Ruszył ku drzwiom do, jak mu się zdawało, prywatnej łazienki Dracona. A skoro po otworzeniu drzwi do ciemnego pomieszczenia wypełnionego kafelkami , zauważył swoją szczoteczkę wraz z innymi swoimi rzeczami, wszedł do niej bez skrupułów. Mając do wyboru wannę oraz prysznic, wybrał drugą opcję wiedząc, że Malfoy zapewne po pół godzinie wstanie i będzie się dobijał do drzwi. Ściągnął z siebie górną część piżamy, ubolewając nad swoją delikatnie wklęsłą klatką piersiową. Włożył palce delikatnie pod gumkę od spodni, próbując jak najdelikatniej ściągnąć z siebie dolną część ubioru. Gdy już mu się udało, wszedł szybko do kabiny, nie chcąc widzieć swojego już trochę mniej posiniaczonego odbicia w lustrze. Odkręcił kurek z ciepłą wodą i wszedł pod strumień. Gdy stwierdził, że już wystarczająco długo się wygrzewa, nalał sobie na dłoń kilka kropel szamponu. Zaczął wmasowywać je w skórę głowy, tworząc pianę między włosami.
Gdy umył włosy i całą resztę ciała, wyszedł z kabiny prysznicowej i owinął się ręcznikiem w pasie. Spojrzał w lustro i przeczesał delikatne włosy palcami. Umył zęby i zabrał się za nakładanie na siebie mundurka. W czarne spodnie włożył dół swojej białej koszuli, która była na niego przydługa.
Zawiązał na szyi jeden z krawatów Slytherinu, które wisiały na krześle obok jego łóżka, a szatę przewiązał sobie w pasie. Na koniec przeczesał dokładnie włosy grzebykiem, który leżał na półeczce.
Wyszedł z łazienki widząc Malfoya, który najprawdopodobniej czekał, aż ten wyjdzie z łazienki.
-No nareszcie, Potter. Myślałem, że po tak długim siedzeniu w łazience przynajmniej będziesz dobrze wyglądał, ale nie! Ty w ogóle patrzysz w lustro, czy boisz się, że stłucze się na sam twój widok?
-Jak Ci się nie podoba, to załóż opaskę na oczy. Nie będziesz nic widział i może walniesz się w ten głupi łeb?!
-Co tak ostro, Potter? Jeśli tak bardzo nie chcesz mnie widzieć, to trzeba było dać się zabić Voldemortowi. Przynajmniej miałbyś spokój.
-..Czemu zostałeś śmierciożercą?- Zapytał. Ich rozmowa zaczęła schodzić na złe tory. Oboje zaczęli czuć się nie komfortowo.
-Nie twoja sprawa Potter.- Mruknął i wszedł do łazienki szybko zamykając drzwi.
-Malfoy, coś nie tak?- zapytał z kpiną, zostając sam w pomieszczeniu.

======================================
No siema. Dzięki, że czytasz tę książkę.
Miło mi.
Wybacz za błędy, dawno nie miałam Polskiego i w ogóle lekcji.

       Do zobaczenia towarzyszu broni~

Na łasce// DrarryWhere stories live. Discover now