Rozdział II część 3 -

2.8K 167 335
                                    

- Wybraliście, żeby Karl wracał do domu -

(* Pov Karl (znowu) *)

Nie... zbyt bardzo się boję podchodzić do tego, czuje, że ten las jest niebezpieczny... nie moge i nawet chyba nie chce tu być - powiedziałem sam do siebie.

Wstałem z przewalonej kłody i pobiegłem w stronę wyjścia, dalej słysząc harczenie i szelesty. Nie trwało to długo aż usłyszałem owiele głośniejsze warki zwierzęcia. Na moje szczęście byłem już w dobre odległości by na spokojnie uciec.

Doszedłem do chodnika, nie chciałem zbytnio wracać do domu ale pewnie się o mnie martwią. I tak, powoli szedłem po chodniku co jakiś czas oświetlany przez latarnie.

Strasznie cicho - powidziałem znowu sam do siebie - i zimno. Po czym przyśpieszyłem kroku.

Byłem już w tej części osiedla gdzie przerwy pomiędzy latarmiani były dość spore. Szedłem tak czując coraz większy niepokój.

Kroki.

Coś z wielką siłą uderzyło mnie w tył głowy, nie widziałem nic, upadłem na ziemie ledwo widząc co kolwiek, jednak oprócz budów i chodnika, nie widziałem nic. Po chwili, odpłynąłem.

[...]

(* Pov Sapnap *)

- I jak Alex, znalazłeś go? - powiedziałem przeszukując najmniejsze zakamarki osiedla.

- Niestety, nie - powiedział smutny Alex - A ty? -

- Też nie - odparłem również smutny. Po czym się rozłączyłem.

Gdzi jesteś Karl? I czemu uciekłeś i nie wracasz... - pytałem samego siebie oczekując odpowiedzi od niewiadomo kogo.
Usiadłem na jakiejś skrzynce i zacząłem wstukiwać numer Georga.

- Przecież to bez sensu, George pewnie śpi i raczej go to nie będzie obchodzić - posmutniałem.

Wyłączyłem telefon, wstałem z skrzynki i ruszyłem przejść się z myślą, ze spotkam tak przypadkiem Karla, albo Alexa z dobrą wieścią.

(* Pov Karl *)

- Gdzie ja jestem? - wyszeptałem ledwo żywy.
Widziałem, ta widziałem, że jest ciemno. I w sumie nic innego nie widziałem, ale czułem za to wilgoć i lekki dym.

Wiedziałem, że to może być głupi pomysł ale krzyknąłem resztkami sił

-Halo!?- ... - jest ktoś?! -

??? - oo... wstała już księżniczka.

Wszędzie rozpoznam ten głos... zbyt długo z nim żyłem, zeby go nie pamiętać.

???:  cóż, masz tu chelb z masłem i troche wody, luksusów to tu mieć nie będziesz, nawet nie potrzebujesz - roześmiał się

Karl: ta, bardzo śmieszne.

???: coż, nie bój się, nic Ci narazie nie zrobie, ale też nikt Cie nie uratuje. Jesteś pod moją "opieką" Karlos. Ale nie na długo, tylko spróbuj uciec a dostaniesz za to coś, co popamiętasz na długo. Chociaż nie tak długo, bo aż tyle nie pożyjesz.
Miłego dnia, chociaż dla mnie może i miłego ale dla Ciebie na pewno nie phh.

Co? On chce mnie zabić? Ehhh... dobra, nie ważne TRZEBA uciec w ciągu może najbliższego tygodnia? W sumie nie wiem ile chce mnie tu trzymać... Ale nie wygląda, żeby się zmienił. Dobra... czyli tak:

- nie mam telefonu.
- nikt nie wie gdzie jestem, ja też.
- mam mało czasu...
A właśnie, która jest godzina? Pewnie koło 8/9 rano..
Okejjj... - wstałem i zacząłem myśleć - może poszukam...
Nie... nie, nie, nie! To nie ma sensu! Przecież nie dam rady uciec, nie potrafie! - przysunąłem się do ściany i usiadłem na podłodze opierając ręce o kolana. Zakryłem twarz i zacząłem płakać jak małe dziecko.

Jednak, po może 20 minutach zacząłem myśleć w dość zły sposób...

- przecież... - zacząłem wymowę sam dla siebie - czy ja jestem komuś potrzebny? Alex ma teraz Nicka a Nick Alexa, ta grupa sama mi mówi, że jestem nie potrzebny, że nic nie osiągne, wieczne popychadło, nie jestem i nie będe idealny, nawet mi daleko do ideału. W sumie to, nie raz to chciałem zrobić. Czemu by nie umrzeć?

Ktoś by płakał albo tęsknił, raczej nie. Może mu powiem, że nie potrzebuje tego życia, niech to zrobi wcześniej, zabije mnie dziś, teraz. Tak!!

...

Nie, nie moge tak, jestem na pewno komuś potrzebny! Nie mow tak Karl - powiedziałem sam do siebie. - JESTEM KOMUŚ POTRZEBNY...

Tak. I tak na zostać Karl tak?...

(* Pov Quackity *)

Karl już od przedszkola miał paru wrogów ale nigdy nie dochodziło do czegoś gorszego niz bójka, chociaż kiedy Karl zaczął studiować  wszystko się zmieniło, zaczęli się nad nim znęcach psychicznie i fizyczni, nigdy nie umiałem tego przerwać. W końcu zaczęli ignorować prywatność Karla, wchodzili mu tak o na podwórko, pukali w okna, rzucali kamieniami. To wszystko dla zabawy i rozrywki. Nigdy ich nie lubiłem, wręcz nienawidziłem!

Zawsze wytykali Karlowi jego kompleksy i wady, że nigdy nie będzie idelany, a tego właśnie pragnął Karl. Karl był, jest i będzie dobry przyjacielem, zawsze mi pomagał, pocieszał, jest na prawdę spoko. Kiedyś faktycznie był taki okres gdzie Karl miał złe samopoczucie, chciał się zabić i takie. Nie raz powstrzymywałem go od cięcia się. Zbyt bardzo by mi brakowało Karla.

[...]

Teraz liczył się tylko Karl, nic innego, żadem głód czy senność. Muszę go znaleść za nim coś mu się stanie. Kocham go jak brata i nie zostawie go na przetrwanie.

Już biegnę Karl, nie wiem gdzie jesteś, ale zobaczysz, znajdę.

- Co z Alexem? -

1. Poddać się i zakończyć szukanie Karla.

2. Szukanie go z Nickiem wspólnie.

3. Dzwonić na policję.

______________________

      800 słów.

Taki rozdział na szybko, pewnie bym go pisała dopiero jutro ale gdy zobaczyłam , że jest ponad 850 przeczytań to stwierdziłam
- Nie, jeb@ć zmęczenie, musze to napisać - .

I tak oto macie na szybko rozdział!

Miłego dnia/ wieczora/ nocy! 💖

~Mój Opiekun~ 𝑲𝒂𝒓𝒍𝒏𝒂𝒑 ☯︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz