Namber 2

6K 122 3
                                    

Obudził mnie dzwonek do drzwi, otworzyłam zaspane powieki i podreptałam do nich.
Otworzyłam je i zobaczyłam po drugiej stronie, znajome mi twarze. Pisnęłam z radości i rzuciłam się im w ramiona.
- Will! Patric!- krzyknęłam, a po moim policzku spłynęła łza szczęścia. Nie widziałam ich 3 lata.
- Rose! Tęskniliśmy za tobą słońce - mówili wzruszeni.
- wejdźcie- poszłam kulejąc, ze względu na moja ranę.
Usiedliśmy w salonie, a ja podreptałam do kuchni zaparzyć herbaty. Postawiłam im napoje na stoliki i usiadłam.
- skąd pomysł z przyjazdem?- spytałam ciekawa.
- dowiedziałem się niedawno o śmierci Elizy i Lottile ( mama i siostra Rose), tak mi przykro kochanie- powiedział ze skrucha Patric.
- przyjechaliśmy zobaczyć jak się trzymasz- dopowiedział Will.
- jest mi ciężko, straciłam 2 najbliższe mi osoby, brakuje mi jej, brakuje mi porannych pobudek i przegadanych wieczorów, tak bardzo za nią tęsknie- wydusiłam z siebie i rozkleiłam się.
- może chodźmy pobiegać? Dobrze ci to zrobi- chcieli już wstać kiedy przypomniałam sobie o myśliwym.
- nie możemy iść tu do lasu, myśliwi grasują - mruknęłam.
- jak to ? Skąd masz pewność, że to oni?- spytali. Podwinęłam nogawkę piżamy, a im ukazała się duża rana.
- Lekko mnie poturbował - skrzywiłam  się przez chwilowy ból.
- Boże drogi! Dobrze się czujesz? Boli cię? Co to za pytanie! Oczywiście ze cię boli!- zaczęli nadawać jak katarynki.
- przestańcie już- westchnęłam - jest dobrze, ale mam lekkie obawy? Nie goi się to, chociaż powinno nie wiem, czym była nasiąknięta ta strzała - powiedziałam, dopóki nie zaczęły pojawiać się czarne plamki, przed oczami.
- słabo mi- jedyne co zdążyłam powiedzieć, czułam jak spadam, poczułam jedynie zapach Willa, zapewne mnie złapał. Nastała moja ulubiona ciemność, trochę sobie tu posiedzę...



PovWill
Podczas rozmowy z Rose, pokazała nam ranę po strzale. Cholera! Nie wyglada to najlepiej!
po chwili ciało siostry osunęło się na ziemie, Dzięki refleksowi udało mi się ją złapać.
- ta rana, nie wyglada za dobrze- powiedziałem.
- nie wiadomo, czym była nasiąknięta strzała, jeżeli to jakaś trucizna, może być źle- wystraszył się ojciec.
- co robimy?- spytałem poddenerwowany, to moja siostra do cholery!
Nie może jej się, coś stać!
- spakuj ją, bierzemy ja do watachy, tam pomoże jej nasz lekarz- zdecydował a ja poleciałem do jej pokoju i po chwili już miałem torbę z jej rzeczami.
Tak bardzo boje się o moja mała siostrzyczkę, oby nic jej nie Było.
Jadąc do watachy powiadomiłem Alfę i wypadku, na co zgodził się na szybka akcje.
Po 10 godzinach byliśmy na miejscu, wysiedliśmy i pobiegliśmy do szpitala, gdzie od razy wzięli ja na badania. Teraz wystarczy tylko, cierpliwie czekać na wyniki.







————————————————————————
Jest i 2 rozdział!!!!   Co sądzicie?
Jak wam podobają się, wstępne rozdziały?
Mam nadzieje, że jest okeeeej?

Zostało 3 dni nauki, i w końcu tydzień wolnego!
Tak bardzo, nie mogę się doczekać!
A jak u was? Jak samopoczucie?
Czekam, na wasze komentarze i gwiazdki!

Pozdrawiam autorka❤️
————————————————————————

Jesteś tylko Moja kochanie[ZAKOŃCZONA///Where stories live. Discover now