Mingi ziewnął przeciągle, rozchylając delikatnie powieki. Słońce przebijało się przez zaciągnięte zasłony, a zza okien było słychać przytłumione dźwięki miasta. Przetarł twarz i spojrzał w dół. Na jego ustach wykwitł ledwie zauważalny uśmiech.
Yunho spał spokojnie, opierając policzek o jego klatkę. Pogłaskał go po niebieskich włosach, które pachniały hotelowym szamponem. Student zmarszczył brwi, mrucząc pod nosem niezrozumiałe słowa. Wtulił się w Mingiego. Mężczyzna miał ochotę ścisnąć go z całych sił, lecz dla jego dobra się powstrzymał.
***
Yunho otworzył oczy dopiero późnym przedpołudniem. Pierwszym co zobaczył był Mingi w okularach na nosie, który leżał w łóżku czytając książkę.
- Dzień dobry - powiedział uśmiechając się - jak się czujesz? - mężczyzna odłożył książkę na stoliczek obok lampki nocnej, głaszcząc jego włosy.
- Znacznie lepiej.
- To dobrze. Możemy pójść zjeść coś w jakieś restauracji, a później pojechać odwiedzić ciocię skoro jutro bierzemy ślub.
- Jeżeli masz ochotę, możemy po prostu zamówić śniadanie do pokoju. Tak będzie pewnie szybciej i nie będziesz musiał się ubierać - patrzył wyczekująco na ukochanego, ściągając okulary.
- Jasne! Będę mógł dłużej przyglądać się mojej kochanej żonce - mówiąc to robił kółka na nagiej klatce Mingiego, który odchrząknął odwracając twarz.
- W takim razie zadzwoń, a ja się pójdę umyć...
Wstał z łóżka. Yunho dopiero wtedy zauważył, że nadal miał na sobie te same spodnie, w których przyjechał z Korei. Zakrył usta dłonią. Nie mógł uwierzyć, że przez cały ten czas, gdy spał Mingi nawet nie wstał do ubikacji, a przecież była niemal dwunasta!
Uśmiechnął się z satysfakcją pod nosem, wykręcając numer na recepcję i zamawiając śniadanie. Faktycznie udało mu się złapać idealną żonkę.
***
- No i jak pierwsza noc w Ameryce? - przekrzykiwała płacz dziecka ciotka Yunho, bujając się na boki z maluchem w ramionach.
- Całkiem dobrze, dziękujemy - Mingi uśmiechnął się grzecznie.
- Robiliście coś... - zniżyła głos - niegrzecznego?
- Seomi! - pani Jung spojrzała na siostrę z teatralnym zawodem. - Jak możesz pytać ich o coś takiego? - dodała, śmiejąc się cicho.
- No co! Chyba mogę być ciekawa życia seksualnego mojego siostrzeńca, prawda?
- Raczej nie, kochana.
Do kuchni wszedł opalony mężczyzna w jeansowych ogrodniczkach, trzymając w dłoni skrzynkę z narzędziami. Skinął szwagierce głową oraz ucałował żonę w czoło.
- Skończyłeś? - spytała ciotka, wkładając córeczkę do krzesełka. Podała gościom gotowe kawy, stawiając przed nim cukierniczkę.
- Nie, jeszcze muszę skończyć dach i domek na drzewie będzie gotowy! - zwrócił się do narzeczonych z szerokim uśmiechem. - I jak się spało? Wypoczęci? - zachichotał cicho. Ciotka syknęła pod nosem, trącając go w bok.
- Tak... - odparł Mingi nieco zażenowany spoglądając na studenta. Yunho bawił się z kuzynką grzechotką, nie zwracając uwagi na resztę towarzystwa. - Planujemy dzisiaj trochę pozwiedzać przed jutrem żeby się rozluźnić.
- Och, to koniecznie musicie pojechać na wystawę sztuki w tej nowej galerii obok kościoła metodystów! Mają teraz wystawę dzieł GL Brierley'a. Kali może wam załatwić zniżkę, przyjaźni się z właścicielem.
- Nie przyjaźnię się, to mój największy konkurent - prychnął, po czym wytłumaczył szybko - moja galeria sztuki znajduje się dwie przecznice dalej, a ten... dupek zabiera moich klientów!
- Och, rozumiemy...
Mingi zerknął na Yunho, który w dalszym ciągu rozmowy dorosłych miał w głębokim poważaniu i drażnił swoją kuzynkę machają zabawką tak by za żadne skarby nie mogła jej dosięgnąć. Westchnął, przeczesując włosy.
- Mogę was tam podrzucić za kwadrans, tylko zmienię ubrania.
- Jasne, jeżeli nie będzie to dla pana problem będziemy bardzo wdzięczni.
- A, co ty gadasz! - zaśmiał się mężczyzna, upijając łyk kawy. - Przecież za kilkanaście godzin będziemy rodziną. To dla mnie żaden problem, naprawdę.
Yunho dał dziewczynce zabawkę, która sekundę później wylądowała na podłodze. Podziękował wujkowi za podwózkę i chwycił Mingiego za dłoń. Wiedział, że chciał wypaść jak najlepiej przed jego bliskimi, ale czasem za bardzo się przemęczał.
- Spokojnie - wyszeptał mu cicho do ucha - oni naprawdę są fajnymi ludźmi. Nie musisz się tak spinać.
Mingi pogłaskał wierzch jego dłoni, uśmiechając się w odpowiedzi. Wiedział, że nie musiał, ale chciał wypaść jak najlepiej. W końcu, Yunho miał zostać jego mężem. Nie chciałby się źle prezentować przed jego mamą i resztą rodziny.
***
Po zwiedzeniu galerii, para udała się do pobliskiej kawiarni. Po posiłku poszli na krótki spacer do pobliskiego parku. Kiedy wrócili do hotelu było już bardzo późno, a zza okien ziała ciemność. Mingi praktycznie wniósł Yunho do pokoju. Położył ukochanego na łóżku.
- Yunho, idę się umyć zaraz wrócę. Poczekaj na mnie, dobrze? - niebiesko-włosy burknął coś pod nosem.
- Chodźmy razem... - uchylił powiekę, zerkając na Mingiego - tak będzie szybciej...
Mingi otworzył szerzej oczy, lecz nie miał powodu by zaprzeczyć. Przecież już widział chłopaka nago. Uśmiechnął się ciepło.
- Jeśli chcesz możemy tak zrobić. Chociaż może być trochę ciasno.
***
witam.
bardzo dawno nic nie było, ale mogę powiedzieć, że zbliżamy się do końca trolley!! po długim pisaniu w końcu zbliża się finisz... ciężko będzie się pożegnać://
poza tym, ważne pytanko - czy widzi wam się jakaś spicy scenka czy raczej nie? następny rozdział będzie prawdopodobnie ostatnim dlatego pytam...
no to tyle ode mnie...
bye!
YOU ARE READING
Trolley [ateez, yungi]
Fanfictionyunho boi się tramwajów. mingiego nie stać na samochód. yungi; strangers to lovers au