《αттємρт ησ.8》

434 60 49
                                    

   Wietrzyk delikatnie muskał twarz Mingiego, który stał oparty o filar muru

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

   Wietrzyk delikatnie muskał twarz Mingiego, który stał oparty o filar muru. Studenci wychodzący z gmachu uniwersytetu rzucali mu dziwne, rozbawione spojrzenia. Nie martwił się tym, nareszcie udało mu się wyrwać wcześniej z pracy i mógł spędzić czas z Yunho. Nie dałby sobie popsuć humoru taką błahostką. 

- Mingi? - niebiesko-włosy podszedł do niego uśmiechając się szeroko. - Szybciej dziś skończyłeś, co? - skinął dumnie głową. Miał ochotę pogłaskać, targane przez podmuchy powietrza, włosy, lecz się powstrzymywał. 

- Pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś razem pójść jeśli nie masz żadnych planów.

- Jeśli ty stawiasz to jasne, że mam czas - Mingi się zaśmiał. 

- Tak, tak... - objął go ramieniem i pokierował w stronę czekającej na nich taksówki. - Co powiesz na udon z bekonem? 

- Może być. 

   Brunet otworzył studentowi drzwi pojazdu uwalniając go ze swoich objęć. Obaj wsiedli do auta podając kierowcy adres restauracji, w której byli już po kilkunastu minutach. Mingi zapłacił za przejazd dziękując pulchnej kobiecie za kierownicą. 

- I jak ci się podoba? - Yunho nie wyglądał na zachwyconego prezencją stojącego przed nim budynku. 

- Myślałem, że jako moja żona będziesz mieć lepszy gust, ale cóż mogę począć - wzruszył ramionami wchodząc do środka. Mingi pokręcił jedynie głową, wzdychając cicho pod nosem. 

*** 

- Dwa razy udon, życzę smacznego! - powiedział wysoki, chudy jak tyczka chłopak z nielicznymi bliznami po trądziku na twarzy. 

   Mężczyźni podziękowali, po czym zabrali się za posiłek. Zapadła między nimi cisza - jedna z tych przyjemnych, których nie chce się przerywać. Mingi zjadł pierwszy. Złożył pałeczki na misce i przyglądał się młodzieńcowi, który spokojnie pił resztki bulionu. Kiedy odstawił miskę sięgnął dłonią, aby wytrzeć usta rękawem. 

- Poczekaj! - chwycił jego rękę. - Nie brudź bluzy tylko weź serwetkę - podał mu chusteczkę, lecz jej nie przyjął. 

- Sam mnie wytrzyj jak tak ci to przeszkadza - wydął usta zaciskając powieki. 

   Mingi się zawahał. Czy tylko u niego takie rzeczy przyspieszały bicie serca? Chwycił podbródek chłopaka i ostrożnie starł z jego ust pozostałości obiadu. Zauważył, że usta Yunho były niezwykle miękkie. Speszony swoim spostrzeżeniem, cofnął rękę gniotąc serwetkę. 

- Teraz czuję się jakbym był na prawdziwej randce - zaśmiał się, podwijając rękaw bluzy. - To gdzie idziemy teraz? Może do parku, co ty na to Mingi? 

- Dobrze będzie się przejść po posiłku... - Yunho zabrał jego portfel mówiąc, że pójdzie za nich zapłacić - nie zdążył zaprotestować. 

   Uśmiechnął się do siebie. Kiedy patrzył na tego dzieciaka o niebieskich, nigdy nie blednących, włosach czuł spokój. Teraz, gdy stał przy kasie wkładając do kieszeni garść cukierków po jego ciele rozchodziło się dziwne ciepło. Wszystkie smutki codziennego życia stawały się niewidoczne. Nawet nie wiedział dlaczego się tak czuł. Po prostu, uśmiechał się na myśl o nim, serce mu waliło, gdy go widział, a myśl o stracie... Nie mógł jej znieść! Kiedy się taki stał?

- To co, idziemy? - Yunho pochylił się nad nim ze szczęściem na ustach. 

- O... tak, jasne! Chodźmy. Nie daleko stąd jest całkiem ładny park. Możemy tam iść, jeśli chcesz.

- Oczywiście, że chcę! Chodźmy! - chwycił dużą dłoń ciągnąc go w stronę wyjścia. 

   Park okazał się być niezwykle duży i zielony. Yunho z zachwytem patrzył na ptaki oraz pąki kwitnących drzew. Mingi z radością patrzył na niego. Chłopak podszedł do niego i bez żadnego ostrzeżenia chwycił jego dłoni - tym razem jej nie puścił. Trzymał ją, robiąc kółeczka na dłoni starszego mężczyzny. Spacerowali trzymając się za ręce, a Mingi topił się z nerwów. 

   W trakcie przechadzki nie natknęli się na żadną żywą duszę - cieszyło go to. Nie był pewien dlaczego, ale odnosił wrażenie, że nie powinni robić takich rzeczy publicznie. Dwóch mężczyzn trzymających się ze ręce? Wydawało mu się to dziwne, choć bardzo mu się podobało...

- To co, wracamy? - spytał, gdy okrążyli niemal każdy obiekt w parku. 

- Tak... - Yunho padał z nóg. Jego powieki delikatnie się przymykały, a ręka w objęciach Mingiego zaciskała się coraz lżej. - To była... udana randka - powiedział opierając głowę na ramieniu mężczyzny. Ciepły oddech chłopaka dotknął jego szyję. Przeszedł go przyjemny dreszcz. 

- Hej, Yunho... 

- Nie śpię, chcę tylko się o ciebie oprzeć. Daj mi chwilę. - Zrobił tak, jak poprosił. 

   Stał jak wbity w ziemię. Chłopak był wysoki, wyższy niż się spodziewał. Włosy łaskotały go w gorący policzek. Kiedy Yunho się odsunął posłał mu miły uśmiech. 

- Nie mogę z tym facetem... - pomyślał stojąc przy krawężniku, próbował złapać stopa by zawieść rozładowanego studenta do domu. 

***

- O, ostrożnie... - powiedział, wyciągając na wpół śpiącego pasażera na chodnik przed jego domem. Światła w budynku był zgaszone - nie zdziwiło go to, było już po dziesiątej. 

   Auto odjechało wznosząc mały kłąb kurzu ulicznego. Mingi praktycznie niosąc chłopaka odstawił go pod same drzwi. Nigdy nie spotkał dorosłego, który działałby w tak dziecinny sposób - najpierw tryska energią, a pod koniec spaceru ledwo może ustać na nogach. Fascynowało go to. 

- Poczekam aż wejdziesz do środka - rzekł, a Yunho się zaśmiał wciskając klucz w zamek. 

- Ależ ty miły... - ziewnął przeraźliwie, otwierając drzwi. - Miło dziś było, dzięki za obiad - mówił z zamkniętymi oczami. Zrobił krok w jego stronę. - Moja kochana żonko, wracaj zdrowa! - chwycił twarz mężczyzny. 

   Mingi otworzył szeroko oczy. Yunho cmoknął go w usta, po czym wyraźnie z siebie zadowolony wszedł do domu. Mężczyzna nie mógł się ruszyć. Stał przed wejściem, jak ostatnia sierota z twarzą tak czerwoną, jakby przed chwilą opróżnił kilka butelek wysoko procentowego alkoholu. Słyszał łomot własnego serca. Zrobił krok do tyłu.

- Czy... czy on już do reszty zwariował!? - wyszeptał, zakrywając swoje usta drżącą dłonią. - Stracił rozum...

⫷⫸

W KOŃCU pojawił się rozdział.

Mam nadzieję, że się podobał i jesteście zdrowi. Ja obecnie jestem trochę przeziębiona, ale poza tym jest w porządku.

Jak zawsze, jeśli są błędy nie bójcie się ich zgłaszać. Od razu je poprawię!

Miłego dnia i dużo szczęścia słoneczka!


Trolley [ateez, yungi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz