《αттємρт ησ.2》

673 94 6
                                    


   Obcy uśmiechnął się nerwowo

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

   Obcy uśmiechnął się nerwowo. Wstał oddalając się od Yunha na bezpieczną odległość.

- Nazywam się Song Mingi. Nie chcę ci zrobić krzywdy - chłopak opuścił nogi, opierając się o szybę. Gdy poznał imię nieznajomego, rozluźnił się i przestał zwracać uwagi na starszego mężczyznę. - No tak... - Mingi usiadł na ławeczce obok chłopaka, dyskretnie mu się przyglądając.

   Niebieskie włosy bezwątpienia rzucały się w oczy. Do tego długie nogi oraz nieobecne spojrzenie. Mingi poprawił włosy.

- Dziwny dzieciak... - pomyślał, ponownie zerkając na studenta.

   Para ciemnych, brązowych oczu powolutku oglądała każdy fragment jego ciała. Bez choćby grama zakłopotania, zatrzymał swoje oględziny na torsie elegancika. Wyciągnął ręce przed siebie i pogładził drogi materiał marynarki. Mingi poczuł jak przechodzi go dreszcz.

- Droższa niż kilka przejazdów taksówką... - mruknął do siebie ze smutkiem. Wstał z ławeczki, bez słowa ruszając w stronę swojego domu.

   Mingi był bardzo zaskoczony jego nietypowym zachowaniem. Przecież siedział na przystanku tramwajowym. Dlaczego poszedł zamiast zaczekać? Mimo ciekawości, nie poszedł za studentem.

   Wsiadł do tramwaju, w którym nie było żywej duszy. Dojechał na sam koniec trasy. Mieszkał w starym penthousie. Beże, brązy, wypłowiałe zielenie dominowały w całym domu. Gdzie nie gdzie wisiały jakieś białe elementy w formie kwiatów lub ręczników.

   Odwiesił marynarkę na ramiączko w szafie. Przebrał się w stary dres, po czym wszedł do kuchnio-salonu.

   Nie był głodny, lecz był nieco zmęczony. Nie miał pojęcia co mógłby porobić. Wziął ze stosu niechlujnie ułożonych książek jedną powieść mając nadzieję, że dzięki niej szybciej zaśnie. "Sztuka miłości" - tak brzmiał jej tytuł.

   Zaśmiał się krótko, przypominając sobie jak jego starszy brat kupił mu ją żartobliwie na dwudzieste piąte urodziny. Otworzył tom na pierwszym rozdziale.

- Gdyby ktoś kazał mi powiedzieć czym jest miłość, nie umiałbym. Miłość przez jednych uznawana jest za prace naszego ciała - chemię. Inni za przeznaczenie, wolę Bożą... - zmarszczył czoło. Nigdy się nie zastanawiał nad tym czym może być to dziwne uczucie, miłość. -... troska, oddanie, chęć dbania o tą drugą osobę. Moim zdaniem to może być miłość... - zamknął książkę.

   Położył się na kanapie, nie miał łóżka. Przykrył się kocem podkładając sobie pod głowę rękę. Właśnie, czym jest miłość - myślał powoli zasypiając.

   Miał dwadzieścia siedem lat. Nigdy się nie zakochał. Zawsze pędził za karierą, spychając swoje potrzeby i pragnienia na bok.

- Chciałbym się zakochać, chociaż raz... - nie wiedział dlaczego przed zamkniętymi oczami zobaczył niewyraźny obraz obcego chłopaka o niebieski włosach. Tych charakterystycznych, niebieskich włosach...

⫷⫸

Chyba mi się nie uda napisać dziś menadżerki... przepraszam.

Mam nadzieję, że rozdział nie przynudzał. Postaram się by następne były lepsze!

Miłej nocy.

Trolley [ateez, yungi]Where stories live. Discover now