Twoja stara obchodzi Dziady.

435 24 9
                                    

Pewnego dnia Juliusz Słowacki polubił wacki. A Adam Mickiewicz polubił kiewicz. 

Cmentarz Montmartre był ciemny. To znaczy noc była ciemna, a nasza historia odgrywa się owej ciemnej nocy, a sam Adam uznał cmentarz za ciemny. Nie była to jednak zwykła noc, tylko noc przed dniem zaduszek - noc Dziadów.

- Dawno tego nie robiłem... - mruknął Mickiewicz do siebie myśląc, że nikt go nie słyszy.

- A co ty tutaj robisz? - wtem usłyszał najbardziej irytujący głos najbardziej irytującego człowieka, jakiego w życiu spotkał i nawet nie wystraszył się, po prostu pożałował, że nie zakończył tego życia, kiedy zamknęli go w więzieniu a sznur miał tuż pod ręką.

Poeta odwrócił się do swojego stalkera.

- Słowacki - burknął - jak długo mnie śledziłeś?!

- Oh, czas mija szybko przy tobie.

Mickiewicz starał się nie przywalić młodszemu w morde. Mimo że jedyne czego pragnął od dawien dawna było wyjebanie Juliuszowi na pizde i oglądanie jak z bólu tarza się po ziemi, to jednak coś zatrzymywało go przed takowym czynem. Nie chciał brudzić sobie rąk, a pewnie nawet też i reputacji. Chociaż kto wie, może bójka na cmentarzu byłaby świetnym programem marketingowym reklamującym Pana Tadeusza. Ludzie lubią dziwne rzeczy.

Machnął ręką na Słowackiego, myśląc, że jeśli nadal po jakimś czasie będzie go wkurwiać to zakopie go żywcem. I tak z jego płucami nie zostałoby mu wiele czasu. Po czym wyjął Dziady i Pana Tadeusza. Ale nie, nie były to takie Dziady, o których pomyśleliście. Były to dosłownie Dziady. Mickiewicz wyjął kilka brodatych mężczyzn z worka i poukładał zwłoki w rzędzie, jak na zbiórce przed wychowaniem fizycznym. Pan Tadeusz to była wódka. Oczywiście jeszcze wtedy nie produkowano wódki Pan Tadeusz, z resztą, Mickiewicza nie byłoby stać. Butelka owinięta była stroną z gazety polskiej na uchodźstwie, z nagłówkiem na przedzie "NA PARYSKIM BRUKU - KSIĄDZ ROBAK TO TAK NAPRAWDĘ JACEK SOPLICA" A no może ta wódka to była Soplica? Nie wiem, która lepsza. Mężczyzna otworzył butelkę i rozlał ją na martwe ciała.

- Kim byli ci ludzie? - piskliwy głosik ponownie przerwał Adamowi zabawę.

- Zamknij ryj, bo cię zgwałcę - drugi odparował.

- Uch, mocne słowa Adasiu.

Juliusz stojący dotąd na wyciągnięcie ręki od wieszcza, teraz zrobił krok w przód. Jednak nie był jak Polska za Gierka czy tam Gomułki chuj wie na krańcu przepaści. Spytacie jakie ma to znaczenie? Ma, duże. Zaraz wyjaśnię.

- Juliuszu odsuń się ode mnie, bo zaraz naprawdę...

Niestety jego groźba utknęła mu w gardle, kiedy Ukrainiec kurwa co wyciągnął z jego kieszeni zapałki, podpalił jedną po czym rzucił na polane wódką ciała.

- Idioto - Adam zaczął się śmiać. - To chyba oczywiste, że zapałka zgaśnie zanim upadnie na ziemię.

Jednak zapałka nie zgasła i trupy zapłonęły. Mickiewicz wzruszył się.

- Kochanie - mówił przez łzy. - Czyli ty też nadal lubisz odprawiać Dziady?

- Lubię palić weed.

- Ja też.

I poszli palić weed. 


Słowackiewicz one-shotsOnde histórias criam vida. Descubra agora