Nocna przygoda

1.1K 45 44
                                    

– Ach, Adamie, jak dobrze, że zgodziłeś się ze mną zamieszkać.

– Słowacki, dobrze wiesz, że po prostu zabrakło mi pieniędzy – mężczyzna nie mógł dłużej znieść bełkotania nowego współlokatora. – I mówiłem ci już, żebyś nie mówił do mnie po imieniu. Jest zbyt ładne, by ktoś taki jak ty wymawiał je.

Młody pisarz posmutniał. Wielki Adam Mickiewicz był jego wzorem do naśladowania i bardzo się ucieszył, kiedy okazało się, że z nim zamieszka. Teraz już nie będzie musiał go śledzić, albo zaglądać mu przez okno do domu, by sprawdzić, co robi. Or tej chwili może po prostu włamać się do biura Adasia pod jego nieobecność i przeczytać wszystko, co do tej pory udało mu się napisać.

– I nie masz wstępu do mojego gabinetu, żeby było jasne! – Mickiewicz wymierzył palcem w Julka, jakby miał wydłubać nim mu oko, kiedy ten się go nie posłucha.

– Jasna sprawa.

***

Julek obudził się w środku nocy. No nie do końca w środku, bo o 23:58, ale mniejsza z tym, chciał zobaczyć jak jego nowy współlokator śpi.

Zakradł się do jego sypialni. Chciał zrobić to po cichu, niczym prawie niesłyszalny dźwięk lądowania samolotu, ale z powodu na jego nieostrożność i skrzypiące deski na korytarzu, zrobił to jeszcze głośniej. Na szczęście, Mickiewicz nie obudził się. Julek złapał za okrągłą klamkę od drzwi. Ścisnął ją tak mocno, że aż pisnęła. Do tej pory Słowacki nie zdawał sobie z tego sprawy, że one potrafią piszczeć. Przekręcił dłoń i lekko uchylił drzwi. Skrzypiące zawiasy ledwo wytrzymały ciężar Julka, który oparł się na drzwiach tak mocno, że z hukiem otworzyły się.

Mężczyzna wpadł na stojącą obok łóżka Wielkiego M komodę, stłukł porcelanową figurkę aniołka (nie przypominała anioła, ale Julek zawsze uważał postać za sługę niebios, bo mimo czarnej fryzury i beżowego płaszcza, miała łagodny wyraz twarzy), odbił się od niej i upadł na łóżko starszego wieszcza. Adam wrzasnął.

– Juliuszu!!! Zejdź ze mnie!!!! Ty pedale, co ty robisz!!!!!!!!!!! Na rabatki świętej pamięci ciotki Lucyny!!!!!!! – wstał i ocierać ręce i swoją piżamę w celu strzepania z siebie słowackiewiczowatości. – Co ty tutaj robisz?!?!?!

– Chciałem tylko się załatwić.

– Czy mój pokój wygląda jak toaleta?

– Tak. I na dodatek tak strasznie śmierdzi.

– JULEK!!!!!!

Słowacki zarumienił się. Debil stojący obok niego jeszcze nigdy nie odezwał się do niego z tak dużą ilością miłości. Normalnie to by się porzygał, ale to był romantyzm. Wszyscy gadali z przesadną miłością.

– Co się stało, Adamie? – zapytał Julek zaniepokojony. – Od kiedy mówisz do mnie ,,Julek"? I to z dużej litery?

– Bo ja... ja... – policzki starszego oblały się czerwienią. – Bo ja ciebie kocham. Już dłużej nie będę tego ukrywać.

– Ach, Adasiu! Ja ciebie też kocham! – czarnowłosy zatrzepotała rzęsami, myśląc, że będzie wyglądał wtedy bardziej pociągająco.

Wtedy stało się coś bardzo dziwnego, co Julek zapamiętał do końca swoich dni — Adam położył się do łóżka i zasnął. Wtedy młodszy wszedł pod kołdrę obok niego, objął ramieniem oraz odpłynął w sen.

Dalej tylko żyli długo i szczęśliwie. Aż to śmierci. Koniec.

~Ciasto Pijak

Słowackiewicz one-shotsМесто, где живут истории. Откройте их для себя