Geje na lodzie cz. 2

1.3K 46 29
                                    

Julek szybko uciekł do damskiej toalety, czyli w miejsce, do którego Mickiewicz napewno nie wejdzie. Biedny Słowacki chciał spędzić trochę czasu w samotności i pojeździć na łyżwach. Niestety nawet tutaj dosięgnął go śmierdzący odór z paszczy tego hipokryty, Sraczkiewicza.

Adam Mickiewicz w tym czasie opierał się o bandę lodowiska i próbował utrzymać równowagę. Zapomniał jak się jeździ. Nie to co te dwadzieścia lat temu, kiedy wyrywał laski pokazując swoje zaawansowane umiejętności. I tak przyszedł tutaj, żeby stalkować Słowackiego. Chopin dał mu znać, że Julek wybiera się na łyżwy, a Adam nie mógł przegapić takiej okazji do nabijania się z niego.

Poeta zaczął marznąć, więc spróbował pierwszych kroków. Lekko odepchnął się płozą od lodu nadal trzymając się bandy. Wzrokiem szukał szczupłego chłopaczka z czarną czupryną.

Julek ostatecznie znalazł w sobie odwagę, aby wyjść na lodowisko i pokazać Adamowi, kto tutaj jest lamusem. Chcę się zabić.

Chłopak wyszedł z łazienki i unikając zdziwionych spojrzeń kobiet, ostrożnie szedł w stronę lodowiska. Stanął na lodzie. Chwilę zajęło mu przyzwyczajenie się do jazdy, ale później wychodziło mu znakomicie. Jeszcze lepiej poczuł się, kiedy przejechał obok Mickiewicza. Poczuł na sobie jego wzrok podziwu, pierwszy raz w życiu. Było to uczucie godne jego osoby.

W pewnym momencie stało się coś niewyobrażalnie niewyobrażalnego. Julek poczuł na swoim ramieniu ciężką dłoń Adama.

– Gdzie ty się nauczyłeś tak jeździć?– zapytał z uśmiechem. Ciekawe ile nerwów musiał poświęcić temu, żeby nadal się uśmiechać.

– Matka mnie nauczyła – odparł bez zastanowienia Słowacki. Po chwili namysłu dodał: Mnie przynajmniej kocha, w przeciwieństwie do ciebie.

– Co masz na myśli? – Adam zmieszał się.

– No... że mnie mama kocha, a ciebie twoja nie.

Julek zamyślił się i zdał sobie sprawę z tego, że wcale nie powiedział tego, co miał na myśli. Uświadomił sobie, że pragnął tego, aby Adaś pokochał go tak samo jak Salomea. I oczywiście, żeby nie była to typowo matczyna miłość.

– Teraz – Mickiewicz próbował przerwać ciszę. – To ty nauczysz mnie jeździć, tak?

–Tak, tak. Oczywiście.

Młodszy wieszcz zarumienił się i dałby naprawdę dużo za to, żeby ten drugi tego nie zauważył. Niestety było inaczej. Adam dobrze wiedział, że jeżeli o Julka chodzi, to coś jest na rzeczy. Od samego początku ich znajomości zdawał sobie sprawę o uczuciu, jakim jest darzony przez tego niedołęgę. Z biegiem czasu Adaś zaczął odwzajemniać to uczucie, co bardzo mu się nie podobało.

Łaskotanie w brzuchu Adasia odejmowało mu odwagę, która przeszkadzała w chęci zaimponowaniu młodszemu poecie. Teraz wystarczy jak najdłużej uczyć się jazdy na łyżwach, aby spędzić z Julkiem dużo czasu i podziwiać jego jego piękną sylwetkę w ruchu.

Nie. Mickiewicz nie mógł sobie na to pozwalać. Dlaczego on tutaj w ogóle przychodził? Powinien teraz siedzieć w domu i zrelaksowany pisać swoje wierszyki. A co on robi? Lata za jakimś przygłupem! Co takiego go w nim pociąga?

– Julku? – nagle Adaś przestał odpychać się od bandy – Ja chyba muszę już iść.

– Co się stało? – rozmówca zaniepokoił się.

– Eee... chyba zostawiłem włączone żelazko! – mężczyzna jak najszybciej zszedł z lodowiska. Na pożegnanie rzucił tylko: – Może się kiedyś jeszcze spotkamy!

– Oczywiście.

~ Ciasto Pijak

Słowackiewicz one-shotsWhere stories live. Discover now