Gdybyś tylko wiedziała
Promienie słońca błyszczą odrobinę jaśniej
Ciężar świata jest odrobinę mniejszy
Gwiazdy leżą odrobinę bliżej
Wszystko dzięki Tobie
Chcę zobaczyć jak unosisz głowę nieco wyżej
Otwierasz oczy odrobinę szerzej
Wyrażasz zdanie odrobinę głośniej
Bo jesteś królewną
***
Przyglądanie się śpiącej Zephyr było jednym z jego ulubionych zajęć. Uwielbiał patrzeć na córeczkę, która z zamkniętymi oczkami spokojnie oddychała i śniła. Czasami mlaskała usteczkami i ściskała swoje dłonie w piąstki. Była taka śliczna, malutka i spokojna.
Był dopiero wczesny wieczór, jednak Czkawka był zmęczony. Bolała go głowa i oczy, które stanowczo dziś nadwyrężył podczas długich godzin pisania listów i raportów. Gdy tylko wrócił do domu udał się do pokoju córki, która, ku jego niezadowoleniu, spała już w najlepsze. Nie spędził z nią dziś wystarczająco dużo czasu – cały dzień był poza domem.
Często wyglądało to w ten sposób – Astrid zostawała z Zephyr w domu, a on musiał, niestety, iść do Twierdzy lub w inne miejsce, gdzie był potrzebny. Czasami towarzyszyły mu obie, jednak zazwyczaj i tak nie miał czasu, by w ten sposób spędzić czas z rodziną.
Minęło kilka miesięcy odkąd Zephyr przyszła na świat. Dziewczynka z dnia na dzień rosła i rozwijała się coraz bardziej, tym samym zaskakując swoich rodziców swoją zaradnością i... upartością. Nie raz pokazywała swój charakterek oraz to, że nie da się jej oszukać.
Całe szczęście przesypiała noce, dzięki czemu zarówno on, jak i Astrid mogli w pełni odpocząć po całym dniu zajmowania się małym urwisem.
Czkawka nie zamieniłby tego życia na żadne inne.
Kilkanaście miesięcy temu, gdy dowiedział się, że Astrid jest w ciąży, nie mógł opanować swojej radości. Oboje byli niezwykle szczęśliwi, że niespełna rok po ich ślubie, na świat przyjdzie ich pierwsze maleństwo.
Było wiele oczekiwań – wszyscy mówili im, że najlepiej, gdyby urodził się chłopczyk. Rzecz jasna, zarówno dla Czkawki, jak i Astrid nie miało to znaczenia. Dla nich liczyło się tylko to, by dziecko urodziło się zdrowe i silne. O nic więcej nie prosili.
Ich modlitwy zostały wysłuchane, bo pewnej zimowej, mroźnej, ciemnej nocy na świat przyszła ona – Zephyr – mały promyczek słońca, który rozjaśnił ich życie już na zawsze.
Czkawka westchnął i oparł swój podbródek o własne dłonie, które złożył na krawędzi łóżeczka. Siedział przy niej i spoglądał na nią z miłością, dumą i spokojem. Obiecał Astrid, że gdy ona będzie brała kąpiel, to będzie doglądał ich śpiącego maleństwa. To była dla niego czysta przyjemność.
Zephyr, we śnie, zrzuciła z siebie kocyk, którym była przykryta i przerzuciła swoje pulchne ramionka za głowę. Czkawka nie mógł powstrzymać uczucia rozczulenia, które zalało jego serce. Dziewczynka przekręciła główkę w jego stronę, jednak nadal spała. Wyciągnął dłoń i z wielką ostrożnością kocem przykrył jej nagie nóżki.
CZYTASZ
𝐨𝐧𝐞-𝐬𝐡𝐨𝐭𝐬 |𝐇𝐢𝐜𝐜𝐬𝐭𝐫𝐢𝐝|
FanfictionNiezwiązane ze sobą historyjki umieszczone w świecie z "Jak wytresować smoka". W opowiadaniach biorą udział tylko postacie pojawiające się w całej serii filmów i serialu. Tylko czasy wikingów. Skupiam się głównie na historii Czkawki i Astrid ❤️ Będz...