Piękna jak Bóg (One - Shots Challenge)

1.8K 54 75
                                    

AN: Witam Was w drugim OS z wyzwania z Majster6! Serdecznie do niej zapraszam na jej wersję! Aż sama jestem ciekawa i od razu po publikacji lecę czytać

***

Początek dnia na Końcu Świata zapowiadał się pięknie i spokojnie, co było ostatnimi czasy normą. Jeźdźcy smoków mogli cieszyć się z ciepłego lata i zasłużonego odpoczynku od ataków Łowców. Przynajmniej tak im się wydawało.

W Centrum Klubu siedział Czkawka Haddock wraz ze Śledzikiem, którzy dyskutowali przy śniadaniu nad tematem migracji różnych smoków tuż nad ich wyspą. Było to bardzo istotne dla dobra i życia latających gadów - jeźdźcy chcieli zrobić wszystko, by dzikie smoki były bezpieczne.

- Już za parę dni, nad Końcem Świata będą przelatywać setki smoków. Musimy zdezorientować łowców i odwrócić ich uwagę. - Ingerman był poważny i zdeterminowany. Jeżeli chodziło o dobro smoków, to dawał z siebie wszystko.

- Tak, masz rację przyjacielu. Będziemy przygotowani. Powiemy reszcie, by także byli czujni. - chłopcy wymienili spojrzenia między sobą.

Czkawka zaczął składać mapę, gdy nagle do pomieszczenia wszedł jego ojciec.

- Dzień dobry, synu. Cóż za piękny poranek! - doniosły głos Stoicka rozniósł się wokół nich. Chłopak uśmiechnął się, lekko zaskoczony i podszedł do ojca.

- Tato, ale niespodzianka z samego rana! Co cię sprowadza na Koniec Świata tak wczesną porą? - rzekł do niego i spoważniał, gdy dostrzegł surowy wyraz jego twarzy. - Coś się stało? Coś na Berk?

- Nie, na Berk wszystko w porządku. Jednak nie mam dobrych wieści, synu. Chodź, wyjdziemy na zewnątrz. Drużyna A już rozmawia z Astrid. - Stoick położył dłoń na ramieniu Czkawki, po czym wyszli przed Klub.

Na lądowisku stała duża grupka osób i smoków - Pyskacz z Marudą i Czaszkochrupem, niemalże kompletna drużyna A oraz Astrid wraz z Heatherą. Czkawka dostrzegł, że blondynka uważnie słucha, co mówi do niej ojciec Smarka. Miał przerażona minę i żywo gestykulował. W pewnym momencie blondynka odwróciła się do swojego przyjaciela i przesłała mu zmartwione spojrzenie.

- Czkawka, mamy kłopoty. - dziewczyny podeszły do niego. - Sączyślin ci opowie dokładnie o co chodzi, ale sytuacja nie wygląda kolorowo. - rzekła Astrid i wskazała na starszego Jorgensona.

Haddock z poważną miną skinął głową. W otoczeniu można było wyczuć swego rodzaju grozę, obawy i strach. Czkawka bał się najgorszego.

- Dobrze, Sączyślin, co się stało?

Mężczyzna podszedł do chłopaka i położył mu dłonie na ramionach, głęboko patrząc w oczy.

- Czkawka, to co widziałem.... - złapał się za głowę. - Odynie Wszechmogący!

- Spróbuj się uspokoić i powiedz nam o co chodzi. - szatyn nie ustępował, ale był zdziwiony przerażeniem Sączyślina.

Mężczyzna westchnął i zaczął mówić. Wszyscy wokół ucichli, a pomimo ciepłego słońca zrobiło się jakby chłodniej. Po plecach Astrid przeszedł zimny dreszcz. Słyszała co nie co i obawiała się dalszej części historii.

- Wczoraj wieczorem byłem na patrolu wokół Berk, rutynowa sprawa. Po wszystkim naszła mnie ochota na nocny lot pod gwiazdami, więc uznałem, że skoro wyspie nic nie zagraża, mogę sobie na to pozwolić. - rzekł cicho. - Nie ukrywam, że trochę wiatr nas poniósł i wylądowaliśmy na obcym lądzie. Wydawało mi się, że jest bezludna, więc wylądowałem tam, chcąc poczekać do świtu. Z samego rana zamierzałem wrócić na Berk. - przeleciał wzrokiem po twarzach swoich słuchaczy; wszyscy byli skupieni i bardzo ciekawi. - Postanowiłem poszukać wody i jakiegoś miejsca do przenocowania, więc poszliśmy wgłąb lądu. Nie spodziewałem się nikogo, ani niczego. Jednak mój mały smok był coraz bardziej niespokojny. - pogłaskał gada po nosie. - Sam poczułem dreszcze i lekki strach, nie ukrywam. Dopiero przy wodospadzie, zrozumiałem dlaczego.

𝐨𝐧𝐞-𝐬𝐡𝐨𝐭𝐬 |𝐇𝐢𝐜𝐜𝐬𝐭𝐫𝐢𝐝|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz