Zaufaj

1.4K 42 12
                                    

Małżeństwo.

Jedno słowo, które ważyło więcej, niż całe Nowe Berk razem wzięte.

Niemalże każda dziewczyna marzy o ślubie, hucznej ceremonii, łzach wzruszenia i romantycznej aurze, która towarzyszyła temu cudownemu dniu jakim jest poślubienie drugiej osoby.

Jednak,czy Astrid o tym marzyła?

W chacie Hofferson paliło się kilka świec ustawionych na stole, a na środku pokoju tliło się palenisko, które delikatnie oświetlało pomieszczenie. Na Nowym Berk zapanowało już późne popołudnie -na niebie iskrzyły gwiazdy i wyraźny półksiężyc. Pola, pagórki i dachy domów Wandali pokryte były śniegiem. Zimą wioska ta wyglądała pięknie; idealnie na jutrzejszą ceremonię zaślubin wodza.

Astrid siedziała przy palenisku. W dłoniach trzymała letni już napar z ziół; przyrządziła jej go matka, gdy zobaczyła swoją zestresowaną córkę. Miały ją uspokoić, zrelaksować i pomóc zasnąć. Nic z tego. To już trzeci taki wywar, a ją nie dość, że boli brzuch to jeszcze mdli.

Blondynka wstała zirytowana i odstawiła kufel na stół. Ze złotego warkocza kobiety wymknęły się pojedyncze, zbite pasma. Okryła się szczelniej futrem; mimo że w pomieszczeniu było przyjemnie ciepło ją przeszły dreszcze.

Astrid opuściła głowę i spojrzała na swoje dłonie. Westchnęła, gdy wyczuła, że nie jest sama.

– Będę się zbierać. Muszę się wyspać i odpocząć przed jutrem –Heathera podeszła do przyjaciółki. - Tobie też radzę.

Hofferson poczuła, jak towarzyszka kładzie dłoń na jej ramieniu. Teraz posmutniała jeszcze bardziej. Dziewczyna Berserków była u niej już drugą dobę, za co Astrid była bardzo wdzięczna. Ostatnie kilka tygodni były dla niej koszmarem. Nie wysypiała się, nie miała na nic siły i energii, a dodatkowy stres w niczym nie pomagał.

–Naprawdę musisz już iść? – blondynka odwróciła się do niej; Heathera obdarzyła ją smutnym spojrzeniem.

– Astrid. Idź z nim porozmawiaj. Od jutra będziecie małżeństwem. Nie możesz ukrywać takich rzeczy. Pomyśl o Czkawce.

– Cały czas o nim myślę– szepnęła w odpowiedzi. – I chyba to jest największy problem.

Szatynka nie wiedziała, jak pocieszyć swoją przyjaciółkę.Tak naprawdę tylko ona była świadoma, dlaczego Hofferson zachowuje się w ten sposób. I to kilka godzin przed własnym ślubem!Wydawało się to niedorzeczne, dziwnie zaskakujące. W końcu kto unika miłości swojego życia, na chwilę przed takim wydarzeniem. 

Astrid była wojowniczką; należała do wikingów, którzy niczego się nie bali i byli odważni oraz waleczni. Nie straszne jej były sztormy,ogień, burze, wysokość i huragany. Mogła stanąć do walki z każdym, nawet silniejszym od siebie. Potrafiła prowadzić ludzi w boju, kierować nimi i wydawać rozkazy.

To była nieustraszona Astrid Hofferson.

Więc dlaczego to jedno słowo wywołuje w niej taki strach?

Od jutra będziecie małżeństwem. – Słowa przyjaciółki odbijały się echem w jej głowie. Astrid przełknęła głośno ślinę i skupiła wzrok na oczach Heathery.

–Proszę cię, odpocznij. Przyjdę do ciebie o świcie – zapewniła ją. – Ze wszystkim ci pomogę. Będzie dobrze, rozumiesz?

Dziewczyna Berserków przytuliła przyjaciółkę do siebie, która rozluźniła się lekko w jej objęciach. Młode kobiety doskonale się dogadywały, uwielbiały spędzać ze sobą czas, trenować,rozmawiać lub po prostu towarzyszyć sobie (nawet w milczeniu),dokładnie tak jak przez ostatnie dwa dni.

𝐨𝐧𝐞-𝐬𝐡𝐨𝐭𝐬 |𝐇𝐢𝐜𝐜𝐬𝐭𝐫𝐢𝐝|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz