Niechciane Zaręczyny

1.5K 45 41
                                    

AN: Czas akcji - czasy RTTE; przed piątym sezonem; przed oficjalnym Hiccstrid.

***

Jeźdźcy lubili co jakiś czas przylatywać z Końca Świata na Berk.. Mimo niezależności oraz własnej wyspy nadal każde z nich tęskniło za domem i rodziną. Regularnie pisywali do swoich rodziców i bliskich informując o swoim samopoczuciu, przygodach i ogólnym życiu na odległej wyspie.

Lot na Berk zajął jeźdźcom długie godziny, a smoki oraz ich właściciele byli zmęczeni trasą. Jednak młodzi wikingowie byli szczęśliwi, że mogą odwiedzić rodzinę i spędzić z bliskimi więcej czasu niż kilka godzin.

A wszystko za sprawą tajemniczego listu, który Czkawka dostał od swojego ojca. Ujął w nim, że na Berk za kilka dni odbędzie się uczta, i że jeźdźcy są na niej mile widziani. Nie było to wielkim zaskoczeniem dla chłopaka, oprócz jednej informacji. Stoick dodał, że obecność Astrid jest obowiązkowa, o co proszą jej rodzice. Czkawka był nieco zdziwiony tą informacją; nawet sama wojowniczka nie wiedziała o co może chodzić. Bez zagłębiana się w szczegóły spakowali się i wyruszyli w drogę.

Gang dotarł na Berk o zachodzie słońca. Wiał ciepły wiatr, a temperatura była naprawdę przyjemna, mimo dość późnej pory i wczesnej wiosny.

Czkawka przyglądał się wyspie z nieba; szukał wskazówek, dlaczego zostali wezwani na tajemniczą ucztę. Nie przypominał sobie, by jego ojciec podpisywał jakieś porozumienie.

— Spójrz — Śledzik pokazał na port, przy którym aż roiło się od statków i nowych twarzy.

— Interesujące — szepnął w odpowiedzi i odwrócił się do pozostałych na chwilę. — Zaraz się wszystkiego dowiemy — rzekł i pogłaskał Szczerbatka sygnalizując mu, że niedługo będą lądować.

Smoki, mimo ogromnej miłości do latania, miały naprawdę dość. Dlatego gady były naprawdę szczęśliwe, gdy w końcu zakończyli lot.

— Zajmijcie się smokami, dajcie im jeść i pić — rzekł do przyjaciół Haddock. — Za chwilę możemy się tu spotkać.

Wszyscy pokręcili głowami na znak zgody. Astrid i Heathera skierowały się do domu blondynki, gdzie mogły w stajni nakarmić Wichurę i Szpicrutę. Bliźniaki z trudem zaciągnęły Wyma i Jota do najbliższego paśnika. Hakokieł obraził się na Smarka i po prostu sam poszedł w stronę wodopoju. Śledzik usiadł z boku ze swoją Sztukamięs karmiąc ją drobnymi kamyczkami i głaszcząc jej chropowatą skórę.

— Witaj synu!

W stronę Czkawki szedł Stoick. Chłopak pogłaskał Szczerbatka mówiąc mu, by odpoczął na co smok zamruczał zadowolony i odszedł w stronę chaty Haddocków.

— Jak minął lot? — zapytał wódź, gdy stał już naprzeciw syna.

— W porządku, dzięki. Niebo jest bezchmurne od kilku dni. Żadnych burz i wrogów na horyzoncie; wymarzone warunki — odpowiedział mu z uśmiechem. Szczerze cieszył się, że widzi się z ojcem.

— To dobrze. Chodź, właśnie mamy małą naradę w Twierdzy — zagaił Stoick i odwrócił się w stronę gmachu.

— Właśnie — zaczął — z jakiej okazji ta tajemnicza uczta? Tak naprawdę nic nie wiemy, a z tego co widzę szykuje się niezła impreza — wskazał na tłumy wokół nich.

— To w zasadzie nie mój pomysł — zaśmiał się Stoick. — Nawet nie wiem, czy jest on dobry, ale niech tak będzie. Jestem wodzem i musiałem się na to zgodzić.

— Teraz to ja już nic nie rozumiem — westchnął Czkawka idąc uparcie za ojcem.

— Zaraz się wszystkiego dowiesz. Gdzie reszta? — zapytał.

𝐨𝐧𝐞-𝐬𝐡𝐨𝐭𝐬 |𝐇𝐢𝐜𝐜𝐬𝐭𝐫𝐢𝐝|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz