Wypadek

16 2 0
                                    

- Koch... - nie dokończył, gdy z bocznej drogi wjechało w nich auto. To była chwila kiedy było słychać tylko huk, a oddech starszego zatrzymał się na chwilę w płucach, by zaraz świszcząco opuścić bezpieczną przystań. Pierwsze na coś zwrócił uwagę to rozstrzaskany przód auto sprawcy wypadku. Dopiero potem zauważył wgniecenia w swoim i lampę leżącą parę metrów dalej.

- Wszystko okej? - zapytał cicho mimowolnie sięgając dłonią do dłoni Apolla. Skoro sam jest przytomny to dlaczego młodszy ma nie być? Dopiero gdy nie poczuł odwzajemnionego choć delikatnie uścisku palców zwrócił na niego swój miodowy, lekko zszkowany wzork.

W jednej chwili sięgnął po telefon, który trzymał w tylnej kieszeni spodni. Drugim odruchem było spojrzenie na drugi samochód, by na szybko stwierdzić czy facet potrzebuje natychmiastowej pomocy - widoczne było tylko małe zadrapanie na policzku, a dzięki poduszce powietrznej najprawdopodobniej nic takiego się nie stało.

- Słupek siedemdziesiąt dwa. Paul, Catherine, Anne z respiratorem. Sala jednoosobowa na za pół godziny. Prześwietlanie i zabiegówia jak najszybciej - rzucił do słuchawki gdy, tylko odebrali. To logiczne, że dzwonił do kliniki i wracz żądał tej trójki medyków na miejscu wypadku. - Drugą karetkę. Facet ma draśnięty policzek, najprawdopodobniej nie ma innych obrażeń zewnętrznych - dodał nadal spokojnie, jakby nic go nie obchodziło. Profesjonalnie. Życie prywatne zeszło na dalszy plan.

- Zbyt wolne - mruknął zapisując parematery, które udało mu się sprawdzić na kartce. Fotel położył płasko, a plusem jazdy sportowym autem, było to, że mógł wsunąć dach do środka. Otwarte drzwi dawały prawie że nieograniczoną przestrzeń. Jeszcze raz wszystko sprawdził, a dzięki adrenalinie usłyszał już pojazdy życia w oddali. Przeszedł od sprawcy wypadku tylko po to by pomóc mu zabezpieczyć ciut mocniej skręconą nogę w kolanie.

Z nim nie było trudno - wszystko w normie, oprócz kończyny. Eric nie miał większych obrażeń - małe zadrapanie na ramieniu, które jest niegroźne. Tylko Apollo był nieprzytomy, a jego fukncje życiowe zaniżone, jednak nie zagrażały bezpośrednio życiu... Narazie.

Kolejny ważny moment to ten, w których wyczuł, że coś jest nie tak, a karetki zatrzymywały się przy nich.
- Putain ... Adrénaline, nous la perdons - już wcześniej miał pewności, że francuski może go zdominować, więc to też było powodem dlaczego poprosił o tą konkretną trójkę lekarzy.

- Dwadzieścia osiem, dwadzieścia dziewięć, trzydzieści - mamrotał pod nosem mając nadzieję, że nie będzie musiał posuwać się jeszcze dalej. - Odsunąć się - powiedział głośniej, gdy elektryczne prądy pobudzające uderzyły w ciało jego Aniołka.

~~~~~

Jeden z krótszy one shotów, który może doczeka się kontynuacji
~krawiec

one shoty || moje oc Où les histoires vivent. Découvrez maintenant