Rozdział 1

22.2K 779 61
                                    

- Mam newsa, mam newsa! - biegnie Stacey, mało brakuje a zaraz potknie się o własne nogi i zaryje nosem o szkolną podłogę.

Wszyscy z naszej mini paczki odwracają się w jej stronę, czekając aż dobiegnie i ogłosi to, co dla nas ma.

- Nasza wychowawczyni miała wypadek. Ktoś ją potrącił, jest w szpitalu, nie wiadomo, jak bardzo jest poszkodowana. - powiedziała na jednym oddechu, po czym nabrała trochę powietrza i uspokoiła się nieco.

Ja, Beck i Tony spojrzeliśmy na siebie. Byliśmy w niemałym szoku. Każde z nas w ciągu kilkunastu sekund zebrało masę pytań w głowie, które chcieliśmy zadać Stacey, ale ta przecież nic nie wiedziała. Bynajmniej nic więcej, niż wyjawiła.

Podeszliśmy do ławki i usiedliśmy na niej wszyscy razem. Nie odzywając się do siebie jeszcze przez chwilę odtwarzaliśmy w głowie symulacje wypadku: przy okazji wymyślając swoją własną wersję i skutki.

W końcu Tony odezwał się drżącym głosem:

- Jak to się stało?

Stacey wstała i odwróciła się do nas przodem.

- Wiem z opowieści, że był to wypadek samochodowy.

- Zapewne nauczyciele wiedzą więcej. - domyślił się Beck.

- Możliwe. - odparłam. - Albo tak jak wszyscy uczniowie nic nie wiedzą i czekają na kolejne informacje.

- To trochę źle. Skoro szybko się nie wyliże, ktoś będzie musiał nauczać nas biologii. Za dwa lata mamy maturę i nie mogą pozwolić na brak lekcji.

- Nie bądź samolubny i pomyśl też o tegorocznych i przyszłorocznych maturzystach. Ci teraz mają przekichane...

Nagle zadzwonił dzwonek. Cała nasza czwórka zerwała się na nogi.

- Mamy teraz matematykę. Zdrowaśka odmówiona? - spytał ironicznie Tony, po czym ruszyliśmy do klasy.

Oczywiście jak na ironię na lekcji byłam przy tablicy aż 5 razy. Z czego przyznam się - 2 razy za gadanie. Nienawidziłam tego przedmiotu, korepetycje z matmy nic nie dawały. Jedynie utwierdzały mnie w pewności, że umiem na dwójkę i nie jestem zagrożona.

Po lekcji cała moja klasa została wezwana na zbiórkę pod sekretariatem. Stamtąd po dzwonku wraz z dyrektorką udaliśmy się do naszej klasy - sali numer 27.

Zasiedliśmy w ławkach na swoich miejscach i z niecierpliwością czekaliśmy na jakieś wieści od dyrektorki.

Swoją drogą kobieta była bardzo miła, tylko trochę... otyła. Miała czarne włosy (pofarbowane), sukienkę, która nie była najlepsza, ponieważ podkreślała jej wszystkie krągłości. Ja nie zwracałam na jej wygląd szczególnej uwagi, ale ten opis utkwił mi w pamięci. Jego autorem był nie kto inny tylko nasz słynny Beck.

- Jak już wiecie. - zaczęła. - Wasza wychowawczyni uległa poważnemu wypadkowi. Uprzedzając wasze pytania, chociaż nie powinnam - był to wypadek samochodowy. Wasza pani przeszła długą i poważną operację, w zasadzie ratującą jej życie. Póki co jest dobrze, ale wszyscy się o nią martwimy i jej kibicujemy. Na pewno nie wróci zbyt szybko.

- A kiedy to się stało? - zapytał jeden z uczniów.

- W miniony weekend. Ale dość już i tak za dużo wiecie. Teraz przejdę do spraw organizacyjnych. Ze względu na to, że Pani Wood nie będzie do końca roku szkolnego, na zastępstwo przyjęłam już kogoś innego. Poznacie tę osobę na swojej najbliższej lekcji biologii. Co do wychowawcy - jeszcze się nad tym zastanawiam kto nim zostanie. Mamy jednak kilka kandydatów na to stanowisko.

- Psst. - zaczepił mnie Beck. - jutro mamy biole, długo czekać nie trzeba.

- Nie będę zabierać wam więcej czasu, wracajcie na lekcje. W razie naprawdę ważnych pytań czekam na was w sekretariacie. - powiedziała Pani dyrektor, po czym wyszła z klasy minąwszy się z nauczycielką fizyki.

~*~

Następnego dnia wszyscy umierali z ciekawości. Pierwsza lekcja to była właśnie biologia. Czekaliśmy na nowego nauczyciela lub nową nauczycielkę z niecierpliwością.

Po kilku minutach klasę otworzyła nam dyrektorka, informując przy okazji, by przygotować się do zajęć i poczekać chwilę. Wszyscy posłusznie zrobili to, co nakazała dyrektorka. Jednak to, co ujrzeliśmy po kilku kolejnych minutach wprawiło wszystkich w osłupienie. Do klasy wszedł dość wysoki mężczyzna, w jasnym kapeluszu, spod którego opadły brązowe loki na jego ramiona. Biała koszula, marynarka i krawat koloru czarnego. Do tego dość opięte ciemne spodnie, które podkreślały jego chude nogi. Wolnym krokiem zbliżył się do biurka i postawił na nim swoją teczkę. Rozpakował się, po czym oparł się o biurko. Nie ukrywam, zrobił dobre pierwsze wrażenie. Przynajmniej na mnie.

- Witam was. Nazywam się Harry Styles i od dziś będę waszym nowym nauczycielem biologii. Najprawdopodobniej do końca roku szkolnego. Proszę do mnie mówić per pan albo profesor.

Następnie rozejrzał się po klasie.

- Wyczytam wasze nazwiska, po czym wstaniecie, pokażecie buźkę, a po sprawdzeniu obecności powiecie coś o sobie.

Otworzyłam szeroko oczy. Nie dowierzałam, że ktoś taki będzie nas uczył! Do tego ten głos... Zachrypnięty głos! Zupełnie inny, niż ten, który można spotkać u płci męskiej na co dzień. Był po prostu obłędny i... wyjątkowy.

- Melody! Teraz ty! - Szturchnęła mnie Stacey.

Nie reagowałam. Byłam zbyt zamyślona.

- Panno Watson. - Usłyszałam ten zachrypnięty głos i kiedy zorientowałam się, że mówi do mnie potrząsnęłam głową.

- Przepraszam profesorze. - Spojrzałam w jego oczy, te jego szmaragdowe oczy!

- Powiedz coś o sobie. Czym się interesujesz, co lubisz robić...

- Interesuję się siatkówką.

- Grasz w jakiejś drużynie?

- Tak, szkolnej.

- Yhm. A co lubisz robić?

- Spędzać czas ze znajomymi tu i tam...

- Dobrze tyle mi wystarczy. - Po czym usiadł za biurkiem. Wciąż jednak miałam wrażenie, że kątem oka spogląda na mnie.

- Gotowa, by mu trochę dopiec? - zagadała Megan z ławki obok.

Zmarszczyłam brwi.

- Co?

- Wszyscy wiedzą, że jesteśmy jedną z najgorszych klas, jak nie najgorszą. Czas pokazać różki.

- W sumie masz rację, ale to jego pierwszy dzień w pracy. Dajmy mu żyć.

- Na początku będzie łagodnie. Ale potem zaczniemy zabawę. Przecież to taka nasza tradycja. Niby jakim cudem krąży o naszej klasie taka, a nie inna opinia? - mrugnęła okiem.

No to zapowiada się niezła zabawa...

_________________________

Rozdział dodaję dzisiaj, bo znalazłam trochę czasu. Kolejny w piątek.

Dziękuję za każde wyświetlenie i oddany głos.

Former teacher || h.sWhere stories live. Discover now