Rozdział 22 + Liebster Awards 2

6.3K 210 19
                                    

Beck's POV

Przez całą drogę znad morza do domu, myślałem nad swoim zachowaniem. Nie ukrywam, że to, w jaki sposób potraktowałem Melody jest w porządku. Wygarnąłem jej wszystko, dosłownie wszystko, co o niej wiedziałem. Słowa wypływały z moich ust, a mózg nie był w stanie ich przyswoić. Nie nadążał za moim doborem słów, za tym, co mi ślina na język przyniosła. I pomyśleć, że cała ta scenka, to ranienie drugiej osoby, na której tak bardzo Ci zależy, to jedna wielka głupia zazdrość. O Stylesa, rzecz jasna.

Naprawdę nie jestem w stanie pojąć, co Melody widzi w tym dupku o kręconych, długich włosach. Przecież on w nich wygląda, jak jakiś menel. Bo co, bo ma tatuaże? Wiem, że je ma. Kiedyś zauważyłem jeden na lewym nadgarstku. Nie potrafiłem określić jego kształtu. Widziałem czarny tusz z daleka.

Z drugiej strony nie mam co się przejmować tym, jak to określiłem, menelem. Styles przyszedł tu tylko na zastępstwo. A do końca roku pozostało niespełna półtora miesiąca.
Naprawdę cieszy mnie myśl, że przestanie zawracać w głowie Melody. Ta dziewczyna zasługuje na kogoś, kto by nie bawił się jej uczuciami, przede wszystkim nie miałby ich głęboko w dupie, co w przypadku Stylesa na pewno ma miejsce.

Kurwa.

Przecież widzę, jak ona na niego patrzy, jak się ślini na jego widok, jak go pragnie. Dlaczego jego?! Dlaczego nie mnie?! Wciąż zadaję sobie to pytanie i nie potrafię na nie odpowiedzieć. Tak bardzo chciałbym,żeby Mel odpowiedziała mi na to pytanie, ale teraz nawet nie mam, co liczyć na chociażby jedno słowo, które padło by w moim kierunku z jej ust. Nie po tym, jak ją okropnie potraktowałem, jak wszystkie okropne rzeczy jej wygarnąłem, wspomniałem najgorsze momenty z jej życia...

Kurwa.

Kurwa...

Kurwa!

Jestem żałosny! Mogłem zamknąć jadaczkę i nie odzywać się w ogóle. Moje próby zdobycia Melody kończyły się niepowodzeniem. Byłem już tak mega zły, że musiałem, po prostu musiałem powiedzieć jej coś okropnego.

I dalej jestem wściekły.

Naprawdę, co ma takiego w sobie Harry Pieprzony Styles, a czego ja nie mam?

~*~

Obudził mnie straszliwy ból głowy. Mimo tego zerwałem się z łóżka, przez co zakręciło mi się w głowie i podszedłem do starej, brązowej komody w rogu pokoju. Ze zniszczonego skórzanego etui wyciągnąłem telefon i odebrałem połączenie. Jednak zanim to zrobiłem, minęła dość długa chwila. Urządzenie nie przestawało dzwonić, więc komuś najwyraźniej zależało na rozmowie. Odebrałem, rzucając niezrozumiale jakieś niecenzuralne słowo.

- Beck! - Usłyszałem ostry ton mojego przyjaciela.

- No cześć Tony!

- Jesteś w domu?

- Tak.

- To dobrze. - Po czym rozłączył się.

To było co najmniej dziwne.

Parę sekund później usłyszałem walenie do drzwi. W samych bokserkach wyszedłem na korytarz i zszedłem po schodach na parter, zwracając się w kierunku drzwi frontowych. Bez namysłu otworzyłem je, widząc, że to z pewnością Tony.

Ale tego się nie spodziewałem.

Kiedy tylko uchyliłem drzwi, chłopak otworzył je szerzej ręką, popchnął mnie niemal na schody, a kiedy znalazł się przy mnie, rzucił mną o ścianę i przygniótł swoim ciałem. Co jest do kurwy nędzy?

- Odbiło ci?! - Wrzasnąłem resztkami sił, ponieważ czułem co raz większy ucisk w okolicach klatki piersiowej. Z każdym oddechem brakowało mi tchu.

Former teacher || h.sΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα