Rozdział 20

6.4K 284 3
                                    

Informuję o zmianie tytułu tego ff. Takie już pozostanie i nie ulegnie zmianie.
Former oznacza były, dawny.
I wiadomość dla tych, którzy chcieliby sprawdzać moje rozdziały, nawet proponować przebieg fabuły i czasem napisać jakiś fragment rozdziału: zgłosiło się was straaaaaasznie dużo i mam dylemat. Dlatego postanowiłam, że wybiorę losowo 3 osoby, do których się zgłoszę w prywatnej wiadomości. Tam ustalimy szczegóły, a na koniec wybiorę z tej trójki jedną osobę, do której będę się zgłaszała z prośbą o sprawdzenie rozdziału, może dodania czegoś od siebie itp.

Oczywiście nie skreślam pozostałych chętnych do pomocy. Mam nadzieję, że i do Was zgłoszę się w potrzebie, bo odzew był naprawdę spory i dość szybki, za co bardzooooo dziękuję i ściskam mocno ♥



Rozdział 20 (rozdział przejściowy, w następnym  dokładny opis wycieczki)



Czas mija nieubłaganie szybko. Mój biały zegarek wskazuje godzinę ósmą. Za niecałe pół godziny być może odjeżdżamy.

Tak. Zgodziłam się na wycieczkę. Porozmawiałam z mamą, która niechętnie wyraziła zgodę. Oczywiście wspomniała o koszcie wycieczki, czyli o pieniądzach, których nie mamy. Ale zapewniłam ją i przekonałam, że ten wyjazd to dobry pomysł tylko jednym argumentem. Spłacę dług Stylesa.

Naopowiadałam mamie, że Harry, który jest moim wychowawcą chciał zabrać wszystkich na wycieczkę. Tak, by spędzić ją całą klasą. Skłamałam, że tylko ja nie mogłam jechać, a on zaoferował mi pomoc i opłacił wyjazd. Mama niechętnie kręciła głową, ale w końcu się zgodziła. Obiecałam jej, że spłacę wszystko, co do grosza z mojej pensji z baru. Chociaż tak naprawdę nie pracuję w barze, za ladą, a w klubie nocnym. Oczywiście moja matka nie może się o tym dowiedzieć i będę ten fakt utrzymywała, jak najdłużej się da.

- I jak tam samopoczucie? - Usłyszałam za swoimi plecami.

Odwróciłam się. Mój wzrok padł momentalnie na granatowe włosy. Z początku nie patrząc prosto w twarz właścicielce niezwykle fantazyjnego koloru włosów, zastanawiałam się, kim jest ta dziewczyna i czy mnie z kimś przypadkiem nie pomyliła.

- Ziemia do Melody. - Machnęła mi ręką przed oczami.

Pokręciłam głową, by wrócić do rzeczywistości.

- Cześć Megan.

- No nareszcie. Gdzie twoja paczka?

- Ah, gdzieś już pewnie czyha obok autobusu.

- Siedzimy razem?

- Jasne.

Po tych słowach Megan chwyciła swoją walizkę i podeszła do autobusu, gdzie po chwili zbierali się wszyscy uczniowie, by pochować swoje rzeczy.

Ja też miałam zamiar zrobić to, co pozostali, ale czyjaś silna dłoń zacisnęła się na mym ramieniu, zatrzymując mnie.

- Dokąd tak pędzisz? - Znajomy głos rozbrzmiał tuż przy moim uchu. Momentalnie obróciłam się w prawą stronę, tak, by stanąć przodem do osoby za mną. Wykonując ten ruch uderzyła skronią w czoło Harry'ego, powodując nieprzyjemny ból.

- Przepraszam. - Dotknęłam bolącego miejsca.

- W porządku. - Styles również przyłożył dłoń, ale do czoła, po czym uśmiechnął się szeroko. - Mam nadzieję, że jesteś przygotowana na wyjazd i to w całości.

- Nie bardzo. - Westchnęłam.

Przy niewielkim wysiłku, moje podbrzusze dawało o sobie znać. A raczej informowało, że spodziewam się tak bardzo nieznawidzonej przeze mnie miesiączki. Gdyby przy tym cholerstwie czuła się dobrze i nie zwijała z bólu, nie wspominając o tym, że sięgam po bardzo silne tabletki, byłabym przeszczęśliwa.

Former teacher || h.sWhere stories live. Discover now