Rozdział 14

9.3K 393 15
                                    

Cmoknęłam w policzek Carmen, po czym rozdzieliłyśmy się. Ona poszła w stronę czerwonych sof, ja natomiast weszłam na scenę znajdująca się mniej więcej w środku klubu i zaczęłam tańczyć na rurze. Przelotnym spojrzeniem obdarzyłam każdego faceta wlepiającego we mnie swój przeszywający wzrok lub takich, którzy na chwiejnych nogach ledwo utrzymywali równowagę.

Widząc, że żaden nie pozwala sobie dziś na dotykanie mojego ciała, które wspomnę jest w tym klubie bez mojej zgody zakazane, postanowiłam zatańczyć nieco inny układ, zawieszając się na rurze jeszcze wyżej. Taniec ten zajął mi kolejne minuty. Po upływie około 40 minut przerwałam taniec i zeszłam że sceny w celu odpoczynku. Ponownie zwróciłam się do naszej szatni.

Kiedy weszłam dostrzegłam oprócz mnie jeszcze kilka innych dziewcząt, w tym dwie blondynki, które czesały mnie chwilę temu. Carmen nie było. Być może nadal tańczyła albo... Spędzała już czas ze swoim klientem.

Postanowiłam chwilę na nią poczekać, chociaż nie wiedziałam, kiedy ona skończy i pojawi się w tym pomieszczeniu. Dałam jej 15 minut.

Po upływie tego czasu, jak na zawołanie weszła do środka. Bez słowa i z lekko przestraszoną miną zmierzyła mnie wzrokiem i usiadła obok.

- Carmen co się stało? - Zaniepokoiłam się.

- W porządku. - Westchnęła i wysiliła się na uśmiech.

- Jesteś już po?

- Tak...

- I jak? Boże, mam nadzieję, że nic ci nie zrobił!

- Był bardzo miły. Dostałam nawet premię za dobrze wykonaną robotę.

Nie dowierzałam zbytnio w te słowa. Spodziewałam się, że Carmen coś się stanie. Widocznie miała szczęście, niezwykłe szczęście.

- W takim razie... gra...gratuluję. - Poklepałam ją po ramieniu. Mój głos nie był pewny, czułam to, no ale cóż.

- Tobie też życzę takiego klienta. - Puściła oczko, po czym wstała i poprawiając niezwykle obcisłą miniówkę wyszła z pomieszczenia.

Po zachowaniu Car* byłam zdezorientowana. Fakt, dziewczyna nie pierwszy raz miała klienta, ale nigdy tak nie reagowała. Może świadomość, że komuś spodobały się jej kocie ruchy i została doceniona premią nieco namieszały jej w głowie? Naprawdę nie poznawałam jej. Zawsze była taka niewinna, bardziej, mniej ode mnie, to zależało od sytuacji. Nigdy jednak tak śmiało nie odzywała się.

Z zamyśleń wyrwała mnie jakaś dziewczyna. Powiadomiła mnie, że muszę wracać na scenę, bo klienci czekają. Nie bardzo mi się to podobało, bo za klientów w klubie uznawałam tych, którzy przyszli się tutaj zabawić, a nie oglądać niemal nagie dziewczyny tańczące na rurze.

Wzięłam głęboki oddech i wróciłam na scenę.

~*~

Klub opuściłam parę minut po północy. Jak zawsze przyjechał po mnie Larry. Wiózł przy okazji jakiegoś faceta. Na szczęście ten nie bardzo interesował się moją obecnością, więc mogłam odetchnąć z ulgą.

Pod domem zjawiłam się parę minut po północy. Cicho weszłam do budynku, by nie obudzić zapewne śpiącej już mamy.

Poszłam do kuchni napić się wody, ponieważ moje pragnienie sięgało już zenitu. Po drodze minęłam niezbyt lubianego przeze mnie ojca. Nie spał.

- Melody! - Wybełkotał dość głośno. Był nachlany i to równo.

- Ciszej... - Zwróciłam i przykucnęłam przy kanapie, na której leżał.

Former teacher || h.sWhere stories live. Discover now