Rozdział 24

5.2K 246 10
                                    

Wszystkie dotychczasowe fanfictions zawieszam, będę pisała tylko Former teacher, Help Me! WOW!, Joker oraz Secret - nowe ff, które jest pierwszą moją pracą napisaną w realu. Praktycznie wszystko od tego się zaczęło, miało to miejsce parę ładnych lat temu. Teraz przerobioną wersję tego ff zamierzam umieścić tutaj. Głównymi bohaterami są Żółwie Ninja. Mam nadzieję, że pomimo tego, iż Secret nie jest związany z 1D, będziecie to czytać. Ta książka jest dla mnie naprawdę ważna, bo wraz z nią rozpoczęłam przygodę z pisaniem.

Rozdział 24

Moja matka zjawiła się na parkingu, chociaż wyraźnie prosiłam ją, by z wycieczki mnie nie odbierała. To nie tak, że się jej wstydzę, ale bardzo chciałam uniknąć pytań, które dotyczyłyby jej sianiaków i podbitego oka. Ktoś mógłby się domyślić, że u mnie w domu nie jest wcale tak różowo. Nie chciałam, by ktokolwiek coś podejrzewał, szczególnie Harry. Jeszcze brakowało mi tego, by i on się dowiedział.

Kiedy dotarłyśmy do domu, drzwi były otwarte. Wystraszyłyśmy się. Jeżeli ktoś się włamał i nadal jest w środku, może grozić nam niebezpieczeństwo.

- Nie idź tam Melodio! - Ostrzegła mnie matka, chwytając kurczowo za me ramię.

- Pójdę pierwsza i sprawdzę, czy wszystko jest w porządku. - Odparłam najpewniejszym głosem, na jaki mnie było stać.

Chociaż bardzo się bałam i cała dygotałam z nerwów miałam na tyle odwagi, by wejść.

Pchnęłam lekko uchylone drzwi. Zaskrzypiały, na szczęście nie na tyle głośno, by mogły zwiastować nasz powrót  do domu. Matka szła z tyłu, tuż za mną, kurczowo zaciskając materiał mojej koszulki w okolicach pleców. Obie szłyśmy wolno, tak naprawdę skradałyśmy się. Dopiero po przejściu przez salon odetchnęłyśmy z ulgą. To tylko tata. Oczywiście, jak to z nim bywało, był pod wpływem alkoholu, na całe szczęście nie wypił za dużo i był świadomy.

- Już wróciłaś? - Zwrócił się do mnie, kompletnie ignorując matkę.

- A miało mnie nie być dłużej? - Spytałam sarkastycznie.

- Jak tam chcesz. - Machnął ręką i obrócił się w stronę telewizora. - Obiad trzeba zrobić.

Już chciałam powiedzieć, że jestem zmęczona podróżą i nie mam czasu na gotowanie, tym bardziej, że to nie była wcale pora obiadowa, a śniadanie, jednak zostałam powstrzymana.

- Rozpakuj się i prześpij. Ja się tym zajmę. - Mama posłała mi pełen współczucia uśmiech i objęła, zanim mogłam swobodnie iść do swojego pokoju.

W tamtym momencie znowu poczułam, że jestem dla kogoś ważna. Że komuś na mnie zależy. Może i ojciec pije, czasem podniesie rękę, denerwuje nas i zamartwia powrotem do domu o różnych porach.

Był jednak czas i to całkiem niedawno, że nie pił przez kilka dni i stał się zupełnie innym człowiekiem.

Ale pijaństwo znowu wróciło. A to wszystko przez nałóg, którego jie chce leczyć. Zresztą, kto ma pieniądze na terapię? Nadal toniemy w długach i nie wiadomo, kiedy to się skończy. Mam nadzieję, że szybko.

~*~

Po śniadaniu odebrałam telefon od Tony'ego, który pilnie chciał się spotkać. Powiedział, że to nie jest rozmowa na telefon, a musimy porozmawiać. Umówiłam się z nim na popołudnie, pod naszą ulubioną kawiarenką, do której często uczęszczamy, jeszcze w towarzystwie Stacey.

Kiedy przyszła pora na spotkanie, wymknęłam się z domu wyjściem od podwórka, czyli tak zwanym tylnym wyjściem, by minąć ojca i nie móc się przed nim tłumaczyć Dokąd idę i kiedy zamierzam wrócić. Sam poważnym głos Tony'ego, który ciągle gdzieś słyszałam w głowie przez całą drogę do kawiarenki nie oznaczał nic dobrego. Jeżeli stało się coś poważnego, bardzo poważnego...

Tony czekał już na mnie przy wejściu, jednak zamiast do budynku, zaprowadził nas do parku. Usiedliśmy na ławce, najbliżej wielkiej fontanny. Chłopak poprawił nieco obcisły, czarny podkoszulek i w końcu zaczął mówić.

- Byłem u Beck'a. Chce cię przeprosić.

Udawałam, że się przeslyszalam.

- Melody?

- I co w związku z tym? - Ton mojego głosu stawał się coraz bardziej nieprzyjemny, a cała ta rozmowa bardzo napięta.

- Pobiłem go.

- Że co proszę? - Gwałtownie obróciłam się w jego stronę całym ciałem. Wzrokiem śledziłam jego twarz; chciałam wyłapać cząstkę kłamstwa.

- Mówię prawdę. No, może nie dosłownie go pobiłem, ale szarpałem nim. Zwrócił się do mnie o pomoc, obiecałem mu, że pomogę, ale i tak musiałem ci to wszystko powiedzieć. Wiem, jak cię potraktował i naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak postąpił.

- Beck od pewnego czasu jest nieobliczalny.

- Od jakiego czasu?

-N... Nie jestem pewna... Ale czy to może mieć związek ze Stylesem?

- To znaczy?

- Mniej więcej wtedy, kiedy on do nas przyszedł, Beck się zmienił. Może nie od razu, ale...

- Może jest zazdrosny?

- O mnie? Nie, to niemożliwe. Beck nigdy nie twierdził, że mu się podobam.

- Ale też nie zaprzeczył. Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, ale przyjrzyj się dokładnie całej tej sytuacji i jemu samemu, dobrze? Wiem, że teraz jesteś smutna, zraniona i wkurzona... Ale spróbuj.

- Dobrze.

- A tak poza tym, to jak tam się masz?

- Mam pewien problem... Duży problem. Chodzi o...

Harry's POV

Zaraz po przybyciu do domu poszedłem do swojego małego gabinetu. Otworzyłem szafkę że wszystkimi papierami że szkoły, również dokumentacją mojej klasy, którą dostałem w ramach przygotowania kart ocen na najbliższą wywiadówkę. Sięgnąłem po dokumenty z danymi osobowymi Melody i oparłem się o blat biurka. Zacząłem wolno i dokładnie czytać wybrane fragmenty.

Uczennica Melody
Wychowawcą: Harry Styles
Spis ocen
Historia: zagrożona oceną niedostateczną (możliwość nie otrzymania promocji do następnej klasy)

A już myślałem, że moja udawana praca w szkole zacznie się i skończy bez żadnych problemów...

Former teacher || h.sWhere stories live. Discover now