Rozdział 27

4.2K 208 20
                                    

Czy popełniłam jakiś błąd? Dlaczego zawsze kiedy mam problem wszyscy się ode mnie odwracają? Pojawiają się znikąd nowe znajomość, a stare kończą z dnia na dzień? Czy rzeczywiście robię coś nie tak? A może mam takie szczęście i trafiam na ludzi nieco "innych" niż ja?

Naprawdę robię wszystko co w mojej mocy, by zmienić się na lepsze dla innych. By nie popadać w konflikty ze znajomymi.

Nie udaje mi się to. A dlaczego?

Tym głównym powodem jest Harry. Wszyscy moi dobrzy znajomi wiedzą, co nas łączy. Jak kończy się moja, niemal każda wizyta w jego domu. Z początku podobało mi się to, dopóki nie stwierdziłam, że zaczynam być zabawką dla Harry'ego Stylesa - nauczyciela, który kryje wiele tajemnic. Chciałabym je wszystkie poznać, ale boję się, że ta decyzja będzie miała tragiczne skutki w moim życiu.

Ugh, dlaczego ja się powtarzam? Znowu powracam do tematu, jak to mi źle... A może by tak zmienić się? Stać zupełnie innym człowiekiem i zrobić wrażenie na innych?

~*~
Niewysoka, lekko zgarbiona kobieta stała przede mną ze splecionymi dłońmi. Trochę się trzęsła, najprawdopodobniej zmarzła, choć na dworze nie było wcale tak zimno. Postanowiłem jednak nie zwracać uwagi na jej zachowanie i skupić się na przekazaniu kilku ważnych informacji.

Wstałem od biurka, poprawiłem kołnierz od koszuli, splotłem ręce z tyłu i począłem chodzić w tę i z powrotem w głowie układając odpowiedni dobór słów.

- Pani... - Urwałem, spoglądając na stronę w dzienniku, gdzie zapisane były dane uczniów i jego rodziców. - Pani Clark. - Zwróciłem się ponownie do kobiety, zastanawiając się przy okazji, dlaczego jej nazwisko jest inne niż Melody. - Zapewne spodziewa się Pani, dlaczego doszło do tego spotkania?

Kobieta nieznacznie kiwnęła głową, dając znak, że wie, chociaż jej wzrok, w którym krył się strach zdradzał ją. O niczym nie wiedziała.

- Zacznę może od... - Usiadłem na krześle i splotłem dłonie przed sobą, kładąc je na biurku na dzienniku. - Melody od pewnego czasu ma pewne problemy w szkole. Czy dziewczyna nie zwierzała się może?

- N-nie... Ale... Jakie p-problemy? Przecież M-Melody to ś-świetna uczennica...

- W to nie wątpię, ale niestety nie jest świetna z matematyki i historii. Chociaż z tym pierwszym przedmiotem sytuacja nie wygląda aż tak źle. Wprawdzie jest parę jedynek, ale widzę też pozytywne oceny...

- O mój Boże! - Wyszeptała kobieta, zakrywając twarz dłońmi. - To niemożliwe! Przecież ona mi mówi o wszystkich sprawach związanych ze szkołą!

- A czy informowała również o wywiadówkach z poprzednich miesięcy? Wie Pani, jestem tutaj nowy, ale według tejże rozpiski... Była Pani tylko na spotkaniu inauguracyjnym obecny rok szkolny.

- To niemożliwe. Nie wierzę Panu! Przecież znam własną córkę! Melody zawsze mi wszystko mówi! Co chce Pan osiągnąć tymi kłamstwami?!

- Ależ Pani Clark. Ja nie usiłuję Pani okłamywać. Wszystko mam zapisane tutaj w dzienniku. Mam dowody na nieobecność rodziców Melody na wywiadówkach.

Kobieta odsłoniła twarz. Po jej policzkach spływały łzy.

- Niech mi Pan pomoże...

- Przykro mi, ale to Melody musi sama sobie pomóc. Myślę, że jest leniwa i zapewne to przez komputer ma teraz takie problemy, chociaż niech mi Pani uwierzy, zdążyłem ją poznać i poznałem zupełnie inną stronę tej dziewczyny.

- Nie chodzi mi o szkołę, Panie Styles. Ja wiem dlaczego Melody ma takie straszne oceny. To przez... To przeze mnie. Ostatnio atmosfera w domu nie jest najlepsza, a ja zaczęłam ignorować moją córkę. To był błąd.

- Nie chciałabym się wtrącać w pańskie sprawy rodzinne, ale jeżeli tak dalej pójdzie, Melody zostanie wyrzucona ze szkoły. Takie tutaj mamy procedury. Szkoła ta wbrew pozorom ma wysoki poziom i chce go utrzymać, stąd tak surowy regulamin. Jeżeli ktoś sobie z czymś nie radzi, jednoznaczne jest to z faktem, iż ta osoba nie powinna uczęszczać do tej placówki.

- Rozumiem... - Odparła kobieta, po czym wstała z krzesła i bez pożegnania wyszła z klasy. Widok cierpiącej matki przez własne dziecko to okropny widok, ale skoro ta kobieta sama przyznała, że popełniła błąd i jest on przyczyną niepowodzeń w szkole Melody, to cóż na to poradzić?

Jak tylko zamknęły się drzwi od klasy, podszedłem do okna i otworzyłem okno na oścież. Wyciągnąłem papierosa z prawej kieszeni spodni, z drugiej zaś zapalniczkę o czarnym kolorze. Zapaliłem to świństwo, bo chociaż nie palę, musiałem jakoś odreagować to spotkanie. Myślałem, że będzie gorzej, ale teraz żałuję, że w ogóle byłem do tego zmuszony.

Naprawdę nie poznaję Melody. Wydaje mi się, że wcale jej nie znam. Zresztą nie tylko ja, ale jak widać i jej rodzina. Szkoda mi matki, bo widać, że bardzo się o nią troszczy i denerwuje. Zapewne ciężko pracuje. Czy Melody jej pomaga? A może martwi się tylko sama o siebie?

Wyrzuciłem peta za okno, po czym wyciągnąłem kolejnego. Zauważyłem, iż podczas palenia więcej myślę. Chyba zacznę palić na dobre. Póki co mi to pomaga. Ale ci na to Melody? Jak zareaguje na mój nowy nałóg, kiedy znowu się zjawi w moim mieszkaniu?

Mimo wszystko nie mogę doczekać się jej wizyty. Musimy sobie wyjaśnić pewne kwestie, a dzisiejsza kolacja mogłaby nam w tym pomóc...

~*~

Harry'ego nie ma w domu. Przecież powinien być. Być może pomyliłam godziny i kończy pracę nieco później.

Zadzwoniłam do niego, ale nie odbierał. Zostawiłam więc smsa z informacją, że czekam pod blokiem. Zapewne spyta, dlaczego nie ma mnie w szkole, ale nie mogę teraz o tym myśleć. Muszę z nim poważnie porozmawiać. Wyjawić mu wszystkie swoje sekrety. Lepiej teraz niż później. Chcę poznać jego reakcję i ewentualne zdanie.

Pytanie tylko, jak wysoką cenę zapłacę za szczerość?

Former teacher || h.sWhere stories live. Discover now