-23-

516 31 2
                                    

Następnego dnia

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Następnego dnia.

-Damon ona ma prawo wiedzieć-Stwierdził-Pokaż jej.

-Ale,co pokazać wszystko jest w najlepszym porządku. -Starał się przekonać mnie czarno włosy. Jednak jego,stukający palec o krzesło dawał mi dość sporo do myślenia.

-Jeśli ty jej tego nie powiesz ja to zrobie-Chłopak wzruszył tylko ramionami jak by sam nie wierzył,że Stefan powie mi prawdę-Ugryzł go wilkołak.

Po tych słowach ich oczy skierowały się namnie.
By spod moich powiek zaczęły uciekać łzy. Wszystkiego bym się spodziewała,ale nie tego.Że mój brat za kilka godzin może umrzeć.

-Błagam powiec,że to żart-Szepnęłam

-Sama dobrze wiesz-odparł przytulając mnie do siebie-Tak bardzo nie lubię patrzeć na twoje łzy. Jednak zawszę będziesz moją,małą siostrzyczką.

-Nie możesz nas zostawić-Z moich oczu leciało coraz więcej łez-Poprostu nie możesz.

-Znajdę lek obiecuję. -Powiedział przekonująco Stefan.By za chwilę wziąść Elene na ręce.
Dopiero,kiedy pochwalił ją w swoje ramiona dostrzegłam,że znajdowała się w tym pomieszczeniu.

-Ty teraz tak serio?-Zapytałam,kiedy zobaczyłam go jak nalewa sobie burbonu.

-Co mi pozostało na to cholerstwo prawdopodobnie nie ma lekarstwa.Więc,łącząc ze sobą fakty prędzej czy później umrę.-Stwierdził biorąc ogromnego łyka bursztynowe napoju.

-Nawet nie waż mi się tak mówić znajdę to,przeklęte lekarstwo.-Warknęłam-A ty nie umrzesz!

-Nie dacie rady wraz ze Stefanem.Jednak pozostaniecie razem kiedy mnie zabraknie.-Po tych słowach podszedł domnie by zostawić na moim czole pocałunek.Na jego gest zamknęłam oczy jednak po ich otwarciu.
Nie było jego jak i butelki z napojem.

Elizabeth Salvatore|Zakończona|Where stories live. Discover now