Rozdział 21

317 10 0
                                    

POV Noelia

Nie sądziłam, że Emily zignoruje moje zasady, które przedstawiłam na pierwszej lekcji. Jestem trochę rozczarowana jej zachowaniem, mimo że pewnie to nic takiego. Została mi jeszcze rozmowa z moim uczniem, który niezbyt miło podarował mi komplement. Siedzę przy biurku i powoli pakuję swoje rzeczy, gdy do środka wchodzi Kolin.

- Witam serdecznie panią profesor! - uśmiechnął się.
- Dzień dobry, proszę usiądź. Musimy porozmawiać. - obserwuję go.
- O co chodzi? - siada.
- O to Kolin. - podaję mu kartkę, na której napisał jakże piękne słowa. - Możesz mi to wyjaśnić? - patrzę na niego.
- Ale to sama prawda przecież! Chyba lepiej żebym mówił prawdę niż żebym kłamał, prawda? Nie rozumiem o co pani chodzi. - oburzył się.
- Oczywiście, że lepiej mówić prawdę, ale czasem lepiej jest się nie odzywać. Nie życzę sobie takiego zachowania. Jestem twoją nauczycielką, a nie koleżanką. Są między nami granice, a ja nie zamierzam ich przekraczać. Mam nadzieję, że to ostatni taki wybryk, bo kolejnych nie będę traktować tak pobłażliwie. - patrzę mu prosto w oczy, dość surowym wzrokiem.
- Przepraszam, ma pani rację, ale niech pani pamięta, że naprawdę jest pani fajną laską. - puszcza oczko.
- Wyjdź stąd. - mówię chłodno, a uczeń wykonuje moje polecenie.
Zrobiło mi się niedobrze. Fajnie otrzymywać komplementy, ale nie wtedy, gdy to może grozić mi dużymi konsekwencjami. Zresztą, o czym ja mówię, przecież chyba zakochałam się w uczennicy, hipokrytka ze mnie.

Pakuję swoje rzeczy i zbieram się do auta, ciekawa jestem czy to popołudnie z Emily przyniesie więcej szkód czy korzyści. Mam jeszcze 15 minut, postanawiam włączyć muzykę i rozkoszować się dźwiękami. Uwielbiam siedzieć sama i wsłuchiwać się w tekst piosenki. To uspokaja moją duszę, która ciągle potrzebuje uleczenia.

Słyszę pukanie w szybę, Emily jak zwykle na czas. Otworzyłam drzwi i ściszyłam muzykę.
- To panią uspokaja? - spytała.
- Tak, dokładnie tak. To taka moja ucieczka od wszystkiego. - uśmiecham się, na co ona robi to samo. - Jak minął dzień?
- Jakaś wredna nauczycielka zabrała mi dziś telefon, a tak to wporzo. - zaśmiała się.
- Ciekawe dlaczego jest taka wredna. - sama zaczęłam się śmiać, kierując się w stronę domu.
- No nie wiem, nie wiem. A czy ta wredna nauczycielka pozwoli mi włączyć swoją muzykę? - patrzy na mnie.
- Proszę bardzo. - uśmiecham się, nie patrząc na nią.
Po 20 minutach jesteśmy pod drzwiami, a Emily nie ukrywa zestresowania. Podchodzę do niej i pytam:
- Wszystko okej?
- Tak, tylko, no tak dziwnie. - śmieje się lekko.
- Spokojnie, nie gryzę, tylko jestem trochę wredna. - puszczam oczko z uśmiechem.
Wchodzimy do środka. Odkładam wszystkie rzeczy i proponuję dziewczynie coś do picia, na co ona zgadza się na kawę. Przygotowuję nam napoje i pytam, czy pozwoli mi iść się przebrać, a ona kiwa głową. Nie pozostaję mi nic innego jak przebrać się w wygodniejsze ciuchy i wracać do tej ślicznotki. Zaraz, czy ja naprawdę tak o niej pomyślałam?

Ubrałam się w szare spodenki i czarny t-shirt, to zdecydowanie najlepsze wdzianko jakie może mieć nauczycielka na korkach. Wróciłam do uczennicy, a ona siedziała i wczytywała się w książkę od angielskiego.
- Widzę, że zaczęłaś tak beze mnie. - śmieję się, a ona podnosi wzrok i mierzy mnie nim od góry do dołu.
- Tylko czytałam na czym mam się skupić. - uśmiecha się.
- No więc od czego zaczniemy? - siadam obok niej.
- Może od Present Simple ale z tymi drugimi czasownikami? - patrzy prosząco.
- Jasne, przygotowałam dla ciebie kserówki, które z pewnością ci pomogą. - wstaję i wyciągam je z teczki, po czym podaję dziewczynie.
- Dziękuję, mam nadzieję, że chociaż pani będzie w stanie mi pomóc. - zaczyna czytać kartki.
- Zobaczymy co da się zrobić. - ponownie siadam obok.

Odkryć tajemnicęWhere stories live. Discover now