10K specjal Nawiedzony Dwór

120 16 0
                                    

Królowa mówiła, że nie chce, żeby dzieciaki kręciły się po nocy korytarzami, więc – oczywiście – wymknęliśmy się z naszych pokoi. To był pomysł Arysa i Any, którzy zaplanowali spotkanie w bibliotece. Miałam przyjść ja, Den i Konnie, Ren i Ella.

Wiedziałam, że Lupus będzie niezadowolony, gdy dowie się, że uciekłam z mojego pokoju. Zawsze mówił, że miałam talent do pakowania się w kłopoty.

Z Denem i Konnie spotkałam się obok gabinetu ich taty. Oboje byli w swoich piżamach. Ja zresztą podobnie.

Kawałek dalej zeszliśmy się z Renem. Miał trzynaście lat i udawał, że jest dorosły, ale ja wiedziałam, że też jeszcze spał z misiem. A ja nie spałam! To mnie powinni byli uznać za prawie dorosłą.

Ren był synem Tenanta – młodszego brata Lupusa. Podobał się mojej siostrze. Zawsze długo stroiła się przed lustrem, gdy miała go spotkać. On chyba też ją lubił... Może Alya kiedyś zostanie księżniczką?

Prawie przy bibliotece natknęliśmy się na Ellę, która skradała się na palcach. Jej było trudniej uciec niż nam, bo miała pokój bliżej królowej, a tam zawsze było więcej strażników. Gdyby ją złapali, to byłoby po zabawie.

Lubiłam Ellę. Miała czternaście lat i tak jak ja lubiła grać w szachy. Gdy nie mogłam grać z Lupusem ani wujkiem Dentem, to grywałam z nią. Opowiadała mi też o książkach, które przeczytała, a ja podróżach, które przebyłam z ojcem. Ella nigdy nie opuściła dworu, a bardzo chciała. Najbardziej marzyła jej się podróż do Luen.

– Jak myślicie, co wymyślili? – spytała Kinnie.

– Pewnie cos głupiego – odpowiedział Ren.

– Na pewno coś fajnego – wtrąciłam. – Gdyby nie było fajne, to byśmy nie szli.

Osobiście uważałam, że fajne było to, czego zabraniała królowa. Ona nie potrafiła się bawić, więc łamanie jej zasad musiało być zabawne.

W bibliotece już czekali na nas Arys i Ana. Oni wyznawali tę samą filozofię, co ja. Jeśli ich babcia czegoś zabraniała, należało to zrobić.

W środku było ciemno. Była tylko lampa, którą miała ta dwójka. Na zewnątrz nie potrzebowaliśmy oświetlenia, bo na korytarzach świeciło się światło. Tutaj też mogliśmy je zapalić, ale gdy sięgałam do włącznika, Arys strzelił mnie po palcach.

– Zepsujesz klimat! – syknął.

Wytknęłam mu język. W ciemności nie widziałam jego reakcji, ale mogłabym się założyć, że przewrócił oczami. Często to robił.

– Powiecie nam w końcu, co wymyśliliście? – spytała Ella.

– Historie o duchach! – zawołali zgodnie Arys i Ana.

– Historie o duchach? – powtórzyłam.

Nie wierzyłam w duchy. Moja siostra Thalia mówiła, że to nieprawda i że wszystkie nadprzyrodzone zjawiska można wyjaśnić. Ja też nie wierzyłam w duchy, ale nie z tych samych powodów, co Thalia. Nigdy żadnego nie spotkałam – a byłam w wielu miejscach. Kiedyś nawet płynęłam łodzią, która była nawiedzona, ale nie było tam duchów.

– Nie chcę! – zawołała Kinnie.

– To wracaj do pokoju, jak się boisz! – zawołał Den.

– Nie ma czego się bać – zapewniłam ja. – Nie ma duchów.

– O, tutaj są! – zapewniła nas Ana. – W tej bibliotece!

Kinnie przylgnęła do mnie. Poczułam, że wtuliła twarz w moje ramię.

Tym razem to ja wywróciłam oczami. Ten pałac był wielki i stary – oczywiście, że musiały powstać jakieś historie o duchach. Miałam nadzieję, że nie spotkaliśmy się tutaj tylko po to, by o nich rozmawiać. To nie było śmieszne... Lepiej by było, gdybyśmy polowali na ducha.

– Straszy tutaj bibliotekarka – zapewniła nas Ana.

– Została zamordowana przez naszą babcią Sarę – dopowiedział Arys, przedłużając głoski.

Tym razem to ja przewróciłam oczami.

– Ani trochę mnie to nie dziwi – odezwał się nowy głos.

Wszyscy podskoczyliśmy. Nawet ja, chociaż dobrze wiedziałam, kto czaił się za moimi plecami. I w tamtym momencie wolałabym, żeby to był duch

– Powinniście nauczyć się lepiej skradać – oznajmił Lupus. – Szczególnie ty, Den. Zdajesz sobie sprawę, jak twój głos się niesie po korytarzu?

– A ty przypadkiem nie byłeś super zmęczony? – spytałam go oskarżycielsko. Wymigał się tym, gdy proponowałam mu szachy przed snem.

– Chyba wszyscy jesteśmy winni niewielkich kłamstw – przyznał Lupus. – No już, zmykajcie do pokoi. Puella zaraz będzie sprawdzać, czy wszyscy śpicie.

No i tyle wyszło z planów Arysa i Any. Wszyscy czym prędzej uciekli do swoich pokoi i nawet nie chciałam wierzyć, że nie zwrócili niczyjej uwagi, skoro nawet ja, bez moich wyczulonych zmysłów słyszałam ich kroki.

– Naprawdę twoja mama kogoś tutaj zabiła? – spytałam.

– Jest taka legenda – przyznał Lupus i posadził mnie sobie na ramionach. – Podobna ojciec chciał mieć drugą żonę, bibliotekarkę.

– I twoja mama była zazdrosna?

– Ależ skąd. Ona nie chciała, żeby zwykła dziewczyna weszła do rodziny i zabiła ją... To było dawno temu. Prawdę zna pewnie tylko moja matka i ojciec, ale lepiej jej o to nie pytaj, bo jeszcze utnie ci uszy.

Oparłam głowę o podbródek.

Ten dwór naprawdę był nawiedzony, ale to nie duch bibliotekarki go nawiedzał, a królowa, która nienawidziła wszystkich.


Opowiadanie to nie wnosi wiele do fabuły. Nie odkrywa wielkich tajemnic, ale przedstawia bohaterów, których do tej pory mogliśmy jedynie znać z jednej wypowiedzi Puelli o tym, jak pałac był żywy kiedyś.

Jak widzicie Dwór tętnił życiem nawet nocą, mimo usilnych prób królowej, aby było inaczej.

Czerwony Kapturek: LycorisWhere stories live. Discover now