Księga I: Rozdział 25

390 48 8
                                    

Najpierw lekarz przebadał nas tradycyjnie – czyli osłuchał płuca, a potem kazał kilka razy kaszlnąć. Później zrobił nam badania, których ja w wiosce nie doświadczyłam, ale mogłam być pewna, że król wynagrodził go sowiciej niż ja z mej marnej wypłaty. Pobrał nam krew i zastrzegł, że będzie ją badał przez kilka dni, dlatego dalej nie będzie nam wolno wychodzić z przestrzeni objętej kwarantanną. Niestety prawie go nie zrozumiała, bo jego twarz osłonięta była ogromną maską. Była uszyta z czarnej skóry, charakteryzował ją wypukły przód w kształcie ptasiego dziobu po bokach usztywnionego metalowymi nitami i dwie czarne dziury na oczy przesłonięte ciemnym szkłem.

– Po co to panu? – spytałam.

– Nie chcę się od was zarazić – odparł.

– To pomaga?

– Zmniejsza ryzyko. Cały czas obcuję z chorymi.

Ta maska była przerażająca, ale piękna jednocześnie. Mogłabym taką nosić dzień w dzień.

– Kto robi takie maski? – dopytywałam. Dente, który stał pod ścianą, uniósł brew i uśmiechnął się delikatnie. Oficjalnie wszyscy wchodziliśmy osobno, jednak on uparł się, że chce zostać ze mną i w sumie w ogóle mi to nie przeszkadzało.

– Zamawiałem ją w stolicy – odpowiedział doktor i przyłożył chusteczkę do nacięcia, które zrobił, żeby pobrać krew. – Koniec. Możesz iść.

Wstałam z krzesła w jednym z wolnych pokoi w izolatce, gdzie miał nas przyjąć doktor i ruszyła w stronę Dentego, który otworzył przede mną drzwi. Zatrzymałam się jednak krok przed wyjściem.

– Czy może mi pan powiedzieć, jak się czują moje siostry? – spytałam. – Dobrze sobie radzą?

– Nie mam wieści o Thali od kiedy wyjechała do stolicy, ale podobno ma wrócić na równonoc wiosenną. Niektórzy nawet plotkują, że podobno się zaręczyła, ale sama wiesz, jacy są ludzi. Wioska stoi plotkami.

Pokiwałam głową.

– A co z Evenem? – spytałam. Liczyłam na to, że dowiem się, że znalazł sobie dziewczynę i nikt nie będzie nagabywał moich sióstr, żeby wyszły za tego gnojka.

– Piekarz chce, żeby któraś z twoich sióstr za niego wyszła... Skoro ciebie uznali za nieżywą.

Pokręciłam głową.

– One są dla niego za dobrą partią. Gdyby mógłby pan im o tym przypomnieć, byłabym wdzięczna.

Lekarz zaśmiał się, ale zza maski dobiegł tylko stłumiony dźwięk.

– Nie powinnaś być zazdrosna o swojego narzeczonego. I tak już nie masz żadnych praw do tego.

– Proszę mi zaufać, ja w żadnym stopniu nie chcę mu odbierać prawa do małżeństwa, ale nie po to robiłam wszystko, aby dać siostrom dobre życie, aby teraz on je marnował. Jest mnóstwo dobrych mężczyzn, ale on takim nie jest. – Skinęłam mu głową. – Do widzenia, doktorze.

Opuściłam prowizoryczny gabinet z Dentem przy boku.

– Bardzo martwisz się o siostry? – spytał, gdy szliśmy do pokoi.

– Nie aż tak wiele... Po prostu całe życie myślałam o nich i nie chcę, żeby ktoś zniszczył moją ciężką pracę. Tym bardziej, jeżeli chodzi o Vikię... Ona jest taka niewinna. Boję się, że koś ją skrzywdzi, a o chyba jedyna dobra osoba w mojej rodzinie poza tatą i babcią. Dobrze chociaż, że Lise na pewno nigdy nie pozwoli jej skrzywdzić.

– Na pewno nie postanowią wiązać się z tym chłopcem. Są za dobrą partią.

– Wiesz... Ty też jesteś lepszą partią ode mnie – zauważyłam.

– Ale ja jestem w tobie zakochany – odparł. – To inna sytuacja, wiesz?

Uśmiechnęłam się i wbiłam wzrok w swoje bose stopy.

– Dente... Nie boisz się powiedzieć o tym Lupusowi?

– Wierzę, że zrozumie... A jeżeli cię kocha, to wie, że liczy się twoje szczęście i powinnaś być z osobą, którą sama kochasz i która będzie cię szanować.

Zatrzymaliśmy się przy pokoju Dentego. Wilk ostrożnie złapał moją dłoń.

– Wstąpisz na moment? – zaproponował.

– Mogę – przyznałam. Miałam nadzieję, że mi na to pozwoli, bo w głębi serca nie chciałam, żeby to się kończyło. Byłam tutaj naprawdę szczęśliwa. Mogłam spędzać czas z Dentem i Horanem, cudowanie rozmawiało mi się z Irą... Tutaj byłam tylko Bonnie. Jeżeli okaże się, że będę mogła wyjść na zewnątrz, będę musiała skonfrontować się z moimi uczuciami, z Lupusem i z przeszłością Bonette.

Tutaj wszystko było prostsze.

Leżałam w ciemności tuż obok Dentego. Byłam pewna, że spał, bo oddychał bardzo spokojnie, ale w końcu się odezwał.

– Boję się – powiedział.

– Hm? – mruknęłam. – Nie śpisz?

– Nie mogę... Mam nadzieję, że jeżeli nie zasnę, to jutro nie nadejdzie i ten przeklęty lekarz nie poda wyników.

– Boisz się, że jesteś chory?

– Boję się, że teraz cię stracę – wyszeptał. – Nie jestem durniem. Wiem, że nie mam szans z Lupusem. Kochałaś go jeszcze w dzieciństwie i... I tutaj jesteśmy od tego odcięci.

– Nie kocham Lupusa – powiedziałam. – Czuję do was to samo... Jeżeli okaże się, że nie zarażam, to zabierzesz mnie na randkę. Zresztą... Nawet jeśli zarażasz, to nie zabronię ci mieszkać ze mną w durnej izolatce. Nie chcę tego, ale skoro tego pragniesz...

– Jestem pewien, że na moim miejscu postąpiłabyś identycznie.

– Wiem, zapewne tak... – Podparłam się na łokciu i spojrzałam na niego. – Nie bój się jutra, dobrze?

– Nic nie mogę na to poradzić.

Pochyliłam się do przodu i musnęłam w pocałunku jego dolną wargę.

– Wszystko będzie dobrze – wyszeptałam.

– Powiedziałabyś tak, gdybyś tylko chciała mnie pocieszyć.

– Powiedziałabym tak, gdybym tak uważa – odparłam, chichocząc. Przytuliłam się do niego. – Wiesz, tak sobie myślałam... Chciałabym mieć taką maskę jak doktor. Wyglądałaby cudownie z moją pelerynką.

– Ta maska jest przerażająca.

– Nie, jest piękna! Poza tym, gdyby jednak została lekarzem, to wyglądałabym profesjonalnie.

– Wystraszysz swoich pacjentów.

– Jesteś wielkimi, groźnymi Wilkami, a boicie się piętnastolatki w masce z dziobem?

– Tak.

Parsknęłam śmiechem. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, nie w momencie, gdy pamiętałam o Dentem skaczącym za mną z klifu. Był dla mnie nieustraszony, ale obawiał się niewinnego przedmiotu.




Wiem, wiem... Długo mnie nie było. Przepraszam. Ale sami wiecie - studia, nauka, licencjat ;_; Wszystko w języku, którego nie pojmuję.

Ale specjalnie się spięłam w tym tygodniu, żeby wysmarować chociaż króciutki rozdzialik. ~Catt

Czerwony Kapturek: LycorisWhere stories live. Discover now