Obudziłam się bardzo zdziwiona. Byłam pewna, że umarłam i znalazłam się w zaświatach, ale po śmierci chyba nie powinnam czuć bólu w każdym centymetrze mojego ciała.
Jęknęłam głośno. Chciałam złapać za głowę, ale ramię przeszył mi okropny ból. Zagryzłam wargi, żeby nie krzyknąć.
Ktoś dźgnął mnie palcem w pierś. Wypuściłam z siebie i sapnęłam, czując się jakby ktoś wepchnął mi nóż między żebra.
-Wstała? – warknął ktoś z mocnym akcentem.
Zmusiłam się, żeby otworzyć oczy, chociaż miałam wrażenie jakby były zrobione z ołowiu. Na szczęście po dłuższej chwili siłowania z samą sobą udało mi się otworzyć oczy. Niemal natychmiast oślepiło mnie jaskrawe światło.
Syknęłam i zakryłam oczy, co jednocześnie przywołało ból w ramieniu.
Ktoś znów mnie szturchnął, a potem zerwał ze mnie kołdrę. Moje ciało ogarnął mało przyjemny chłód.
-Wstawać! – polecił ktoś nieprzyjemnie.
Z głośnym jękiem zwlekłam się z miękkiego łóżka i spojrzałam wprost na kobietę naprzeciwko mnie. Była bardzo wysoka – wyższa ode mnie o dwie głowy. Wyglądała na w miarę młodą – przypominała zadbaną trzydziestolatkę. Czarne włosy miała upięte ciasno w kok na czubku głowy. Wąska, trochę końska twarz była opalona, a skośne ciemne oczy lustrowały mnie od stóp do głów.
Kobieta poprawiła beżową suknię, w która była ubrana i spojrzała na mnie, wyginając usta w podkówkę. Powiedziała coś w języku, którego nie znałam, a kobiety, które przybyły z nią zarechotały. Tylko jedna – trochę pyzowata z luźno rozpuszczonymi szarymi włosami spuściła wzrok i zarumieniła się.
-O co chodzi? – zapytałam.
Kobieta uderzyła mnie w twarz. Sapnęłam zaskoczona.
-Nie odzywać się, jak my nie pytać – warknęła.
Dotknęłam policzka.
Świetnie, pomiatała mną kobieta, która nawet nie potrafiła mówić w moim języku. Czyż nie mogło być gorzej? Jak nie siostry to teraz jakaś wariatka.
-Ty zrozumiała?
-Tak, zrozumiała – burknęłam.
-Dobrze. Ty siadać.
Usiadłam.
Nie rozumiałam, dlaczego kazała mi wstać. Jeżeli tylko po to, żebym miała usiąść, to było to bez sensu. Miałam nadzieję, że pod tym wszystkim chował jakiś misterny plan, a nie tylko próba popisania się siłą.
Chciałam ją o to zapytać, ale obawiałam, że znów mogłaby mnie uderzyć. I bez tego byłam obolała.
-Ty teraz należeć do król – powiedziała kobieta.
-Ja należeć to kto? – spytałam. – Znaczy... Do kogo należę?
-Do król! – krzyknęła kobieta.
-Jaki król?
Zamachnęła się. Skuliłam się w sobie, ale uderzenie nie nadeszło. Zamiast tego tamta pulchna dziewczyna przytrzymała dłoń kobiety i powiedziała:
-Ine bilmek eksplike.
Agresorka skinęła głową, a potem odsunęła się ode mnie.
-Ja teraz będę tłumaczyć – powiedziała dziewczyna. Prawie w ogóle nie było słychać obcego akcentu w jej głosie. – Ta kobieta to Ana, jest piastunką niewolnic.
YOU ARE READING
Czerwony Kapturek: Lycoris
FantasyNiech bogowie bronią tych, którzy przed ukończeniem siedemnastu lat postanowili wejść do Lasu. To jedyna zasada, której mieli przestrzegać mieszkańcy wioski. Ceną za złamanie jej była śmierć w paszczy bestii - nazywanej przez wielu Wilkiem. Czasem j...