Księga I: Rozdział 28

381 43 2
                                    

Luka i Puella zazwyczaj wymykali się gdzieś na swoje schadzki, jednak tym razem postanowili zostać w pokoju młodego księcia.

– Czuję się zawiedziona – skomentowałam. – Zazwyczaj robią coś ciekawego.

Zrezygnowana oparłam się o ścianę i spojrzałam na Dentego. Ten uśmiechał się łagodnie.

– A co takiego robili normalnie? – spytał.

– Wymykali się gdzieś. Raz obserwowałam, jak zebrali kwiaty, które kwitną zimą i zrobili z nich wianki. To było urocze.

– Czy Lupus nie po tym szukał winnego, który rozwalił mu ogród?

Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.

– Owszem – przyznałam i wyciągnęłam dłoń w jego stronę. Chwycił ją, a potem ucałował jej grzbiet. – Skoro oni postanowili spędzić tę noc w pościeli, to co my będziemy robić?

– Możemy zrobić to samo. Jest dosyć późno, a tobie przyda się trochę snu.

Skinęłam głową. Mogłam zgodzić się na tę propozycję, tym bardziej, że w najbliższym czasie powinnam dbać o swoje zdrowie.

Ojciec nie wiedział, że w trakcie sztormu wymknęłam się na dziób statku. Załoga też się tym nie przejmowała – niektórzy pewnie nawet woleliby, żebym się utopiła, bo kobieta na pokładzie to pech.

Lupus uważał, że to zaściankowe.

A mnie to było obojętne.

Nie bałam się śmierci, a wszelkie niebezpieczeństwo mnie fascynowało. Nic nie sprawiało mi takiej radości, jak wychylenie się za burtę i obserwowanie fal rozbijających się o statek. Krople deszczu odbijały się od pokłady i uderzały o moją twarz, morze ryczało wściekle, a niebo przecinały błyskawice...

Nigdy nie widziałam niczego piękniejszego od tego krajobrazu.

– Bonnette, to niebezpieczne być tu teraz – usłyszałam za sobą głos Lupusa. Odwróciłam się do niego i wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.

– Ale ja się nie boję – odparłam.

– A powinnaś. – Lupus wziął mnie na ręce. Objęłam go ramionami za szyję. – W każdej chwili mogłaś wypaść za burtę.

– I co? – Niebo nad nami przecięła błyskawica. Zaczerpnęłam tchu z zachwytu nad tym widokiem. – To wszystko jest tak piękne.

– Wiem, Bonette, wiem... Ale powinnaś pomyśleć też o innych.

– Przecież tobie nic się nie stanie. Ani tacie.

– Stracimy ciebie, a to wystarczająco. Nie mogę mówić za innych, ale ja nie wiem, co bym ze sobą zrobił, gdybym cię stracił. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką.

Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób, ale najwidoczniej powinnam. Jeżeli Lupus chociaż trochę kochał mnie tak bardzo jak ja jego, to nie powinien chcieć żyć w świecie beze mnie. Ja na pewno nie chciałam bez niego

– Wracajmy pod pokład – zadecydowałam, obiecując sobie w duchu, że ostatni raz narażałam się na niebezpieczeństwo.

Obudziłam się w środku nocy, czując coś, czego do tej pory nie doświadczyłam. To było pierwsze wspomnienie Bonette, które uznałam za swoje – a wewnątrz pamiętałam też to uczucie miłości, którym darzyłam Lupusa. Wiedziałam, że jako dziecko nie obchodziły mnie jego tajemnice, a zbrodnie, o których wiedziałam, nie robiły na mnie wrażenia. Liczyło się tylko to, żeby on był przy mnie.

Czerwony Kapturek: LycorisWhere stories live. Discover now