• chapter twelve •

92 10 2
                                    

          Donghyuck nie odzywał się od dobrych paru minut

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

          Donghyuck nie odzywał się od dobrych paru minut. Nie wiedział właściwie co powinien odpowiedzieć, nie spodziewał się takiego pytania ze strony przyjaciela. Chłopak jednak bardzo cierpliwie czekał na jego odpowiedź. W końcu ten odezwał się.

— Nie byłbyś pierwszą osobą, która mnie zawiodła. — przyznał, wypuszczając powietrze z płuc. Jego słowa zwróciły uwagę siedzącej obok niego Soyeon. W tym samym momencie, chłopak spojrzał w jej stronę — Soyeon... Dlaczego tak po prostu ostatnio wyszłaś? — dziewczyna zaśmiała się

— Miało być bez durnych pytań... Wykorzystujesz to, że nie piję, to nie sprawiedliwe.

— To nie jest durne pytanie. Ta odpowiedź jest dla mnie bardzo ważna. — stwierdził

— Byłam zmęczona, nie chciałam ci zawracać głowy. — skłamała. Nie chciała rozmawiać na temat tego, co się stało przy wszystkich. Chłopak przytaknął.

— Teraz ty.

— Jak ci idą treningi tańca? — zwróciła się do Jisunga, który od razu skupił swoją uwagę na dziewczynie.

          Donghyuck obserwował uważnie Marka, który często uśmiechał się pod nosem w kierunku Soyeon i także obserwował poczynania przyjaciela. Kiedy jednak ich spojrzenia się spotykały, drugi udawał że nic takiego się nie działo i odwracał wzrok, by nie zostać przyłapanym na ciągłym gapieniu się to na siebie nawzajem, to na Soyeon.

— Donghyuck. — usłyszał głos Jaemina, jednak widząc ciągle uśmiechającego się w kierunku Soyeon Marka, nie mógł się skupić. — Nadal nie daje mi spokoju sytuacja z moją siostrą... Jesteś pewien, że to wszystko to były kłamstwa?

— Tak. — powiedział bez zastanowienia, nie spuszczając wzroku z Marka. Czuł się coraz bardziej zirytowany jego zachowaniem i zaczął podejrzewać dlaczego wcześniej zadał mu takie pytanie, co jeszcze bardziej go denerwowało — O jakiej obietnicy mówiłeś wcześniej Mark? — zapytał prosto z mostu, powodując że reszta przyjaciół ucichła. — Jednak miałem rację... chcesz mi ją zabrać, tak? Miałeś się do tego nie mieszać. — chłopak nie chciał pozwolić mu dojść do słowa. Mark westchnął ciężko.

— To nie tak Donghyuck, nie rozumiesz.

— A jak?! — uniósł się — Co do cholery przede mną ukrywacie?

— Wiesz Donghyuck — odezwała się w końcu Soyeon, chcąc ratować przyjaciela z opresji.

— Nie ciebie pytałem... Na ciebie też przyjdzie czas. — Soyeon przewróciła oczami. Miała dość zachowania chłopaka i nadal uważała, że ta gra jest bez sensu.

— Pocałowałem ją, by upewnić się co do swoich uczuć. — wyznał — Ale nie masz się o co martwić, bo myślała wtedy tylko i wyłącznie o tobie. — dodał, odwracając wzrok. Wtedy Donghyuck przypomniał sobie o czym rozmawiał z dziewczyną parę dni temu. Nie chciał ciągnąć tematu. — Jestem zmęczony, idę spać. — Mówiąc to wstał i odszedł w kierunku domku. Nastała cisza.

My First And Last ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora