•pękniete serce

833 25 7
                                    

   
    Na imprezie u Sarah byli dosłownie wszyscy, wydawało mi się, że jest tu każdy z wyspy. Każdy bawił się, popijając drinki z czerwonych kubeczków. Atmosfera była naprawdę fajna, ale w głębi duszy czułam okropny niepokój. Nie umiałam się wyluzować, mimo tego, że wypiłam już sporo. Płotki od razu zauważyły, że coś jest nie tak i zaczęły drążyć temat.
-Rosalie co z tobą nie tak, jesteś jakaś nieswoja. Powiedziała Kiara dosiadając się do mnie
-Nie dramatyzuj Kie, wszystko jest dobrze. Wzięłam kubeczek, szturchając o jej.
Cały czas rozglądałam się, szukając Camerona. Nie wiem dlaczego, ale chciałam go zobaczyć, to było dziwne uczucie, którego nigdy wcześniej w sobie nie miałam.
-Ej lala chodź tańczyć. Krzyknął JJ biegnąc do grupki płotek tańczących na parkiecie.
- Zaraz do was przyjdę, dopije tylko drinka.
Wcale nie miałam ochoty tam iść. Aż nagle ujrzałam na balkonie jego. Ubrany w czarną koszule wyglądał obłędnie. Widziałam, że szuka kogoś w tłumie, domyśliłam się kogo. Szybko zerwałam się z miejsca i ruszyłam w stronę schodów.
-Rosalie dokąd idziesz? Krzyknął Pope z parkietu
- idę do łazienki, zaraz do was dołączę. Biegnąc na górę obawiałam się, lecz nie miałam zamiaru zawrócić. Wtedy Rafe obrócił się moją stronę i zobaczyłam jego oczy pełne blasku.
-właśnie cię szukałem ale widzę, że teraz ty bawisz się w podchody. Zaśmiał się, podając mi kubek z alkoholem.
      Rozmawialiśmy, tracąc poczucie czasu. Dawno nie czułam się tak dobrze jak przy nim. Sprawiał, że czułam się wyjątkowo. Widziałam w nim kogoś innego, niż Rafe'a z opowieści, które krążyły po wyspie. Wydawał się wrażliwym, czułym ale skrzywdzonym przez życie chłopakiem, któremu los daje kolejną szansę na nowe życie.
-Muszę już iść, płotki na mnie czekają, obiecałam im taniec. Wtedy poczułam ciężką rękę na moim ramieniu.
-Nie wolisz zostać tutaj ze mną? Odparł lekko zdenerwowanym głosem. Nie widziałam, jeszcze go tak dziwnie zmieszanego. Wydawało mi się, że stracił w sekundę całą pewność siebie.
-Chciałabym, ale przyszłam tutaj z moimi przyjaciółmi. Jeśli masz ochotę jutro możemy gdzieś wyskoczyć? Zapytałam niepewnym tonem, delikatnie się uśmiechając.
-Mam ochotę. Przytaknął twierdząco, bez jakiegokolwiek wyrazu na twarzy.
Na dole bawiące się płotki, nie zauważyły mojej dłuższej nieobecności do pewnego czasu.
-Co jest do jasnej cholery? Krzyknął, wskazując palcem na balkon John B.
- To jest chyba jakiś żart. Zabije tego psychola. Przepychając wszystkich powiedział Maybank, ruszający w stronę balkonu.
Wiedziałam, że jestem już na przegranej pozycji. Płotki nie uwierzą mi w ani jedno słowo, dopiero w tym momencie żałowałam tego, że trzymałam moją znajomość z Rafem w tajemnicy. Słyszałam tylko hałas z dołu i biegnących w naszym kierunku JJ'a i Johnego B.  Cameron widział strach w moich oczach,  sam nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
-Niczym się nie przejmuj, oni na Ciebie nie zasługują. Powiedział.
-Wypluj te słowa. Krzyknął Maybank, popychając Rafe'a w stronę barierek. Zaczęli nawzajem się oklepywać, chciałam ich jakoś rozdzielić lecz John B trzymał mnie tak mocno, że nie mogłam się wyrwać.  Trwało to do  momentu, który rozwalił moje serce na kawałki. Zobaczyłam jak JJ wyciąga  pistolet z kieszeni i skierował go w stronę Camerona.
-JJ nienawidze Cię, zapamiętaj to. Krzyknęłam tak głośno ile tylko miałam sił w płucach. Wyrwałam z jego dłoni pistolet i wybiegłam stamtąd jak najszybciej. Nie obchodziło mnie już nic, w mojej głowie był ogromny bałagan i przerażenie.
Biegnąc szturchnęłam  Kiare, która bez problemu mnie dogoniła. Dziewczyna mocno mnie przytuliła, stwierdzając rozczarowanym głosem
-Mamy chyba do pogadania. Udałyśmy się w stronę plaży, siadłyśmy na piachu,patrząc w wode przez długą chwilę bez słów. Nie mogłam już wytrzymać i w jednej sekundzie wybuchłam płaczem.
- Naprawdę chciałam wam powiedzieć, już dawno to chciałam zrobić. Tylko wiedziałam jak zareagujecie. Bałam się musisz mnie zrozumieć, chociaż ty. Powiedziałam łamiącym się głosem.
Kie spojrzała na mnie wycierając moje łzy, spływające po poliku.
- Kocham cię nad życie, jesteś dla mnie jak siostra. Staram się zrozumieć, każdą twoją decyzje ale Rosalie, on jest mordercą! A jeśli by ci coś zrobił? Pomyślał o tym przez chwile? O nas, o rodzinie. A przede wszystkim o sobie?
-On wcale nie jest taki zły, naprawdę. Szlochając wydusiłam z siebie te słowa.
Opowiedziałam jej całą historie, o śledzeniu, o rozmowach z nim. Patrzyła na mnie wzrokiem pogardy lecz udawała, że mnie rozumie. Szczerze mówiąc sama nie wiem co czuje, przy nim czuję się dziwnie bezpieczna, a na samą myśl o nim w moim brzuchu nastaje dziwne uczucie. Wiem, że ma za sobą nieciekawą przeszłość, ale chyba każdy zasługuje na drugą szansę. Z resztą gdy sytuacja z morderstwem była na wyspie, my jeszcze tu nie mieszkaliśmy. Wprowadziliśmy się dopiero po miesiącu, gdy wszyscy dopowiadali do tej historii swoje plotki, by wyglądało to jeszcze gorzej.
Nasza rozmowa nie mogła dobiec końca, nagle przypomniało mi się coś co nie powinno. Wyciągnęłam pistolet z kieszeni nie wiedząc za bardzo co z nim zrobić. Kiara szybko go wyrwała i wrzuciła w kierunku oceanu. Dotarło do mnie wtedy co się tak naprawdę stało. W całej tej sytuacji zapomniałam o moim słodkim blondynie, który dla mnie już wcale nie był taki słodki. Maybank stracił w moich oczach, nie mogłam pojąć tego co chciał zrobić na balkonie. Zabić? Nawet nie mogę o tym myśleć bo robi mi się momentalnie słabo. Wszyscy widzą tylko, złego Camerona, a JJ, który był dla mnie wzorem, chciał kogoś zabić? To było nienormalne.
Pożegnałam się z Kie i ruszyłam w stronę domu. Przed bramą zobaczyłam siedzącego Camerona, który rzucił się na mnie. Objął mnie jak jak najmocniej, czułam tylko jak jego ciało drży ze strachu.
-Tak się o ciebie bałem. Wszystko w porządku?
Spojrzałam mu głęboko w oczy i wtedy poczułam, zagubienie i dziwną pustkę.Patrząc mu w oczy widziałam człowieka, który dla mnie wcale nie jest zabójcą. Dla mnie był kimś wyjątkowym, kimś kogo bardzo chciałam poznać.
Zobaczyłam, że jego warga jest rozwalona, żeby tylko ona. JJ go nie oszczędził, jego cała śliczna buźka była zmasakrowana. - Chodź pójdziemy do mnie, opatrzę Ci rany.  Chwyciłam go za rękę i skradając się po domu by nikogo nie obudzić poszliśmy do mojego pokoju. Idąc widziałam podejrzane ślady krwi kierujące się do mojej sypialni. Rafe tędy nie szedł więc niemożliwe, że to jego. Otworzyłam drzwi i moje serce momentalnie zamarło.

 Otworzyłam drzwi i moje serce momentalnie zamarło

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
,,Lazurowe spojrzenie" Outer Banks - Rafe Cameron Where stories live. Discover now