•upragniona zgoda

661 24 8
                                    

•••••••••••••••••••2 tygodnie później•••••••••••••••••••

       Spoglądałam przez szybę, widziałam chmury i piękny ocean pode mną. Siedziałam już w samolocie powrotnym do domu. Dwa tygodnie we Francji minęły tak szybko, że nawet nie zorientowałam się kiedy. Wiadomo pracowałam z Luckiem u dziadków ale więcej czasu spędzałam z przyjaciółmi. Camilla tak zaplanowała moją wizytę, że nie miałam czasu skupić się na własnych myślach. Gdy już lądowaliśmy dotarło do mnie, że będę musiała zderzyć się z codziennością. Myślałam o Rafie, który pewnie mnie znienawidził, a płotki cieszyły się z mojej nieobecności. Na lotnisku czekała na nas mama z siostrą, które trzymały kartke z napisem ,,dwie bagietki w beretach". Spojrzeliśmy na siebie z Luckiem, czując ogromne zażenowanie. Nasza mama zawsze robiła sobie z nas żarty, dzięki czemu bardziej była naszą przyjaciółką niż mamą.
      Przekraczając próg do domu było tylko czuć piękne zapachy unoszące się z kuchni. Tata w swoim słodkim fartuszku w kropki, robił dla nas obiad.  Wszyscy usiedliśmy do stołu, tata oczywiście przeprowadzał szczegółowy wywiad na temat wyjazdu. Z Luckiem i dziadkami ustalisliśmy, że trzymamy się wersji, która mówiła o tym, że pracowaliśmy od rana do wieczora. Oczywiście była to nieprawda ale gdyby tata się dowiedział byłoby po nas. Mówiąc szczerze nigdy nie spędziłam tak miłego czasu z moim bratem jak w Paryżu. Zbliżiliśmy się do siebie, opowiedziałam mu wszystko co do tej pory się u mnie wydarzyło, a on obiecał mnie w tym wspierać.
-Rosalie dałam list Maybankowi tak jak prosiłaś Powiedziała mama przegryzając pieczywo.
-Ta banda bandytów chyba się o ciebie martwi, a dodatkowo młody Cameron szukał cię wszędzie. Powiedziałem mu, że wyjechałaś i dał sobie spokój. Myślałem, że mu o tym wspominałaś.
Odparł tata, drapiąc się po głowie. Luck kopnął mnie w nogę pod stołem, a mnie momentalnie zamurowało.
-Czy był zły? Zapytałam zmieszanym głosem, wypijając całą lampkę wina na dwa łyki.
-Nie wiem, czy był zły. Raczej mocno przybity. Nie wiedziałem, że jesteście w tak bliskiej relacji. Odparł podnosząc wzrok z talerza na mnie.
-Muszę się przespać. Powiedziałam wstając od stołu. Bałam się tego co będzie, nie wiedziałam jak mam się wytłumaczyć Cameronowi. Położyłam się w łóżku chcąc zasnąć, aż nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Webster do ciebie. Krzyknęła z dołu mama. Po schodach czołgałam się jak żółw, bałam się, że to on. Na szczęście moim oczą ukazała się Kiara z JJ'em.
-Dzięki Bogu. Westchnęłam pod nosem.
-Przepraszamy, wybacz nam. Wiesz, że cię kochamy. Rzucili się na mnie tuląc tak mocno, że prawie zgnietli moje wnętrzości.
-Niech wam będzie, było minęło. Odparłam ledwo wyduszając z siebie przez ścisk.
-Idziemy do domku na plaży i nie ma odmowy. Chwycili mnie za rękę wyciągając, mogę stwierdzić siłą z domu.
U JB rozmawiałam z każdym, przeprosili mnie a ja ich. Obie strony były temu winne. Jedynie Sarah została moim wrogiem i zdania na ten temat nie zmienię. Z resztą gdy tylko się tam pojawiłam to ona wyszła, więc postawiła wszystko na jedną kartę.
-Tęskniłem za tobą. Opierając się o moje ramię stwierdził Maybank.
-Ja za tobą też i to nawet nie wiesz jak. Powiedziałam gładząc go po głowie. Dażyłam go miłością ale nie taką jak on mnie. W moim sercu był ktoś inny.
Wypiliśmy tyle alkoholu, że nie miałam siły wstać. Wszyscy zasnęli, jakoś udało mi się wydostać z ciężaru JJ'a, który zasnął na moich kolanach. Ledwo idąc do domu, krążyłam po wyspie docierając pod dom Rafe'a. Jednak dostłam olśnienia, że w tym stanie jest to głupi pomysł. Zawróciłam w kierunku domu czując, że ktoś za mną idzie. Było już mi to znajome, więc odwróciłam się i zobaczyłam wtedy jego.
-Hej! Krzyknęłam z uśmiechem. Jego spojrzenie na mnie mroziło krew w żyłach. Oczy, które były pełne żalu i złości patrzyły prosto w moje. Zrozumiałam, że popełniłam błąd wyjeżdżając bez słowa.
- Powiedziałam hej Rafe. Odparłam patrząc w jego oczy pełne gniewu.
- Gdzie ty kurwa byłaś?Powiedział zaciskając pięść.
-Musiałam wyjechać. Przepraszam powinnam ci była powiedzieć. Odparłam, chcąc położyć rękę na jego poliku. Lecz on był szybszy i odtrącił ją chwytając moją rękę w nadgarstku z całej siły.
-Przepraszasz? Czy ty sobie kurwa żartujesz?
-Rafe wybacz, ja ci wszystko wyjaśnię daj mi tylko szanse. Powiedziałam błagającym głosem. Mówiąc szczerze nigdy nie prosiłam jakiegoś faceta o cokolwiek, nie wiem dlaczego on na mnie tak działał.
-Pieprzyłaś się z kimś tam? Chwytając mnie za szyje odparł.
- Co z tobą jest nie tak? Nie będę z tobą rozmawiać w ten sposób. Krzyknęłam wyrywając się od niego siłą.
Zobaczyłam jak wyciąga z kieszeni broń, którą przystawia mi do głowy mówiąc
- A tak będziesz?

Zobaczyłam jak wyciąga z kieszeni broń, którą przystawia mi do głowy mówiąc- A tak będziesz?

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
,,Lazurowe spojrzenie" Outer Banks - Rafe Cameron Where stories live. Discover now