Rozdział III Nieznajomy i strzała w serce

97 2 0
                                    

          Nie ma, co zabłysnęłam już pierwszego dnia stwierdzając, że zajęcia zaczynam dopiero jutro. Zamiast zachować się jak odpowiedzialna, młoda dziewczyna postanowiłam zdzielić chłopaka. Grunt, że nikt tego nie widział, bo nie wyobrażam sobie min rodziców, gdyby się o tym dowiedzieli. Od dobrych trzydziestu minut krążę bez sensu po parku. Będzie zabawnie jak się w nim zgubię, nawet GPS mi nie pomoże, bo telefon mi siada. Cudna technologia, taka zawodna. W końcu udało mi się wyczaić jakąś ławeczkę w cieniu, z dala od ludzi. Choć nie wiem czy to jest najbezpieczniejsza opcja, jaką można wybrać w nieznanym parku. Po głębszej analizie stwierdziłam, że jest bardzo małe prawdopodobieństwo, aby ktoś mnie zaatakował. Pamiętajcie ludzie noście gaz pieprzowy zawsze przy sobie!

– Nie sądziłem, że jesteś w stanie przyłożyć Percy'emu z twarz. – Przeraziłam się, nie zauważyłam jak jakiś obcy facet przysiadł się do mnie. No to tyle, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i gaz pieprzowy. – No bez przesady moja droga, nie jestem taki straszny. Jeszcze nikt przede mną nie uciekł.

Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Głupio się przyznać, że przegapiło się moment, kiedy się do mnie przysiadł. Nieznajomy wyglądał na mniej więcej dwadzieścia lat, był blondynem z brązowymi oczami. W pewnym momencie się uśmiechnął i zdawało mi się przez chwilę, że zrobiło się ciut cieplej. Ubrany dosyć na luzie w białe trampki, beżowy podkoszulek i jasne spodnie. Nawet to do niego pasowało, co muszę przyznać. Przez chwilę zauważył na jego prawym nadgarstku znamię, wydało mi się bardzo znajome, ale w tej chwili nie mogłam z niczym skojarzyć.

– Widzę, że Ci mowę odjęło. – Uśmiechnął się i ściągnął z jednego ucha słuchawkę. – Chyba powinienem się przedstawić, ale potrzymam Cię chwilę w niepewności.

– Dzięki, że dbasz o rozrywkę, bardzo to się ceni. – Uśmiechnęłam się do niego i wyciągnęłam rękę. Niech mu będzie. – Kamila jestem.

– Akurat to wiem. – Chyba każda zdrowo myśląca osoba, powinna w tym momencie brać nogi za pas i jak najszybciej opuścić gościa. Powinnam powiedzieć, że nieracjonalne myślenie to moje drugie imię, nie żeby była to Penelopa.

– Obstawiam, że nie powiesz mi skąd wiesz. Chociaż mogę się domyśleć. Wspomniałeś, że uderzyłam Percy'ego, więc pewnie słyszałeś jak ich kolega mnie wołał, kiedy się od nich oddalałam. – Nieznajomy uniósł oczy do niemu, nie wiem czy odpowiedziałam poprawnie, ale to było jedyne sensowne wytłumacz zaistniałej sytuacji.

– Można powiedzieć, że to widziałem i słyszałem. Mam nadzieję, że taka odpowiedź Cię satysfakcjonuje. – Uniosłam brew i pokręciłam głową. Satysfakcjonuje, no błagam. Nawet dziecko jest w stanie domyślić się, że cos kręci.

– Będziesz musiała to uznać za prawdę lub nie. Twój wybór. – Jak słodko, dostaję wybory normalnie paść przed nim i mu podziękować za taką łaskawość. – Skoro, jako tako się poznaliśmy, chcę Cię poprosić, abyś dała szanse Annabeth i posłuchała, co ma do powiedzenia. Oni tylko chcą Cię chronić, no i ewentualnie zabiorą do Obozu, jak będziesz chciała. – Szansa pogadania, serio. Przed chwilą, no może nie taka już małą, ale starali mi wmówić jakieś zdrady. Pokiwałam głową, że przyjęłam do zrozumienia jego prośbę.

Zerknęłam na zegarek, powinnam się już zbierać, jeśli nie chcę, aby rodzice zaczęli się o mnie martwić. Zauważyłam, że nieznajomy zaczął grzebać w torbie, której wcześniej nie zauważyłam. Musiałam być mocno skupiona na właścicielu, skoro jej nie zauważyłam.

– Prawie o tym zapomniałem. Wiem, że jest to duża odpowiedzialność, ale Ty wyglądasz na osobę godną zaufania, aby się nim zająć. – Czy taka odpowiedzialna to ja nie wiem. Kiedyś zostałam poproszona o popilnowanie rybek. To był największy błąd, jaki zrobiła Sara. Rybki ugotowałam, nikt nie raczył mnie poinformować, że nie powinnam trzymać ich na słońcu. Mój błąd. Sara przez kolejny rok mi je wypominała. Co ja poradzę, że rybki tak spodobały się słońcu, że „postanowiło" je zabrać.

Dziecię BogówWhere stories live. Discover now