Rozdział XXVI Koniec i początek

31 2 3
                                    

Zrobiłam wdech i otworzyłam ze strachu oczy. Pamiętałam, jak przez mgłę, że zostałam przebita włócznią. Nie wiedziałam gdzie jestem, a mrok w pokoju mi tego nie ułatwiał. Udało mi się zlokalizować włącznik i przy okazji nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy oczy przyzwyczaiły się do światła, zobaczyłam, że znajduję się w bardzo oryginalnym pokoju. Nic do siebie nie pasowało. Meble, dekoracje czy kolory ścian, wyglądały tak jakby ktoś postanowił powpychać tu wszystko, co należało już dawno wyrzucić. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam napis na ścianie „Poczekalnia". Zmarszczyłam brwi. Gdzie ja do diaska jestem? Szukałam czegoś, co by mnie naprowadziło, ale jak na złość nic nie mogłam znaleźć. Wtem mój wzrok padł na bardzo kolorową ścianę. Ozdobiona była kamieniami. Podeszłam bliżej i ujrzałam, że na każdym z nich znajduje się jakiś napis. Damskie imię. Przejechałam po jednym z nich, a ono zaświeciło. Z kamienia wystrzelił promień i koło mnie pojawił się hologram. Przedstawiał mnie, tylko inaczej ubraną. Kątem oka zobaczyłam, że jeden z przedmiotów zaczął świecić. Podeszłam do niego i zobaczyłam, że jest to figurka gołębia. Wzięłam go do ręki z nadzieją, że coś się wydarzy. Czekałam na próżno, ale nic się nie stało. Nie pojawiła się ani jedna fanfara. Chciałam go odłożyć, ale ktoś położył mi rękę na ramieniu. Krzyknęłam, odskoczyłam i prawie wypuściłam gołąbka.

- Spokojnie, oddychaj. - Doszedł mnie głos z lekkim akcentem.

Podniosłam wyżej oczy i ujrzałam samą siebie. No to się nie dzieje naprawdę. Uśmiechała się do mnie i teraz zobaczyłam, że jest tą samą dziewczyna, co na hologramie. Tylko tym razem jest żywa. Na jej ramieniu siedział gołąb.

- Bardzo się cieszę, że mnie wybrałaś na przewodnika. - Klasnęła w dłonie i się okręciła. - Chociaż trzeba przyznać, że bardzo szybko się tu zjawiłaś.

Usłyszałam smutek w jej głosie. Nic nie rozumiałam.

- Zjawiłam?

Ta popatrzyła na mnie i kiwnęła głową. Zaczęła miętosić swoją bluzkę i zrobiła długi wdech i wydech.

- Zawsze jest ciężko mówić swojemu następcy, że już nie żyje. Zawsze przeżywają to dosyć traumatycznie.

Kiedy to mówiła, patrzyła mi prosto w oczy. Były inne niż moje. Zielone z domieszką brązowego. Musiałam się na czymś skupić. Byłam świadoma, że zginęłam, ale i tak ciężko było w to uwierzyć.

- Wiem, że nie żyję. Pamiętam swoją śmierć.

Dziewczyna była w szoku. Nie wiedziała, co odpowiedzieć, ponieważ parę razy otwierała i zamykała usta. Po chwili pokręciła głową i się lekko uśmiechnęła.

- Przepraszam za mój szok, po prostu nikt nigdy nie pamięta momentu swojej śmierci. - Nieznajoma otaksowała mnie wzrokiem i dokończyła wypowiedź. - Chociaż po tobie to się wszystkiego można spodziewać.

Zamrugałam parę razy, bo nie wiedziałam zbytnio, o co jej chodzi. Czego się spodziewać?

- Agnes, szesnasty wiek ze Szwecji. - Podała mi rękę, a ja ją z lekką obawą przyjęłam.

- Kamila, dwu... - Machnęła ręką i przerwała mi wypowiedź.

- Nie warto i tak wszystkie cię tu znamy. - Wszystkie?

Koleżanka wyjęła mi figurkę gołębia z dłoni i postawiła w tym samym miejscu, z którego go zabrałam. Wyciągnęła przed siebie rękę, złapałam ją z lekkim ociąganiem. Pociągnęła mnie w kierunku drzwi, których wcześniej nie zauważyłam. Obróciłam się za siebie i spojrzałam na ścianę z kamieni. Teraz zobaczyłam, że jednego nie ma. Jest luka.

Przekraczając próg, prawie się przewróciłam z zaskoczenia. Nie sądziłam, że zobaczenie więcej niż jednej swojej podobizny jest możliwe. Wszystkie, jak jeden mąż popatrzyły na mnie. Uśmiechnęłam się do nich i podniosłam rękę na przywitanie. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zapadła między nami cisza, którą przerywało gruchanie gołębia. Wtem jedna z nich się przepchnęła i pobiegła w moją stronę. Zanim się zorientowałam, o co chodzi ta złapała mnie za rękę i zaczęła nią trząść.

Dziecię BogówHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin